.
Skrzypiące schody. Na ich końcu zbite z desek drzwi. Za nimi ukazywał się ciemny i tajemniczy (nie ogród) strych. Wchodziłem w mrok. Ciemność przebijały słoneczne smugi, wpadające przez dachowe otwory wentylacyjne. Zapach starego drewna, trocin. W lecie było tam duszno, a po blaszanym, rozgrzanym dachu tupały wrony i kawki.
Dom był przedwojenny, więc strych musiał mieć swoje tajemnice. Wabiły nieodkryte skrzynie i zakamarki. W ciemnych kątach czaiły się postacie z dziecięcej wyobraźni.
Odkurzacze i grzyby
Pamiętam też inne strychy, które odwiedzałem przy okazji wizyt u moich kolegów, czy dalszej rodziny. Lecz one nie były już dla mnie tak ciekawe.
Rozświetlone elektrycznym błyskiem żarówek, traciły swą naturalną tajemniczość. Zazwyczaj służyły za składowisko okazyjnie kupionych urządzeń AGD. (Za komuny kupowało się wszystko, co wpadło do ręki.)
I tak, obok leniących się odkurzaczy i mikserów suszyły się tam rozłożone na gazetach grzyby i orzechy.
Ważny element
Jak widać własne doświadczenie wskazuje mi, że strych to ważny element środowiska wychowawczego. Od wieków intrygował najmłodszych domowników.
Dzieci żyjące w blokowiskach nie znają już tego dreszczyku emocji związanego z poznawaniem tego sekretnego miejsca.
Nawet w wielu nowszych budynkach, postawionych za kredyty, w ramach oszczędności rezygnuje się z zalewania betonem ostatniej kondygnacji na rzecz podwieszanego sufitu. A po podwieszanej podłodze na strychu nie da się spacerować.
Wspomnienia i powroty
Jednak tak naprawdę w tej opowiastce nie chodzi o sam strych, lecz o szczególnie intrygujący symbol domu rodzinnego.
Mam swoją teorię: im więcej nasiąkniemy rodzinno-religijnymi wspomnieniami, to w przeszłości, z uwagi na ludzką skłonność do sentymentalizmu, będziemy do nich wracać i będą one w nas odżywały.
Wracamy zatem myślami do strychu, do tamtych przygód i tajemnic, tak jak wracamy do ogrodów przydomowych, wieczerzy wigilijnych, śpiewanych majówek, październikowych wyjść na modlitwę różańcową itp.
Wraz z tymi powrotami napotykamy twarze ważnych dla nas osób, przypominamy sobie zamazane latami zdarzenia i przy okazji normy moralne, obyczaje, jakie tam/wtedy obowiązywały.
W ten sposób wychowanie, które otrzymaliśmy w dzieciństwie – powraca do nas, nawet gdy na zakrętach życiowych skierujemy się na ślepe ścieżki.
Że naciągana teoria?
Tak czy inaczej w mojej głowie wciąż tkwi tamten strych, którego już dziś nie ma, a wraz z nim świat ideałów, którego nie zburzą żadne buldożery.