To nie praca tworzy fundament naszej kultury, ale… czas wolny. Taką tezę postawił w książce: Muße und Kult (Czas wolny i kultura) Josef Pieper.

Autor nie jest anarchistą, postmodernistą czy nihilistą, ale uznanym katolickim filozofem. Odwołuje się w swoich rozważaniach do św. Tomasza, Arystotelesa czy Platona.

Teza jest mocna, wręcz szokująca. Człowiek wychowywany w duchu „kapitalistycznym”, „socjalistycznym”, a nawet na „poczciwego katolika”, uznaje kult pracy za coś normalnego.

Tygodnie lecą za tygodniami, a on z utęsknieniem czeka na kolejny weekend, niedzielę, urlop, które są przerywnikami w „normalnym stanie” życia, czyli pracy. Pracować, pracować, pracować, to bowiem stan naturalny.

Odpoczynek jest jedynie przerwą w codziennych trudach i znojach. Służy do „ładowaniu akumulatorów” potrzebnych do dalszej pracy.

Generalnie uznajemy takie podejście za oczywiste i mało komu przychodzi do głowy – myśleć inaczej. (Ot, taki ludzki los).

A jeśli już komuś przychodzi, to tylko, żeby podrażnić maluczkich swym bogatym, celebryckim, leniwym życiem, gdzieś na Zanzibarze. (Przy czym celebryta z Zanzibaru również funkcjonuje w logice kultu pracy, ale o tym za chwilę).


W tym artykule omawiam esej Josefa Piepera (zm. 1997), którego tytuł w angielskim tłumaczeniu brzmi: Odpoczynek, jako podstawa (fundament) kultury. Niektórzy recenzenci uważają tę książkę nawet za jedną z najważniejszych pozycji filozoficznych XX wieku. Niestety, nie została ona przetłumaczona na język polski. Korzystałem zatem z wersji niemieckiej.


Pracujemy, aby odpoczywać

W kontrze do tego modelu życia J. Pieper przywołuje cytat z Arystotelesa: „Pracujemy dla odpoczynku” .

Dosłowne tłumaczenie cytatu ze starogreckiego oddaje jeszcze w większym stopniu „szaleństwo” autora tych słów i zarazem cytującego go niemieckiego filozofa. Stagiryta nie używa greckiego słowa ergon (działanie, praca), ale ascholia, które jest zaprzeczeniem czasu wolnego (schole – od tego słowa powstała szkoła).

Można by zatem w wolnym tłumaczeniu powyższe zdanie oddać tak:

„(chwilowo) znajdujemy się poza czasem wolnym po to, żeby wkrótce znaleźć się czasie wolnym” (Etyka Nikomachejska 1177 b)

Funkcjonowanie „poza czasem wolnym” jest czymś nienaturalnym. Jak „celem wojny jest pokój, tak celem pracy jest czas wolny!” – czytamy w innym miejscu u Arystotelesa (Polityka, 1334a).

Figura Robotnika

Zanim odpowiemy sobie na pytanie: „dlaczego czas wolny stanowi podstawę kultury?”, przyjrzyjmy się bliżej kultowi pracy.

Kult pracy związany jest z figurę (modelem): ROBOTNIKA. Nie należy go rozumieć w kategoriach klasowych, ale społeczno-kulturowych. Robotnik wyznaje kult pracy.

Można go rozpoznać po trzech charakterystycznych cechach.

Po pierwsze – przekonaniu, że poza aktywnością, działaniem, nic nie jest ważne.

Po drugie – kult pracy wymaga trudu i cierpienia.

Po trzecie – aktywność i cierpienie ma wymiar społeczny. Tak po prostu trzeba, bo tak funkcjonują społeczeństwa. 

Czytelnik może zadać pytanie: a cóż w tym złego? Czy nie powinniśmy pracować? Trudzić się i „czynić sobie ziemi poddaną”?.

Rzecz w niuansach.

