.
Co ciekawe, współczesna komunikacja niewerbalna niejako nawiązuje do spostrzeżeń dawnych myślicieli, ucząc rozpoznawania znaczenia gestów. Wpisuje się to w tradycję o której wspominał już np. św. Ambroży, pisząc, że „stan umysłu rozpoznaje się ze stanu ciała” oraz że „dusza przemawia ruchami ciała” (za św. Tomasz z Akwinu).
Aby dostrzec te zachowania musimy uświadomić sobie wzorcowy model wzajemnych relacji, panujący w układzie podległości. Postawmy sobie pytanie: jak zachowujemy się w obliczu autorytetu? Nasza uległość ujawnia się nie tylko poprzez mowę, ale również w postawie, gestach, ubiorze itp. Można powiedzieć, że całym sobą wyrażamy podporządkowanie zewnętrznemu autorytetowi. Jego podważanie rozpoczyna się nie od słów, ale od małych gestów i postawy zewnętrznej, nad którą nie do końca panujemy (por. J. Robertson, „Jak zapewnić dyscyplinę, ład i uwagę w klasie?”, WSiP 2005)
W przypadku dzieci i dorastającej młodzieży zjawiska te nasilają się w większym stopniu, gdyż ich zachowania są o wiele bardziej emocjonalne i manualne, przez to łatwiejsze do „rozszyfrowania”. Dzięki nim możemy odpowiednio wcześniej rozpoznać niewerbalne przejawy rozpoczynającego się buntu i odpowiednio wcześniej nań zareagować, „wymuszając” na uczniach powrót do postaw podporządkowania.
Przykładowe zachowania, które nauczyciel nie powinien zostawiać bez reakcji?
– żucie gumy w naszej obecności (przejaw lekceważenia),
– trzymanie rąk w kieszeni (również lekceważenie),
– skrzyżowanie rąk na klatce piersiowej, wystające kciuki (sprzeciw, bunt),
– spóźnianie i siadanie do ławki bez usprawiedliwienia (brak szacunku),
– chodzenie po klasie w trakcie lekcji (podkreślanie dominacji na terytorium sali),
– głośny śmiech na lekcji (prowokowanie),
– uciekanie wzrokiem w górę i w bok w trakcie rozmowy (bunt),
(por. J. Robertson, dz.cyt. ).
Pamiętajmy zatem, że wczesna reakcja na tego typu zachowania pozwala zapobiec eskalacji buntu – powstrzymuje go w fazie początkowej.
Czy Anonimowy sądzi, że jeżeli na lekcjach używać będziemy tv, komputera, gier, podniesiemy znacznie płacę nauczycielom to uczniowie będą grzeczni i zainteresowani lekcjami???
W sumie sporo w tym racji, uczeń może zdobywać wiedzę z różnych źródeł. Ale mimo wszystko istnieje pewien kanon kulturowy, który powinien poznać, coś co nie zapewni mu tylko wiedza obrazkowa. Dlatego nauczyciel-mistrz jest wciąż potrzebny. Być może nie dogoni on ucznia np. w technologii komputerowej, ale jest wiedza ważniejsza, i jest konieczność posiadania wzorów moralnych itp.
Nie zgodzę się do końca w kwestii przyczyn rozrabiania ucznia. Rozrabia, bo praktycznie wychowanie nie istnieje, a zabija je m.in. telewizja, internet, pogoń (rodziców) za pieniędzmi itd. W szkole nauczyciel jest ubezwłasnowolniony przez "prawa ucznia" i efekty są, jakie są.
Fakt, to nie takie proste. Ma Pan rację, że wina najczęściej nie leży po stronie konkretnego pedagoga. Winny jest system oświaty ukształtowany w XIX wieku. Od tamtej pory świat się bardzo zmienił, a polska szkoła prawie wcale. Dzisiejsza oferta szkolna może wzbudziłaby zainteresowanie 50 lat temu, ale nie dzisiaj w dobie komputerów, Internetu i dosyć masowych podróży. Mając w kieszeni telefon komórkowy lub netbook z dostępem do bezprzewodowego Internetu każdy uczeń w dowolnej chwili ma dostęp do bogatszej i nowszej wiedzy na dowolny temat niż jest mu to w stanie zapewnić nauczyciel i podręcznik. Nie wspomnę już o życiowej przydatności większości wiedzy umieszczonej w większości podręczników i nauczycielskich głów. Najciekawszy nawet wykład przegrywa z Internetem, grami komputerowymi i licznymi kanałami telewizyjnymi typu Discovery. Szkolna lekcja a realne problemy życiowe to dwa odrębne światy. W takiej sytuacji trudno nauczycielowi wzbudzić zainteresowanie uczniów. Do tego dodajmy rozziew miedzy zainteresowaniami nastolatka i nauczyciela, ogromne różnice w postrzeganiu rzeczywistości oraz niski status materialny tego zawodu, co nie sprzyja budowaniu autorytety. A uczeń jak się nudzi u nauczyciela bez autorytetu to rozrabia – jeżeli zaś nie rozrabia to trzeba go skierować do lekarza.
Nie takie to proste. Nie każdego się da zaciekawić. Nie zawsze wina jest w takich sytuacjach po stronie pedagoga. Jeżeli np. ucznia żaden nauczyciel w szkole nie jest w stanie "zaciekawić", to czy wszyscy nauczyciele w szkole muszą zmienić zawód?
Jeżeli uczeń w naszej obecności żuje gumę, trzyma ręce w kieszeniach, chodzi po klasie bez sensu, przeszkadza nam na różne sposoby to oznacza,że my i nasze lekcje jesteśmy nudni jak flaki z olejem, a poza tym nie mamy za grosz autorytetu. W tej sytuacji nasze reakcje zmuszające ucznia do podporządkowania się zwiększą tylko skalę problemu. Jest tylko jedna sensowna reakcja w takiej sytuacji – zmienić zawód. A wcześniej można spróbować tak zmienić lekcje, by nie były nudne oraz tak interesować się światem i tak doszlifować swoje kompetencje, by w oczach uczniów nie wychodzić na matoła.