
.
Czasami czytam słodziutkie teksty, w których ktoś przekonuje mnie, że powinienem „akceptować dziecko takim, jakie jest”. Przyznaję – mam z tym problem.
Osobiście znany mi jest tylko jeden przypadek, w którym mam bezwarunkowo akceptować dziecko – w przypadku choroby i inwalidztwa.
Znam zaś dziesiątki przypadków, w których taka akceptacja jest wręcz nieetyczna.
Oto wybrane przypadki:
gdy histeryzuje w sklepie,
gdy się nie uczy,
gdy nie sprząta swojego pokoju,
gdy nie myje zębów i generalnie chodzi brudne,
gdy nie mówi „dzień dobry” sąsiadom,
gdy przerywa w rozmowie starszym,
gdy długo siedzi przed telewizorem,
gdy długo siedzi przed komputerem,
gdy przeklina,
gdy cały czas kłóci się z kolegami,
gdy grymasi przy jedzeniu,
gdy pali papierosy,
gdy pije alkohol,
Dlatego nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że „nie akceptując go takim jakie jest” nie osiągnę celów wychowawczych. Uważam, że tylko mój brak akceptacji (w powyższych przypadkach) daje jakąś szansę, że dziecko wyrośnie na porządnego człowiek.
ZAMÓW KSIĄŻKĘ





Moim zdaniem wystarczy wyznaczyć dziecku granice. Akceptować dziecko trzeba bezwarunkowo – można nie akceptować zachowań albo czynów (akceptuję ciebie, nie akceptuję tego że palisz. Nie jesteś zły, złe jest twoje zachowanie). My odkąd córka skończyła rok, chodzimy do Teatru Małego Widza w Warszawie, ponieważ edukacja teatralna jest bardzo ważna dla rozwoju dziecka, a jeżeli dziecko lepiej rozumie emocje, łatwiej potem wychować nastolatka