Pieper nie twierdzi, że nie powinniśmy pracować, trudzić się itd. Twierdzi tylko, że powinniśmy zmienić perspektywę i odrzucić kult pracy.

Nie odpoczywać, żeby pracować; ale pracować, żeby odpoczywać.

Agresywne spojrzenie na różę

Pieper przeciwstawia intelectus – proste pojmowanie, które jest podstawą prawdziwego odpoczynku, ratio – agresywnej formie poznawania.

Robotnik jest działaczem i „zmieniaczem” (wszystkiego po swojemu). Nawet jego spojrzenie nie wiąże się z łagodnym poznawaniem rzeczy, ale ma w sobie coś z agresji.

Autor eseju „Czas wolny podstawą kultury” przywołuje stwierdzenie E. Jungera, że spojrzenie jest „formą ataku (agresji)”.

Normalnie patrzymy na różę wzrokiem zrelaksowanym. Naturalnie zachwycamy się jej pięknem, zapachem. Przyjmujemy taką, jaka jest. Tego rodzaju poznawanie nie wiąże się z wysiłkiem, ani cierpieniem.

Robotnik poznaje inaczej. Nawet w przypadku róży musi wykazać się aktywnością i działaniem. Zaczyna ją mierzyć, oceniać, ujmować statystycznie.

Nie odkrywa tego co zakryte, nie zachwyca się tym, co podaje mu Bóg, ale po swojemu definiuje i poprawia. Taka jego natura. Ten typ poznawania musi wiązać się zawsze z jakąś zasługą. Zamiast odkrywać tajemnicę prostym spojrzeniem, dokonuje na nowo, po swojemu, aktu stworzenia rzeczy.

Kontemplacja przegrywa z aktywizacją. Aktywność ponad wszystko. Ona jest podstawą jego egzystencji.

Herkulesowa praca poznawania, a sztuki wyzwolone

Według I. Kanta myślenie, filozofowanie, to „Herkulesowa praca”. Wszystko ma być poddane procesowi wytwarzania. Pracownik umysłowy uzyskuje podstawę do zaistnienia. Robotnik nie jest już tylko „czynownikiem” fizycznym, ale również „czynownikiem” myśli.

Do jego popularyzacji przyczyniły się również nauki służebne, które zaczęły wypierać sztuki wyzwolone. Rewolucja francuska czy komunistyczna w sensie politycznym dały impuls pod powstanie szkół, w których nauki służebne, tzw. praktyczne, zaczęły dominować w szkole.

Sztuki wyzwolone nastawione na poznawanie prawdy, rozwój indywidualny człowieka, ze swej natury godziły w model Robotnika. Podobnie jak klasyczna idea uniwersytetu.

„Nie każda praca nieużyteczna jest bezużyteczna” (J. Pieper)

Kult pracy stworzył „pracownika umysłowego”, ale przede wszystkim „specjalistę”. Specjalista jest „czynownikiem” w ramach określonego wycinka rzeczywistości. Specjalista zmienia współczesny świat.

Odpoczynek jako sobotnia popijawa

Paradoksalnie kult pracy wymusza kult odpoczynku. Totalne lenistwo! O ile praca wymaga maksimum aktywności, wysiłku, cierpienia, to gdy już przyjdzie wolna sobota i niedziela, trzeba zminimalizować napięcie, zrzucić z siebie ciężar, odpocząć. Cóż w tym dziwnego: maksymalnemu wysiłkowi odpowiada maksymalne odprężenie.

Odpoczynek to zatem – w wielkim skrócie – sobotnia popijawa i niedzielna drzemka, ewentualnie wylegiwanie się na plaży.

Niech mięśnie krzepną, nabierają sił, niech umysł się resetuje. Musi być gotowy na przyjęcie kolejnej dawki codziennego trudu.

Prawdziwy wypoczynek

Przed wiekami człowiek wydzielił pewne dni i godziny, które stały się wyłączną własnością Boga”. Co więcej, zamiast zasiać pole zbożem, wydzielono świętą przestrzeń i zbudowano świątynię. Określony wycinek czasu i przestrzeni został przeznaczony wyłącznie dla Stwórcy.

