.
Wychowanie tak naprawdę opiera się na dwóch alternatywnych modelach. Pierwszy to „model totalitarny”, polegający na narzucaniu dziecku określonej wiedzy czy umiejętności; drugi, to „model demokratyczny”, wolnościowy, w którym dziecko formowane jest bez narzucania wiedzy i umiejętności.
Poniżej przedstawiam popularne obowiązki i zakazy, które są wymuszane na dziecku w modelu totalitarnym. Niekiedy ten model przyjmuje pozory demokracji, gdy np. rodzic twierdzi, że zostawia dziecku wolność wyboru, ale przez różne działania o charakterze perswazyjno-manipulatorskim dąży do ukształtowania wyszczególnionych poniżej umiejętności i zakazów. Prawdziwa edukacyjna demokracja wolna jest od takich zakamuflowanych tendencji totalitarnych!
Szanowny Czytelniku, przeczytaj uważnie 30 popularnych zakazów i ograniczeń, które są typowymi przejawami „totalitarnej”, czy jak kto woli, „patriarchalnej” pedagogiki. Za każde „tak” – dodaj sobie jeden punkt. Podlicz je wszystkie, a następnie sprawdź, w którym miejscu odnajdujesz siebie na totalitarnej skali.
Obowiązki:
Uważam, że dziecko powinno („tak” lub „nie”):
• regularne sprzątać własny pokój,
• samo porządkować swoje biurko,
• wstawać i kłaść się o mniej więcej określonej porze,
• odnosić brudne ubrania do kosza pralniczego,
• myć, pastować buty,
• wynosić śmieci do pojemnika przed domem,
• układać książki w tornistrze (przygotowywanie tornistra do szkoły),
• samodzielnie zmieniać brudne skarpetki,
• regularnie chodzić do szkoły,
• dobrze się uczyć,
• systematycznie odrabiać lekcje,
• mówić dzień dobry: sąsiadom, nauczycielom, znajomym,
• posługiwać się sprawnie nożem i widelcem w trakcie spożywania posiłku,
• jeść bez pośpiechu,
• nie przerywać starszym, gdy rozmawiają,
• ustępować miejsce starszym w autobusie,
• mówić wyraźnie (nie „pod nosem”),
• jeść co rodzice podadzą i przygotują (nie grymasić),
• chodzić do kościoła,
• regularnie modlić się.
Zakazy i ograniczenia:
Zgadzam się z następującymi zakazami („tak” lub „nie”) dotyczącymi dzieci:
• przyjmowania cukierków od nieznajomych,
• palenia papierosów,
• picia alkoholu,
• narkotyzowania się,
• oglądania filmów „dla dorosłych”,
• późnego wracania do domu.
Uważam, że dziecko powinno mieć pewne ograniczenia (tak” lub „nie”):
• w oglądaniu telewizji,
• w dostępie do internetu,
• w dostępie do „komórki”
• w kontaktach z kolegami.
Sprawdź wyniki:
25-30 – totalitaryzm absolutny (nastawiony jesteś na wymaganie, nie zostawiasz dziecku swobody);
24 – 15 – totalitaryzm niekonsekwentny (w Twoich totalitanych działaniach ujawnia się brak konsekwencji, niekiedy zaskakujesz wolnościową postawą, ale tak czy inaczej jest z Tobą źle);
14 – 10 – totalitaryzm zakamuflowany (na wielu obszarach pokazujesz, że jesteś nowoczesnym rodzicem (lub wychowawcą), ale nie zmienia to faktu, że ciągle drzemie w tobie totalitarysta);
9 – 1 – totalitaryzm ukryty (jest dobrze, ale są obszary nad którymi nie panujesz do końca, zdradzając swoje patriarchalne cechy);
0 – jesteś prawdziwym, wolnościowym pedagogiem. Gratuluję!
100% totalitarny wychowawca. To mi powinno się gratulować a nie wolnościowcom na końcu artykułu!
To normalne obowiązki i wymagania jak dla mnie. Nie zamierzam być służącą swoich dzieci, sama nie mam służącej dla siebie ani niani dla nich, bo tylko tak mogłabym sprostać robiąc za nie wszystko.
Moje dzieci są samodzielne, dobrze sobie radzą w przedszkolu, są miłe i zadowolone. Wiedzą czego się od nich wymaga i mają radość i dumę że wykonują swoje obowiązki i spełniają wymagania dotyczące cywilizowanego zachowania.
Panie Dariuszu, dziękuje za Pana książki, pomagają trzymać mi właściwy kurs:)
Ja również dziękuję za podziękowania. Są równowagą dla krytyki.
Panie Autorze, jaki jest sens prowadzenia powyższego sondażu (nawet, jeśli ma on charakter satyryczny) w momencie, gdy cenzuruje Pan „niewygodne” wpisy? Wygląda na to, że najpierw zadaje Pan czytelnikom pytanie, następnie zachęca do wzięcia udziału w specjalnie przygotowanym sondażu i zostawieniu komentarza, a potem nie publikuje Pan komentarzy odbiorców, które nie pasują do pańskiej wizji. Jest to zwyczajne fałszerstwo i manipulacja, które nie są godne człowieka z pańskim statusem moralnym i społecznym oraz wykształceniem! Czyżby brakowało Panu odwagi, aby przyjąć rzeczywistość i jednoczesny fakt, iż istnieją poglądy odmienne od pańskich? Czyżby nie zdawał Pan sobie sprawy, że tworząc publiczny portal, naraża się Pan nie tylko na zachwyt odbiorców, ale i na krytykę? Toż to prosta droga do utopii!
W dniu 24 maja br. ośmieliłem się pozostawić tu swój komentarz. Do tej pory nie został on zamieszczony mimo, iż nie zawierał żadnych obraźliwych treści. Nie wierzę w to, że przez tak długi czas podlega moderacji.
Nie wymagam od Pana, aby zamieszczał Pan niniejszy mój komentarz, jeśli Pan nie chce. Chcę tylko, aby Pan zdał sobie sprawę, że swoim szczeniackim zachowaniem (wprowadzaniem bezpodstawnej cenzury) jedynie Pan się błaźni i kompromituje oraz traci Pan szacunek ze strony odbiorcy. Apeluję o trochę rozwagi i przyzwoitości! Tyle chciałem Panu przekazać.
Pozdrawiam.
Jak widać nie boję się krytyki (roztropnej, wyważonej), skoro ujawniam nawet komentarze o moich zapędach cenzorskich. Ale już tak całkiem na poważnie. Zdecydowałem się opublikować ten głos, żeby wyjaśnić jedną rzecz. Internet jest co prawda miejscem dyskusji, ale z doświadczenia wiem, że ta dyskusja szybko się zaostrza. A ja później muszę zastanawiać się czy puścić daną ripostę czy nie?
Innymi słowy – komentarzy, co do których spodziewam się, że spotkają się z ostrą odpowiedzią – nie publikuję, żeby nie dopuszczać do eskalacji kłótni, bo moim głównym celem nie jest prowadzenie forum dyskusyjnego i moderowanie go. Piszę o tym, żeby to było dla wszystkich jasne.
Przy następnej okazji nie zareaguję już na odwoływanie się do mojego sumienia, „szczeniackiego zachowania”, cenzury itd.
Sprawę zamykam.
Jedyny punkt, z którym bym się zgodził (na „tak”), jest ten: „Uważam, że dziecko powinno samo porządkować swoje biurko”. Ale to z tego względu, aby dziecko czuło, że jego prawo do tajemnic, które przechowuje w tym biurku jest nienaruszane przez rodziców i kogokolwiek innego.