.
Książki Bogny Białeckiej przedstawiają chrześcijańską wizję wychowania. Autorka jest doświadczonym psychologiem. Jej najnowsza praca: „Miłość i autorytet”, została napisana wraz z Beatą Nadolną i nosi podtytuł: „Jak wychowywać dzieci po chrześcijańsku i ustrzec je przed zagrożeniami”.
Temat zagrożeń jest dzisiaj szczególnie aktualny.
Współczesny świat, czy to w przebraniu reklamodawców czy ideologów, próbuje porwać nasze dzieci. A zagoniony rodzic musi w jakiś sposób znaleźć sposób na tą agresję.
Autorki wskazują rodzicom w jaki sposób radzić sobie z agresywną ideologią gender, propagandą tzw. edukacji seksualnej czy cyberprzemocą wśród najmłodszych. Zagadnienia te zostały wnikliwie przeanalizowane i prowadzą rodziców do konkretnych wniosków.
Osobiście zainteresowały mnie rozdziały poświęcone kwestiom ideologizacji wychowania. Mowa w nich między innymi o antypedagogice czy rodzicielstwie bliskości.
Bogna Białecka zwraca uwagę na groteskowość ideologizacji w zderzeniu z praktyką. Przytacza np. wypowiedź jednej ze zwolenniczek antypedagogiki, która będąc z dzieckiem w przychodni „nie została zrozumiana przez lekarkę”. Dziecko nie chciało się poddać badaniu. Matka zamiast przerwać te fochy, „empatycznie” wyjaśniała dziecku „dlaczego to takie ważne”. Lekarka straciła cierpliwość i nie miała wyrozumiałości dla antypedagogicznych metod, ale trudno jej się dziwić, gdy za drzwiami czeka mnóstwo chorych i płaczących dzieciaków.
Dodam jeszcze, że jako alternatywę dla tych współczesnych mód i trendów wychowawczych Bogna Białecka proponuje między innymi powrót do… edukacji klasycznej.
Warto też podkreślić wkład Beaty Nadolnej w powstanie tej książki. Jest ona dyrektorką przedszkola im. Św. Aniołów Stróżów w Poznaniu. Praktyczna perspektywę widać w tekstach Autorki. Bo mówić: „jak należy wychowywać dzieci?”, to jeszcze nie to samo, co wychowywać w rzeczywistości. A Beata Nadolna wie z własnego doświadczenia, co działa, a co nie działa w wychowaniu małych dzieci. Bardzo ciekawy jest Jej rozdział o uniwersalnych zasadach wychowawczych, które w dużej mierze odwołują się do cnót.
W odpowiedzi na antypedagogikę Beata Nadolna daje wiele praktycznych rozwiązań, np. jak wdrażać do posłuszeństwa, szacunku itp. Bardzo ważny jest ostatni rozdział książki, w którym Autorka, zachęca by powierzyć dzieci opiece Matki Bożej.
Tych kilka wątków przytaczam na zachętę. Książka liczy 350 stron. Została wydana w Krakowie (2014) przez wydawnictwo eSPe.
Nazywają to też „bezstresowym wychowaniem”, które ma niestety tragiczne skutki w późniejszym, dorosłym życiu. Zastanawiam się czasem, dlaczego współczesny człowiek, wykształcony, mający do dyspozycji odkrycia nauki, internet itp., nie dostrzega zawodności i błędności ideologii, które sam ciągle wymyśla? Każda epoka produkuje jakieś ideologie, lata przemijają i ideologie upadają. Historia obnaża niedoskonałości, a nawet niedorzeczności ideologii, tylko dlaczego nie potrafimy wyciągać wniosków…?
A właśnie to sprowadziłoby na ziemię takiego rozrabiakę!
Odnośnie ideologizacji wychowania, które staje się jakąś groteską: tutaj „wyrozumiała” mamusia, a tam za drzwiami czekające chore dzieci, pomyślałam sobie o tym jakie to jest szkodliwe i bezduszne. Podobnie dziecko źle zachowujące się w szkole, przeszkadzające na lekcjach innym uczniom i nauczycielowi, traktowane jest jak święta krowa. Takiemu niegrzecznemu dziecku, zgodnie z antypedagogiką czy rodzicielstwem bliskości, absolutnie nie można dać klapsa.
Byłam na spotkaniu z Bogną Białecką. Dosyć mocno uderzyło mnie jej podkreślenie, że rodzice wcale nie muszą specjalnie starać się, aby być autorytetami dla swoich dzieci. Oni są nimi już od samego początku, w sposób naturalny. Rodzice dla swojego małego dziecka są wszystkim, są najmądrzejsi, wszystko potrafią zrobić itd. Wychowanie klasyczne bazuje na autorytecie, a antypedagogiczne ideologie niszczą ten autorytet na różne sposoby. Dlatego rodzice nie powinni ich słuchać, ani im się poddawać.
Zgadza się. Autorytet ojca czy matki wynika w pierwszej kolejności z tego, że są nam dani przez Boga. Jeśli tego faktu system wychowawczy nie uznaje, to pozostaje mozolne wypracowywanie autorytetu przez „metody” i postawę w życiu codziennym.
Jest i druga strona medalu. Nie oznacza to, że rodzice mogą się zachowywać dowolnie. Gdy sprzeniewierzą się swemu powołaniu – na pewno nie czeka ich za to nagroda.