Prawdziwy wypoczynek wiąże się ze swoistym porzuceniem siebie i skierowaniem swej duszy ku Bogu. Autor omawianej książki przyrównuje ten proces do zasypiania. Człowieka wyłącza zmysły. Musi zaufać, że jest bezpieczny. Bez tego nie byłby gotowy do snu.

Orzeźwienie, które spływa na nas gdy przypatrujemy się otwierającej róży, śpiącemu dziecku, boskiej tajemnicy — czyż nie jest jak pokrzepienie, które przychodzi do nas z głębi, takie swoiste marzenie bez snu” J. Pieper.

Smutek acedii

Brak zaufania Bogu, porzucenie jego drogi, sprawia, że popadamy w acedię (gr. akedeia – bezczynność, niedbałość).

Mechanizm jest następujący: jeśli człowiek odrzuca Boga, to skazuje siebie na smutek i rozpacz. Jego egzystencja traci po prostu sens.

W rezultacie wpada w stan opisywany jako horror loci (zgroza miejsca) – uciekać, jak najdalej, zapominać się w pracy, albo (druga wersja) w rozpasaniu zmysłowym („festiwalu bachusowym”).

Acedia wytwarza zatem dwojaki odruch obronny: ucieczka w pracę (zapomnienie przez działanie), albo w rozpasanie zmysłowe (dziką rozrywkę). W przeciwnym razie człowieka zadusi smutek (rozpacz).

„Wyrwany z kultu Boga wypoczynek staje się jałowy, a praca nieludzka” (J. Pieper).

Jeśli Robotnik zarobi wystarczająco dużo (nie musi już pracować) ma dwie możliwości: albo mimo wszystko pracuje dalej (ucieczka w pracoholizm, bo co pocznie ze sobą?), albo wciąż podgrzewać zmysły, bawić się, żeby zapomnieć.

Do tego może mu posłużyć wyjazd na Zanzibar.

Pić, podróżować, bawić się. Cały czas i to jak najintensywniej, bo gdy przypadkiem opadnie kurz pracy/kurz zabawy, to widmo znowu przyjdzie. Smutek i jego siostra – rozpacz – „choroba na śmierć” (S. Kierkegaard).

Życie Robotnika jest smutne i straszne zarazem. Na jaki by nie wyjechał Zanzibar, zawsze dopadnie go ta myśl zawarta w łacińskiej sentencji: „quod aeternum non est, nihil est” („co nie jest wieczne, niczym jest”). Ale on wciąż się łudzi, że ucieknie.

Koniec wakacji?

Czy mamy zrezygnować z plaży? Klasycznego odpoczynku?

Nie.

Pieper mówi tylko, że regeneracja sił fizycznych nie jest jedyną i główną funkcją czasu wolnego. Głównym jego zadaniem jest odbudowa więzi ze Stwórcą.

Istotą czasu wolnego jest celebracja Boga. „Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy strudzeni i obciążeni jesteście, a ja was pokrzepię”. To ona nadaje sens naszemu życiu, naszej pracy.

Jak zauważa komentatorka dzieła Piepera: „Pójść na plażę, aby cieszyć się słonecznym popołudniem i lśniącą wodą, to odpoczynek. Usiąść, być spokojnym i odczuwać Bożą Miłość, to czas wolny.” (Susanna Parent, BIS Reads: Leisure, the Basis of Culture)

Konkluzje

Czy po przeczytaniu Musse und Kult nie będziemy musieli się trudzić, martwić, mozolić, pracować? Tak dobrze nie będzie, ale dużo się zmieni! Z czego wynika ta zmiana?

Pierwsza rzecz. Zasadą życia moralnego, a także pewnej roztropności życiowej, jest szukanie zdrowego umiaru w rzeczach, w tym co się robi. Do tej pory szukaliśmy umiaru w kulcie pracy, wierząc, że dzięki niemu osiągniemy, to do czego dążymy. Roztropność i zdrowy rozsądek (umiar) wymuszał na nas urlop, przerwę, żeby nabrać sił – „naładować akumulatory”.

