.

Do książki „Nauki Mistrzów” George Steinera przymierzałem się od kilku lat. Relacje na linii mistrz – uczeń, na przykładzie filozofii, literatury czy sztuki, to temat ciekawy. W końcu udało mi się przeczytać książkę. I… lekkie rozczarowanie. Przede wszystkim książka na mój gust jest trochę przegadana.

Brak mi podsumowań, wniosków. Można doceniać erudycję Autora, ale więcej powinno z tej erudycji wynikać.

Nie jest moim celem recenzowanie książki w tradycyjnym znaczeniu tego słowa, ale raczej wyłowienie kilku ciekawszych wątków i podzielenie się nimi wraz z moim komentarzem. (Aby rozdzielić wypowiedzi Steinera od moich, te pierwsze cytuję lub jasno wskazuję na ich źródło.)

Mistrz i moralność

Nauki MistrzówPrzyjęło się uważać, że naukowiec, czy choćby sprawny twórca powieści, nie musi świecić przykładem w życiu osobistym. Co więcej, w świecie tzw. artystów raczej standardem jest, że nie jest wzorem moralnym.

Autor odnotowuje istnienie takiej grupy Mistrzów i przytacza dylemat Yeatsa: „Doskonałość życia albo doskonałość dzieła” (s. 134). Ponoć taki wybór stoi przed każdym artystą.

Ale czy ktoś kto ma wiedzę i umiejętności, ale nie potrafi uszanować drugiego człowieka może być rzeczywiście Mistrzem? W moim przekonaniu jest co najwyżej fachowcem.

Steiner zauważa, że mistrzostwo w znaczeniu moralnym posiedli właściwie tylko Sokrates i święci: „Sokrates i święci nauczają, żyjąc.” (s. 12) Podstawą ich „mistrzostwa” jest przykład życia, a nie „dzieło”.

Jest jeden Mistrz

Pójdźmy dalej: czy śmiertelnik może być Mistrzem, skoro jest tylko jeden Mistrz – Jezus Chrystus? W nawiązaniu do św. Augustyna Autor zauważa, że: „Edukacja jest budzeniem i rozwijaniem naszej gotowości, aby zwrócić się ku Niemu” (s. 53). Mistrzostwo człowieka jest zatem specyficzne, bo na Ziemi zawsze będzie mu czegoś brakowało. Nie oznacza to jednak, że Mistrz ma zapomnieć o moralności i zająć się „samym dziełem” (patrz wyżej).

Mistrz nie może być drugim Chrystusem. On ma nieco inne zadanie. Dante o swoim nauczycielu wypowiada chyba najpiękniejsze słowa, jakie może usłyszeć Mistrz: „nauczyłeś mnie, jak człowiek może siebie uczynić wiecznym” (s.63). Oto zadanie dla doczesnych Mistrzów.

Mistrz a wiedza

Steiner przywołuje dowcip. „Dobry nauczyciel, ale mało publikacji” (s.41), w taki sposób zostałoby odrzucone podanie Jezus Chrystusa o zatrudnienie na Harvardzie. Goethe jest jeszcze bardziej dosadny: „Kto potrafi – czyni. Kto nie potrafi – uczy” (s.78 ).

Kwintesencją mistrzostwa jest nie tyle wiedza z danej dziedziny, co mądrość. Wiedza jest środkiem do celu, a nie celem samym w sobie. Mądrość wie, to co najważniejsze, wiedza może znać wiele, ale nie znać tego, co najważniejsze lub nie być tego świadoma.

Mistrz a sposób oddziaływania

Na koniec jeszcze jedna kwestia: czy Mistrz powinien posługiwać się słowem żywym czy pisanym? Platon twierdził, że „głos mistrza ważniejszy jest od wszelkiej książki” (s. 111).

Trudno się z tym zgodzić. Z mojego doświadczenia widzę, że większość moich Mistrzów, to mentorzy książkowi. To oni mieli wpływ na bieg myśli i życiowe wybory. Dlatego nie wydaje mi się, iż słowo mówione zawsze i wszędzie będzie bardziej skuteczne od pisanego.

Myślę, że to kwestia indywidualna, trudna do zmierzenia. Kontakt indywidualny z całą pewnością jest znaczący, ale z drugiej strony książki, artykuły, to takie strzały rozpuszczone po świecie i nigdy do końca nie wiadomo, ile osób zostało przez nie „trafione”.

George Steiner, „Nauki Mistrzów”, Poznań 2007, tłum. Jerzy Łoziński

ZAMÓW KSIĄŻKĘ


Zamów: Rozumna dyscyplina
Zamów: Sztuka samowychowania
form
Zamów:Decyduj i walcz!
Zamów: Żelazna wola
Zamów:Nieposłuszne dzieci, posłuszni rodzice
.-----