.

Pełzająca rewolucja w edukacji doprowadziła w końcu do odejścia od tego, co można nazwać kształceniem wedle klasycznych wzorców. Nauczanie teraz ma mieć wymiar „praktyczny”. Podważa się znaczenie np. wiedzy encyklopedycznej, uważając ją za jałową i nieprzydatną dla komsomolca i “Europejczyka”.

Jednak obserwując przemiany edukacyjne przełomu XX i XXI wieku nasuwa się przypuszczenie, że powrót do szkoły w jej klasycznym rozumieniu daje szansę na ocalenie tej instytucji.

Dlaczego?

Przy naporze ogromu nowej wiedzy, funkcjonowanie szkoły staje pod znakiem zapytania. Oto przykład z własnego podwórka.

Z przyczyn zawodowych na portalach społecznościowych obserwuję czasopisma i strony o tematyce psychologicznej. Codziennie dowiaduję się o kilku, kilkunastu badaniach nad ludzkim zachowaniem i emocjami. Bez wątpienia w innych dziedzinach wiedzy jest podobnie.

Nowych wiadomości i „odkryć przybywa w ekspresowym tempie. Jak za tym wszystkim nadążyć? Jak włączać nowe odkrycia do programów szkolnych?

Jeśli nawet przyjmiemy, iż nie zawsze mamy do czynienia z rzeczami ważnymi, to nawet po ich wyselekcjonowaniu podręczniki staną się bardziej otyłe i nie da się tego wszystkiego nauczyć.

Fałszywy dylemat

W tym kontekście zbyt szczegółowe nauczanie nauk przyrodniczych czy technicznych, traci rację bytu.

Jest jeszcze inny aspekt sprawy. To czego się dzieci nauczą w szkole, to i tak po kilku latach może się zdezaktualizować (patrz: nowe technologie). Ewentualnie ulegnie marginalizacji w wyniku nowych odkryć (interesujące rozważania na ten temat można znaleźć w książce Wolfganga Brezinki, Wychowanie i pedagogika w dobie przemian kulturowych).

W tej sytuacji przed szkołą stawia się fałszywą alternatywę.

Sugeruje się następujący dylemat: albo zaangażuje się ona w szaloną gonitwę za osiągnięciami współczesnej wiedzy, albo przekształci się w placówkę nauczającą jedynie metod uczenia się.

Trzecie wyjście

Jak wspomniałem jest to fałszywy dylemat. Trzecim wyjściem jest bowiem powrót do ideałów edukacji klasycznej, czyli do skoncentrowania się na rozwijaniu i formowaniu przede wszystkim ogólnych sprawności intelektualnych oraz przekazaniu młodemu pokoleniu pewnego kanonu kulturowego.

Szkoła powinna zatem powrócić do modelu nauczania, wedle starożytnego schematu trivium i quadrivium (oczywiście w wersji współczesnej).

Oprócz ogólnego rozwoju sprawności umysłowych powinna przekazywać wspomniany, niezmienny, kanon kulturowy (literatura, historia, filozofia, religia), oraz dać solidne podstawy w naukach matematyczno-przyrodniczych.

Dzięki takiej filozofii kształcenia absolwent szkoły będzie w stanie efektywnie poszukiwać wiedzy w życiu dorosłym, o co tak zabiegają ideolodzy „nowej szkoły”. (Twierdzą oni, że dzieci nie należy uczyć dezaktualizującej się i „relatywnej” wiedzy, a jedynie dać im umiejętność jej uczenia się i poszukiwania.)

Prosta prawda

W tym rozumowaniu jest jednak brak precyzji, bo tylko ktoś o ogólnej kulturze, będzie miał np. nawyk czytania i umiejętność logicznego rozumowania. Nauczanie tylko samych technik uczenia się nie daje gwarancji, że dany człowiek będzie miał pasję poszukiwań i zgłębiania wiedzy.

Klasyczne wykształcenie da mu ponadto umiejętność selekcjonowania i oceniania wiedzy. Oddzielania fałszu od prawdy i dobra od zła. Bez tego młody człowiek nie będzie wiedział czego tak naprawdę szuka.

Przyjęcie koncepcji powrotu do klasycznie pojmowanej edukacji jest zatem jedyną szansą nie tylko na ocalenie tradycyjnego szkolnictwa, ale jest także jedynie racjonalnym postępowaniem w zaistniałej sytuacji.

Tę prostą prawdę muszą zrozumieć tzw. oświatowcy, politycy, nauczyciele i rodzice. W przeciwnym razie nie zdołają zapewnić lepszej i mądrzejszej przyszłość nowym pokoleniom.

Ikona wpisu: ze zborów własnych

ZAMÓW KSIĄŻKĘ


Zamów: Rozumna dyscyplina
Zamów: Sztuka samowychowania
form
Zamów:Decyduj i walcz!
Zamów: Żelazna wola
Zamów:Nieposłuszne dzieci, posłuszni rodzice
.-----