.

W monumentalnej Sumie teologicznej św. Tomasz z Akwinu zaraz po omówieniu cnoty pobożności (devotio) przeszedł bezpośrednio do pietyzmu1

Akwinata słusznie zauważył, że pietas ma ze swej istoty religijne korzenie; dlatego wszędzie tam, gdzie wiarę usiłuje zastąpić ideologia (np. nazizm, komunizm) przestaje być właściwą pietas, a staje się jej karykaturą.

Relacje między pietas a devotio

Pozornie mogłoby się wydawać, że devotio jest cnotą stricte religijną i nie ma nic wspólnego z cnotami świeckimi, takimi jak np. sprawiedliwość. Jednakże w klasycznym rozumieniu sprawiedliwość opiera się m.in. na wypełnianiu ustalonych obowiązków wobec społeczności w jakiej człowiek dorasta i żyje, ale także wobec Jego Stwórcy, który obdarował go życiem i określonym środowiskiem wychowawczym.

Ciekawie o tych zagadnieniach pisał o. Józef M. Bocheński:

„Zgodnie z pierwszym przykazaniem miłości winniśmy (…) «miłować Boga ze wszystkich sił naszych» – co oznacza według katechizmu «chwalenie Boga», a więc szerzenie Jego chwały. Otóż znakomitą częścią chwały Bożej, za którą odpowiadamy na ziemi, jest niewątpliwie wszystko, co piękne i dobre wokoło nas i w nas – a w pierwszym rzędzie kultura ojczysta”2.

Chrześcijanin ma więc obowiązek służenia własnej ojczyźnie, gdyż „reprezentuje [ona – D.Z.] pewien odcień Boskiej chwały, za którego rozwój i promieniowanie jesteśmy z mocy zrządzenia Opatrzności współodpowiedzialni”3.

Pietas jest zatem niejako przedłużeniem devotio na pewien rodzaj stworzenia. Przywołajmy jeszcze raz Doktora Anielskiego: „Zadaniem więc pietyzmu jest otoczenie czcią i spełnianie powinności wobec rodziców, jako twórców rodziny oraz wobec osób działających w imieniu Ojczyzny”4.

Tak więc najpierw winniśmy szacunek i wdzięczność Panu Bogu, a zaraz potem największym dobrom, jakie otrzymaliśmy od niego: rodzinie, narodowi i ojczyźnie, czyli środowisku, w którym dorastaliśmy, ono bowiem dało nam materialne i duchowe podstawy do naszej ziemskiej egzystencji.

Nota bene moraliści wychodzą z założenia, że człowiek nie jest jednak w stanie odwdzięczyć się za dobro otrzymane od Stwórcy i wspomnianych wyżej instytucji. Stąd może tylko poprzez akty pobożności i wierną pracę wypełniać swoje obowiązki płynące z prawa naturalnego5.

Podsumujmy: pietas jest spełnianiem powinności wobec rodziny i ojczyzny, a devotio wobec Boga.

Dlaczego nie wszyscy mogą być patriotami?

Tomaszowe rozumienie patriotyzmu wyklucza rozdział miłości ojczyzny od religijności. Praktyka życia społecznego pokazuje, że to, co powstaje po takim rozdziale, trudno wiązać z klasyczną pietas. Jeżeli bowiem nie otrzymaliśmy nic od Stwórcy, a nasze środowisko dorastania jest przypadkowe, to nie musimy mieć w stosunku do niego żadnych zobowiązań.

Taka postawa sprzyja kosmopolityzmowi. Kosmopolita nie posiada żadnego źródła duchowej mocy, stąd rozpaczliwie poszukuje stałego gruntu w życiu. Nie przywiązuje się do miejsc, wiedziony być może klasycznym lękiem, który niegdyś asceci i moraliści nazywali horror loci (groza miejsca).

Taki człowiek wciąż zmierza do nowych miejsc, nieświadomie podążając za swoją ziemią obiecaną, której jednak nie może odnaleźć. Przyczyną jego zagubienia w świecie jest odejście (mniej lub bardziej świadome) od Boga. Osoby takie dla poprawy własnego samopoczucia nagminnie wyszydzają i wyśmiewają tzw. postawę „bogoojczyźnianą”. Sami bowiem są często i „bez-bożni”, i „bez-ojczyźniani”.

O ile kosmopolityzm jest wprost zaprzeczeniem patriotyzmu, to niekiedy słyszy się, że np. niektórzy komuniści byli „szczerymi, polskimi patriotami”. Z Tomaszowego punktu widzenia nie można tej postawy wiązać z właściwie rozumianą pietas.

