Alfie Kohn, autor książki „Wychowanie bez nagród i kar. Rodzicielstwo bezwarunkowe” (Podkowa Leśna 2013), głosi, że zarówno kara, jak i nagroda są destrukcyjne wychowawczo. Dzieli wychowanie na warunkowe i bezwarunkowe.
Warunkowe posługuje się karami i nagrodami, ewentualnie pochwałami i naganami. Bezwarunkowe, jak sama nazwa mówi, nie stawia żadnych warunków dziecku.
To nowa jakość w edukacji. Do tej pory byliśmy namawiani do rezygnacji z kar, teraz mamy zrezygnować także z nagród. Czy to kolejny etap wychowawczej rewolucji?
Centralną myślą tej koncepcji jest założenie, że do wychowania dziecka wystarczy właściwa więź emocjonalna, zwana tu szumnie „miłością”. Można odnieść wrażenie, że prezentowana ideologia jest bardziej chrześcijańska od chrześcijańskiej. Ale to tylko pozory.
Autor posługuje się konsekwentnie pewną sztuczką, przeciwstawiając wychowanie oparte na miłości – wychowaniu opartemu na karach i nagrodach. Nasuwa się tu od razu pytanie: co konkretnie ma na myśli, używając pojęcia „miłość”?
Na pewno nie chodzi o miłość chrześcijańską. Twierdzenie, że powinniśmy kochać dziecko bezwarunkowo jest prawdziwe, ale prezentowane uzasadnienie mylne. W rozumieniu autora „Wychowania bez nagród i kar” nie powinniśmy synom i córkom czegokolwiek nakazywać czy zabraniać, a nawet nagradzać, bo jedne i drugie działanie jest przejawem miłości warunkowej. Zakazując – stawiamy warunek, ale nagradzając też stawiamy warunek: gdy dziecko zrobi, to, co chcemy, wtedy dostanie nagrodę.
Jest to fragment artykułu, który wszedł do książki: ===> „Nieposłuszne dzieci, posłuszni rodzice”.
Foto: Morguefile.com/
Hmmm… Przepraszam ale ja twierdzę, że to ludziom i to naprawdę wszystkim nie są potrzebne nagrody i kary aby wzbudzić wewnętrzną motywację, co do funkcjonowania aut mam inne zdanie 🙂
Utwierdziłam się jeszcze bardziej w moim przekonaniu uczestnicząc w ostatni weekend w konferencji „Wiosna Montessori ”
pozdrawiam 🙂
Nie zgodzę się z panem, co do konieczności stosowania nagród i kar. Mamy 3 dzieci, nigdy nie stosowaliśmy kar i nagród, zawsze podstawą jest rozmowa na temat problemu, nawet z 2 latkiem. Naprawdę to działa, kary i nagrody nie są nikomu potrzebne do zwiększenia motywacji wewnętrznej.
Zapraszam na nasz blog.
Pozdrawiam
Katarzyna P
Hm… Przepraszam, że nie mogę dokładniej przeczytać pani bloga (wszedłem na niego – sympatyczne zdjęcia, solidny układ). Napiszę tak:
Pani Kasia ma samochód. To dobry samochód. Jak przekręca- odpala, nie podskakuje, nie rzęzi. Jak chce na prawo, kręci kierownicą i auto zmienia tor. W związku z tymi doświadczeniami (absolutnie własnymi, prawdziwymi i praktycznymi) pani Kasia oświadcza że „żadnemu samochodowi nie są potrzebne” młotek używany przez mechanika, nie potrzeba przykręcać śruby, wymieniać oleju. Co na to może odpowiedzieć inżynier?
1- gratuluję, trafił się pani dobry egzemplarz,
2- prawdopodobnie ma pani dość nowe auto,
3- prawdopodobnie dobrze go pani (lub mąż) pucuje w garażu,
4- czy często nim pani jeździ?
5- prawdopodobnie auto jeszcze nie spotykało się z innymi autami i nie chciało się z nimi ścigać,
6- czy jeżdzi pani nim po bezdrożach, w trudnych warunkach?
7- jeśli nie często auto jeżdzi w terenie, skąd pani wie jak się zachowa?
8- być może po prostu jest pani słabym kierowcą (jak 70% kierowców – to nie wstyd) i podświadomie wie pani, że nie mając pewnych zachowań nie sprawdza ich pani w terenie, nie testuje pani tak auta.
8- jako inżynier znam wiele aut używanych w komfortowych warunkach, które gdy wyjechały w tłum innych aut, czy na bezdroża, to nie dały sobie rady. Gdy wtedy pojechały do warsztatu , to były zszokowane że na świecie istnieją młotki.
itd
🙂
OJEJKU:) moje ww szybkie notatki które miałem za chwilę zredagować poszły…
1- stosowanie kar i nagród jest jednym z narzędzi wychowawczych mających WZMOCNIĆ UZASADNIENIE danych zachowań. Sens ich stosowania istnieje wtedy gdy dziecko zrozumie (jeśli jest w stanie to ogarnąć), lub ukształtować właściwe zachowanie (bo służy to jego dobru NAWET jeśli teraz jeszcze tego nie rozumie – np nie wchodź na ulicę nawet jesli jest tam fajny samochodzik itp). Wynikają więc one z miłości i troski.
2- do miłości jako więzi dochodzi się przez całe życie poprzez różne rozpoznania. „opuści mężczyzna matkę i ojca i połączy się z żoną…” Więź ta podstawowa , ale jak widać nie absolutna. Przewartościowanie poczucia więzi prowadzi do patologii typu uzaleznienia sektowe, „wieczny synek mamusi” itp
3- nie karać i nie nagradzać by „nie spłoszyć” więzi, robić tak by dziecko „samo doszło do wniosku..” – to błędy. W stosunku do wychowania istotna jest bezpośredniość i zrozumiałość . tak-tak, nie-nie. Jakakolwiek manipulacja uczy…manipulacji. Wychować w ten sposób można tylko na tchórzliwych cwaniaków lub bezmózgowców.
4- istnieje niedoceniany w teorii wychowania PARADOKS granic motywowania (teoria zarządzania). Czy pójdziesz do pracy jeśli zapłacą ci 10 zł za miesiąc? Nie, bo motywuje się WIĘKSZYM ZA MNIEJSZE. Czego uczymy dziecka mówiąc mu ” jeśli będziesz grzeczny.. to dostaniesz lizaka, nie dostaniesz klapsa itp” albo „jeśli pójdziesz do kościoła to potem pójdziemy na lody…” Dziecko w tych przypadkach wdrukowuje sobie (w dużej mierze- co niebezpieczniejsze-pozaświadomie) że nie tylko ono ale i rodzic uważa, że lizak jest ważniejszy od bycia grzecznym, a lody od „pójścia” do kościoła (inna sprawa czy chodzi się do kościoła ” no bo tak”). Do NAJWAZNIEJSZYCH spraw nie ma motywacji zewnętrznej! Wyjaśnianie, świadectwo osobiste radości i sensu, plus modlitwa to jedyne co można i trzeba. Ot taki kubełek zimnej wody na pychę wszechmocy teorii wychowawczych 🙂
Teraz wiele się zmienia w kwestii wychowywania dzieci i młodzieży, ale nie jestem przekonana co do tego, czy na lepsze.