W perspektywie, w której dezaktualizuje się kult pracy, powyższy argument przestaje być kluczowy. Celem nie jest gotowość do pracy, ale dążenie do spełniania woli Boga lub znalezienie czasu dla Niego. Jeśli praca zabiera nam Stwórcę, to po co nam taka praca!

Zmienia zatem się perspektywa postrzegania tego, co jest zdrowym umiarem w kontekście naszej np. działalności zawodowej.

Druga rzecz. Wspomniana zmiana perspektywy sprawia, że schodzi z nas napięcie, związane z odpowiedzialnością. Jeśli mamy świadomość, że nasz trud, wysiłek, nie decyduje o końcowych efektach, to nie musimy się gorączkować! Owszem musimy zrobić swoje, ale nad wszystkim i tak czuwa Pan Bóg.

Nie musimy „cisnąć do końca”, ale na spokojnie zrobić to, co do nas należy i pójść spać. (Nie musimy dalej się tym martwić, myśleć o tym). Ta świadomość sprawia, że napięcie woli nie jest już tak męczące. Schodzi z nas ciśnienie.

Weźmy przykład wychowania dzieci. Chcielibyśmy je, jak najlepiej wychowywać. Dużo czytamy, staramy się, ale wciąż mamy wyrzuty sumienia, że „coś zaniedbaliśmy”, że „można było lepiej”. Teraz już wiemy, że nie musimy „zbytnio się troskać” w tym kontekście.

Inny przykład. Boimy się chorób. Zaczynamy perfekcyjnie dbać o zdrowie, odżywianie, zdrowy tryb życia. Chcemy, „bardzo chcemy”, być zdrowi, ale czy to od nas tak naprawdę zależy? „Jedna ryba wpadnie w sieć, a druga nie” (F. Dostojewski).

Zapominamy, że państwowa polityka zdrowotna opiera się w dużej mierze na statystykach. Niestety, choroba może nas trafić nawet przy praktykowaniu oficjalnego, zalecanego, zdrowego stylu życia. Oczywiście nie namawiam do lekceważenia wskazań lekarzy czy odrzucania zasad zdrowego żywienia itd. Zwracam tylko uwagę, że popadanie w przesadę do niczego nie prowadzi.

Wreszcie „pracujemy, pracujemy, pracujemy”. Chcemy być niezależni, mieć więcej pieniędzy. Przydadzą się na dzieci, na wczasy w Chorwacji i jakoś tak się dzieje, że choć wielu pracuje jak woły, tylko niewielu jest zadowolonych ze swojej sytuacji finansowej. Zawsze można mieć więcej.

Powtarzam: starajmy się, róbmy co do nas należy, ale „bez ciśnięcia do końca”, bo tego końca nigdy nie widać. Miejmy świadomość, że „swoje” musimy zrobić, ale ostatecznie zawsze wszystko jest w rękach Boga. W wielu sprawach po prostu pozwólmy czasowi płynąć, a wydarzeniom się dziać.

Trzecia rzecz. Sztuka polega na tym, żeby mieć bardziej kontemplacyjne podejście do świata. Częściej słuchać, niż mówić; częściej patrzeć, niż obserwować; częściej odkrywać, niż tworzyć coś po swojemu.

Wyszukiwać w ciągu dnia cienie przechadzającego się po świecie Boga, odrywać wzrok od przyziemności, wyłuskiwać chwile, te cząstki wieczności, która wciąż jeszcze przed nami.

ZAMÓW KSIĄŻKĘ


Zamów: Rozumna dyscyplina
Zamów: Sztuka samowychowania
form
Zamów:Decyduj i walcz!
Zamów: Żelazna wola
Zamów:Nieposłuszne dzieci, posłuszni rodzice
.-----