Po pierwsze, twórcą ich ojczyzny nie jest Bóg, lecz określona ideologia i stojący za nią ludzie, którzy co prawda pretendują do roli „bóstwa”, ale nim nie są.

Po drugie – nie należy mylić sentymentalizmu, czyli pewnej nutki tęsknoty do „dawnych czasów” i rodzinnych stron z właściwym patriotyzmem. Sentyment taki, choć jest elementem pietas, nie jest wystarczającym warunkiem do zaistnienia cnoty.

Innym przejawem wypaczeń w omawianym zakresie jest szowinizm, który również w swej podstawie odrzuca Boga. Naród uzurpuje sobie wtedy boską cześć, zamiast pokornie spełniać zadanie wyznaczone przez Opatrzność.

W Polsce takie tendencje przejawiają środowiska odwołujące się do prasłowiańskich przodków i gloryfikujące pogańską kulturę. Neopogańskie grupki krytykują „ideomatrycę polakokatolika”, która ponoć zabija instynkt walki i „siły tworzycielskie” w narodzie. Taka postawa ośmiesza ideę narodową.

Konsekwencje wychowawcze

Wniosek nasuwający się z powyższych rozważań może być tylko jeden: niemożliwe jest wychowanie patriotyczne, pomijające aspekt religijny ludzkiego życia. Wychowanie patriotyczne w szkołach państwowych, odcinające się od wiary katolickiej w imię neutralności, będzie zawsze tylko atrapą pietas.

Wiara daje bowiem odpowiedź na fundamentalne pytanie: dlaczego właściwie mamy kochać ojczyznę, wyrzekać się dla niej i poświęcać? Odpowiedź brzmi: bo jest darem danym nam od Boga! Bez uświadomienia sobie tego faktu dziecku zawsze będzie czegoś brakowało w „patriotycznej układance”, a dojrzewająca w nim cnota stanie się ułomna i słaba.

Drugim fundamentalnym warunkiem pojawienia się zdrowego patriotyzmu jest stworzenie właściwego środowiska wychowawczego. Wspomniano wyżej, iż rodzinne oraz – szerzej – ojczyste środowisko dorastania dziecka jest darem danym od Stwórcy, który umożliwia właściwe wchodzenie w dorosłość i przygotowuje do walki o zbawienie.

Jeżeli z jednej strony państwo poprzez prawodawstwo, a z drugiej rodzice poprzez swój grzech nie przekazują dziecku tego daru lub wręcz stwarzają mu piekło na ziemi (jak to ma miejsce w rodzinach patologicznych), wówczas synowie i córki wcześniej czy później postawią sobie pytanie: za co właściwie mam się odwdzięczać rodzicom i ojczyźnie? Za stracone dzieciństwo? Za przegrane życie?

Albo: czy ojciec, który nieustannie przychodzi pijany i bije matkę jest tym autorytetem danym mi od Stwórcy? W takiej sytuacji trudno w praktyce egzekwować od najmłodszych posłuszeństwo i cześć dla rodziców, które są należne z prawa naturalnego za dar życia6.

Mamy tu do czynienia z fundamentalną dla wychowania pietas kwestią. Rodzice sprzeniewierzający się swoim zadaniom wychowawczym popełniają nie tylko grzech przeciw dzieciom, ale przede wszystkim obrażają samego Boga i godzą w pietas.

Omawiana cnota obejmuje bowiem także obowiązki rodziców wobec swoich pociech! Polegają one na opiece materialnej i duchowej:

„Ojciec jest źródłem bytu potomstwa – pisze Akwinata – które od niego pochodzi, toteż z tytułu samego ojcostwa ma obowiązek utrzymywania dzieci, i to nie tylko do pewnego czasu, ale przez całe swoje życie powinien gromadzić dla nich potrzebne im dobra”7.

Znaczenie tego zadania wzrasta, gdy uświadomimy sobie, iż troska materialna wiąże się z troską duchową. Opiekunowie w wymiarze ziemskim mają całe życie troszczyć się materialnie o dzieci, a w wymiarze duchowym o ich zbawienie! Gdy tego nie robią, dopuszczają się sprzeniewierzenia Boskiemu porządkowi, a jednocześnie burzą w umysłach dzieci wiarę w istnienie ładu społecznego ustanowionego przez Stwórcę.

Młodzi wcześniej czy później postawią bowiem pytanie: skoro w ich rodzinie nie ma tego ładu, to dlaczego miałby być w innych domach? To zachwianie poczuciem porządku czyni nieodwracalne szkody w duszy dziecka. Do tego stopnia, że jeśli nawet intelektualnie zaakceptują patriotyzm, to w sercu pozostanie zwątpienie, które będą musieli przezwyciężać przez całe życie.

