.

Jak dzisiaj definiuje się sprawności? Krótka analiza podstawowego błędu intelektualnego, który leży u źródeł współczesnej pedagogiki.

W perspektywie klasycznej sprawność moralną (arete, cnotę) definiowano, jako pewną doskonałość („skondensowane doświadczenie”), dające możliwość

“bez wahań i długich poszukiwań dojść do powzięcia danego postanowienia i podjęcia skutecznego działania” [por. O. J. Woroniecki, Nawyk czy sprawność. Centralne zagadnienia pedagogiki katolickiej, Wilno 1939].

W istocie jest ona dyspozycją (przysposobieniem) danej osoby do dobrego działania w stosunku do swojej natury lub jakiegoś celu zewnętrznego.

Nawyk a cnota

Przy czym – to ważne – jakościowo różni się ona od nawyku.

„Nawyk zawiera bowiem w sobie pojęcie czegoś, co działa automatycznie – pisze o. Jacek Woroniecki – bez każdorazowego udziału naszej świadomości, a więc niezależnie od naszej woli” [tamże].

Sprawność (cnota) zaś

“oznacza wzmożenie zdolności świadomego spełniania jakiejś czynności, dokonywania jej lepiej, szybciej, bez wahań i namysłu, ale nie bez zastanowienia i udziału wyższych funkcji psychicznych – rozumu i woli” [tamże].

Umożliwia zatem swobodniejsze przezwyciężanie słabości, wykluczając przy tym automatyzm, ograniczający wolną wolę.

Rozum, materia i duch

Fundamentalnym osiągnięciem myśli klasycznej w odniesieniu do omawianego zagadnienia jest wyróżnienie dwóch podstawowych kierunków kształtowania sprawności. Jak zauważył wspomniany Autor Katolickiej etyki wychowawczej potencjalność ducha i materii rządzi się różnymi prawami.

Popędy dosyć opornie słuchają rozkazów rozumu i nie tak łatwo dają się okiełznać.

O ile na poziomie umysłu wystarczy jednorazowy akt poznania, aby zaistniała konkretna sprawność intelektualna, to w przypadku woli i popędów niezbędne są praktyki ascetyczne, które w końcu uformują daną cnotę.

Człowiek w szeroko rozumianej sferze moralnej i duchowej usprawnia się zatem na dwa sposoby: poprzez opanowanie 1) popędów, 2) zdobywanie wiedzy (uświadomienie). Obie te aktywności w praktyce często się przenikają i wzajemnie uzupełniają.

Ale to nie wszystko. Cnoty powinny zostać ożywione łaską Bożą, mówi się wtedy o ich 3) nadprzyrodzonym charakterze.

Jednak to klasyczne, realistyczne i katolickie podejście do formowania ludzkich sprawności, uległo w ostatnich wiekach rozbiciu przez nowe trendy ideologiczne.

O ile wcześniej doceniano znaczenie opanowywania popędów w połączeniu z formacją intelektualną i duchową, to współczesne pomysły edukacyjne sprowadzają się do walki między dwiema skrajnościami.

Pierwsza stoi na stanowisku, że sprawności trzeba wytresować (np. behawioryści), druga, że należy ją „uświadamiać przez dialog” (głównie moderniści i postmoderniści edukacyjni).

Jedna i druga tendencja jest skutkiem funkcjonowania różnych grup intelektualnych w ramach tradycji liberalno-oświeceniowej. Ich błąd ma źródło w fałszywej antropologii. Tradycja materialistyczna odrzucając istnienie duszy, redukuje człowieka do wymiaru biologicznego.

Tresowanie

Stąd skłonność, by metody typowe dla opanowywania popędów (dyscyplinowanie, asceza) przenosić z wymiaru cielesnego dodatkowo na poziom umysłowy, nadając im formę intelektualnej tresury. W praktyce będzie to sprowadzało się na przykład do akcentowania różnych form propagandy, narzucania przekonań itp.

W powyższym kontekście człowieka można co prawda wytresować, ale z całą pewnością nie będzie on wolny, bo tylko w ramach klasycznej sprawności moralnej można mówić o wolności. W omawianym przypadku wyrobi sobie, co najwyżej bezmyślne nawyki.

Uświadamianie

Moderniści pedagogiczni z kolei, mają tendencję do patrzenia na człowieka w kategoriach gnostycznych. W praktyce dopuszczają głównie jedną metodę – „uświadamiania” (wiedza ma wyzwalać samym aktem dialogicznego wtajemniczenia).

Co ciekawe, uświadamianie rozciągają na sferę zmysłowo-popędliwą, która wymaga przecież opanowania, a nie instruktażu. Przekazanie dziecku „tajemnej wiedzy” niemal automatycznie ma skutkować opanowaniem danego popędu.

Zgodnie z tym założeniem: wiedza jest cnotą.

Rzeczywistość pokazuje, że powyższe błędy prowadzą do zamieszania intelektualnego i w efekcie do wielu praktycznych, pedagogicznych porażek.

Kształtowanie cnoty nie można sprowadzać do behawioralnej tresury, ani do dialogicznego uświadamiania. Człowieka nie da się traktować rozłącznie. Tylko uwzględniając wymiar zmysłowo-popędliwy, intelektualny, a także duchowy, można uformować cnotę.

Fot. Pixabay.com.pl    congerdesign

ZAMÓW KSIĄŻKĘ


Zamów: Rozumna dyscyplina
Zamów: Sztuka samowychowania
form
Zamów:Decyduj i walcz!
Zamów: Żelazna wola
Zamów:Nieposłuszne dzieci, posłuszni rodzice
.-----