.
Musimy odróżnić czyny odważne od męstwa właściwego. To drugie jest gotowością zaryzykowania życia w obronie drugiego człowieka, Ojczyzny czy wiary. Odwaga, w której ktoś naraża siebie, na przykład z chciwości (zuchwała kradzież), nic nie ma wspólnego z męstwem, jest wręcz wadą.
Ryzyko i strach
Przeanalizujmy pewną sytuację. Jeśli X weźmie na ulicy w obronę człowieka zaatakowanego przez oprychów, to podejmie ryzyko, bo do końca nie wie, jak zakończy się potyczka. Być może nawet straci życie.
Gdy tym obrońcą będzie zawodnik MMA, który ma 99 procentową pewność, że poradzi sobie z bandytami, to jego czyn będzie chwalebny, ale nie będzie przejawem zbyt wielkiego męstwa. Ryzyko – w jego przypadku – jest niewielkie, strach również. (Przynajmniej tak się wydaje).
Weźmy teraz w miarę silnego mężczyznę, który nie trenuje sportów walki. Jego szanse określamy na poziomie 40 procent (może bandyci się spłoszą, może dzięki jego postawie do pomocy przyłączą się inni, a może po prostu jego siła i umiejętności wystarczy na oprychów). Męstwo tego człowieka będziemy o wiele bardziej cenili, niż czynnego atlety, bo ryzykuje więcej.
Jeżeli zaś do walki w obronie słabszego włączy się ktoś, kto ma kilkuprocentowe szanse na sukces, wówczas taka postawa będzie znamionowała czyn autentycznie mężny. Oczywiście ktoś z zewnątrz oceni takie zachowanie, jako pozbawione racjonalności (po co się narażać się skoro są małe szanse za zwycięstwo). Niemniej, gdy będzie chodziło o obronę własne dziecko, to czy dalej nazwiemy to głupotą?
Męstwo jest zatem tym większe, im ryzyko śmierci wzrasta. Im strach, który trzeba przezwyciężyć, ma „większe oczy”.
Zachowania osób, które mają mniejsze szanse na zwycięstwo, nie powinny oczywiście przekraczać pewnej miary roztropności. Rzucanie się z kijem na batalion wojska nie ma najmniejszego sensu. Ale podejmując konkretną decyzję musimy ocenić ryzyko, zestawiając je z powinnością czynienia dobra. Na tym bowiem zasadza się właściwe męstwo! Bywa wręcz obowiązkiem narażania życia (żołnierze, policja, ochroniarze królów, prezydentów)! Taka decyzja powinna być szczególnie rozważona i oceniana.
Gniew – przesada i niedomiar
Drugim ważnym elementem w ramach formowania cnoty męstwa jest gniew. W tradycji arystotelesowskiej polega ono na odpowiednim uruchomieniu siły gniewliwej, która ma pobudzić do działania i pomóc pokonać strach.
Z tego względu namysł nad mężnym działaniem, oprócz wzbudzenia nadziei w zwycięstwo, dzięki wierze we własne umiejętności, powinien jeszcze obudzić gniew, który dodatkowo, emocjonalne zmotywuje do podjęcia zmagań.
Gniew rodzi się z oburzenia. Widok czy uświadomienie sobie niesprawiedliwości, czyjegoś nieszczęścia, sprawia, że powstaje oburzenie, za którym idą konkretne działania.
Niebezpieczeństwo jakie się wtedy pojawi związane będzie z: 1) przesadną reakcją i 2) zaburzeniem obiektywnej oceny danej sytuacji.
Gniew może popychać do nieadekwatnych zachowań, które staną się aktem zemsty, okrucieństwa czy innej niesprawiedliwości. A pamiętajmy, że męstwo zawsze powinno realizować dobro!
Jednocześnie zdenerwowani nie zachowujemy się racjonalnie. Źle oceniamy zagrożenia, jesteśmy zbyt ufni w swoje siły, co może zakończyć się tragicznie.
W sytuacji niedomiaru gniewu zaś pojawi się apatia i lęk.