
.
Jeśli lubimy zapach porannej kawy, to dzięki codziennemu rytuałowi picia tego napoju przeżywamy przyjemność.
Co się stanie, gdy pewnego ranka zabraknie nam tego zapachu? Pozostanie przywoływanie w pamięci dawnych wspomnień.
Dzięki temu uzyskamy namiastkę „kawowej przyjemności” – tu i teraz. Choć nie będzie to pełna radość, bo z pominięciem zmysłów.
Co więcej, ułomność tak uzyskanej radości, sprawi, że obok niej, niemal natychmiast, pojawi się nostalgiczny smutek.
Analogicznie, jak w przypadku ludzi kultywujących rzekomo „wspaniałą przeszłość”.
Celebrowanie „pięknych, dawnych czasów”, sprawia im pewną przyjemność, którą jednak zawsze zatruwa żal za minionym.
Dobro na trzy sposoby
Św. Tomasz zauważył, że dobro możemy przeżywać na trzy sposoby. (Pamiętajmy, że wraz z dobrem przychodzi radość/przyjemność z jego posiadania!!!)
- Realnie uobecnione w danej chwili i odczuwane zmysłami, daje nam najwięcej szczęścia.
- Przywoływane z przeszłości – dzięki pamięci (powyższy przykład kawy) – jest już dosyć ułomne.
Jednak Akwinata zauważył, że jest też trzeci sposób przeżywania dobra – za sprawą nadziei.
O ile w przypadku wspomnień zatrute są one smutkiem przemijania, to w kontekście nadziei dobro nie zostało utracone na zawsze.
Wręcz przeciwnie – czeka nas w przyszłości!
Radość z jego posiadania nie tylko pojawia się w myślach. Fakt, że doświadczymy go kiedyś, realnie, już teraz, promieniuje na teraźniejszość, poprawiając nastrój.
Przeczucie szczęścia
Trafnie to wyraził Goethe:
„W przeczuciu szczęścia aż takich nasileń, przeżywam dziś największą moją chwilę”.
Jeśli dzisiaj, z pewnych względów, nie mogę napić się mojej ulubionej kawy, to nic straconego – zrobię to jutro!
Znamy ten mechanizm. W piątek po południu, tuż przed weekendem, ludziom nagle poprawiają się humory.
Nadzieja na sobotnio-niedzielny wypoczynek wywołuje w nich dobry nastrój. Spodziewane, zbliżające się dobro uruchamia pozytywne emocji. Urealnia się niejako w teraźniejszości.
Zatem: pamięć przywołuje dobre wspomnienia, ale zatrute smutkiem przemijania; nadzieja odwrotnie – wzmacnia, przywołane w myślach dobro, radością oczekiwania.
Teleportacja do teraźniejszości
Ale nie o picie kawy tu idzie. Odnieśmy to do największego dobra chrześcijanin, tzn. szczęścia wiecznego.
Nadzieja na zbawienie, odpowiednio pielęgnowana, jest w stanie osłodzić nam życie, a nawet uczynić je radosnym.
Skoro czeka nas raj, to lęki i smutki nie mają racji bytu!
Musimy tylko otworzyć się na miłość Bożą i rozwijać nadzieję. W praktyce sprowadza się to do spełniania woli Bożej i wypełniania przykazań.
Dzięki temu będziemy w stanie tzw. łaski uświęcającej, która rodzi nadzieję na zbawienie. Wraz z nią – tak to działa! – musi przyjść radość.
Nie ma innej możliwości! I to już w tym wymiarze naszej egzystencji.
Bo nadzieja, oprócz miłości, jest największym w świecie producentem szczęścia!
ZAMÓW KSIĄŻKĘ




