.
W krytyce zabawy i odpoczynku można pójść za daleko. Czasami w środowiskach katolickich traktowane są one w sposób manichejski. Kojarzą się zawsze z czymś złym, prymitywnym, niegodnym. Jeśli nawet tak rzeczywiście bywa, to nie każda zabawa jest zła ze swej istoty. Zazwyczaj taką się staje przez jej wynaturzenie.
Musimy zatem nieustannie szukać zdrowego umiaru między „poważną działalnością” a zabawą, ale również w samej zabawie.
Skłonność do czasowego zapamiętania się w niej jest również formą mniej lub bardziej zakamuflowanego lenistwa. Po drugiej stronie mamy zaś przesadę w pracowitości, jak przytoczona na początku autentyczna historia. Zdarza się, że religijny rygoryzm niekiedy odrzuca zabawę i odpoczynek, nie dlatego, że są złe same w sobie, ale ze względu na to, że uważa je za niegodne prawdziwego chrześcijanina. Na tym świecie, jak twierdzą rygoryści, nie ma czasu na żarty.
Argumentują tak: Niewiele mamy czasu tu na ziemi, nie możemy go marnotrawić na rozrywkę. Odpoczniemy po drugiej stronie. To prawda, stworzeni jesteśmy dla nieba, a nie dla śmiertelnych poczekalni ziemi, dlatego powinniśmy prowadzić jakąś formę pozytywnej działalności, a nie tylko odpoczywać. Musimy sobie jednak odpowiedzieć na proste pytanie: czy mamy pracować dla samej pracy, czy ma ona dawać nam przede wszystkim jakieś efekty? Gdy pracujemy bez wytchnienia, jesteśmy przemęczeni i automatycznie stajemy się mniej efektywni, dlatego pogarda dla odpoczynku pod wzniosłym hasłem, „niemarnotrawienia czasu” prowadzi do nieproduktywności, a w życiu duchowym może być przyczyną upadków.
Oczywiście trzeba tu zawsze roztropnie wyważyć wszystkie: „za” i „przeciw”, żeby pod pozorem „regenerującego siły odpoczynku” nie wkradło się lenistwo. Każda sytuacja i każdy człowiek wymaga tu specjalnego rozeznania, bo każdy ma swoją granicę, po przekroczeniu której jego wydajność w pracy zawodowej czy duchowej staje się mniejsza.
Pełny tekst artykułu w drukowanej wersji Miesięcznika Egzorcysta
Umiejętność odpoczynku i cieszenia się życiem także jest sztuką. Zgadzam się, że nie ma sensu żyć jedynie pracą. Poza tym Bóg nie chce przecież abyśmy się stale umartwiali, współcześnie Kościół powoli odchodzi na szczęście od poparcia dla ciągłego umartwiania się.