Prosta obserwacja pedagogiczna potwierdza, że dzieci z rodzin, w których relacje z rodzicami – czy między rodzicami – są zaburzone, a zwłaszcza autorytet ojca jest zachwiany, buntują się i przeciw Bogu, i przeciw ojczyźnie. W kontekście plagi rozwodów nie wróży to zbyt dobrze.

Trudno w tym miejscu rozstrząsać stopień winy tzw. „patologicznych rodziców”. Nie jesteśmy w stanie wejrzeć w głąb sumień i wyważyć wszystkiego. Jednak wydaje się, że rodzice, i to nie tylko z rodzin patologicznych, nie uświadamiają sobie do końca odpowiedzialności, jaka na nich ciąży z samego faktu rodzicielstwa.

Państwowe czy narodowe?

W kontekście wychowania omawianej cnoty niezwykle istotny i ciekawy jest problem relacji pomiędzy wychowaniem narodowym i państwowym, tzw. obywatelskim. Szczególnie jest on widoczny w czasach dominacji struktur ponadnarodowych, takich jak Unia Europejska.

Organizacja ta niechętnie patrzy na akcenty narodowe w systemie edukacji. Temat relacji między wychowaniem narodowym a państwowym był powodem gorącej debaty już w okresie międzywojennym. Ta debata toczyła się również w środowisku religijnym.

O. Jacek Woroniecki pisał: „Państwo przewyższa naród z racji względnej, naród zaś przewyższa państwo z racji istotnej. Jeśli bowiem uważnie zastanowimy się nad dobrem wspólnym społeczności ludzkiej, zobaczymy, że to, do czego przyczynia się życie narodowe, posiada większe znaczenie niż to, co osiąga się na płaszczyźnie państwa. Życie w narodzie daje bowiem społeczności ludzkiej jedność wewnętrzną, opartą na wychowaniu w obyczajach, i taka jedność w sposób oczywisty przewyższa jedność zewnętrzną, którą państwo uzyskuje poprzez prawa państwowe i środki represyjne”8.

Dzięki kulturze narodowej człowiek niejako naturalnie wrasta w pewien sposób widzenia świata, kształtuje się jego poczucie dobra i obowiązki wobec społeczności, w której przygotowuje się do dorosłego życia. Dlatego priorytet wychowania narodowego przed państwowym powinien przełożyć się również na sferę edukacji.

Wychowanie narodowe pozwala przetrwać wśród zawirowań na arenie międzynarodowej czy wewnętrznej tak, jak to było w czasach rozbiorów i „komuny”. Przez wiele lat naród polski nie miał własnej struktury państwowej bądź jego wolność była ograniczona, a mimo to ocalał zintegrowany z religią katolicką.

Odejście od wychowania narodowego umocowanego w katolicyzmie, pod hasłami „nowych czasów i nowych ideałów” wynika z błędu antropologicznego, który wcześniej czy później przyniesie opłakane skutki i dla dzieci, i dla państwa.

Jeśli uczeń kształcony jest, by być trybikiem w machinie państwowej i ekonomicznej. Poznanie prawdy i dobra, zrozumienie kultury, mechanizmów funkcjonowania cywilizacji i historii narodu schodzi na drugi plan.

Z tych względów trudno jest dzisiaj, biorąc pod uwagę sytuację społeczno-polityczną i warunki kulturowe, realizować ideały zawarte w klasycznej pietas. Jednak pomimo niesprzyjających warunków świadomi swych obowiązków rodzice i wychowawcy nie powinni ustawać w trudzie wychowania przyszłych patriotów.

Przypisy:
1 Pietyzm – poszanowanie kogoś lub czegoś połączone z uwielbieniem; cześć, w: Słownik języka polskiego, red. W. Doroszewski, t. 6, Warszawa 1964, s. 358.
2 J.M. Bocheński, Patriotyzm. Męstwo. Prawość żołnierska, Warszawa-Komorów 1999, s. 12.
3. Tamże, s. 19.
4. Św. Tomasz z Akwinu, Suma Teologiczna, tłum. F.W. Bednarski, t. 20, London 1972, II-II, q. 101, a. 3.
5. Zob. tamże.
6. Zob. tamże, II-II, q. 101, a. 2.
7. Tamże.
8. J. Woroniecki, O narodzie i państwie. Quaestio disputata de natione et statu civili, tłum. R. Maliszewski, Lublin 2004, s. 43.

ZAMÓW KSIĄŻKĘ


Zamów: Rozumna dyscyplina
Zamów: Sztuka samowychowania
form
Zamów:Decyduj i walcz!
Zamów: Żelazna wola
Zamów:Nieposłuszne dzieci, posłuszni rodzice
.-----