
.
„Komunizm zepsuł ludzi do szpiku kości. Trzeba wychować pokolenie, które będzie wolne od jego wpływów, aby uzdrowić życie społeczne w różnych wymiarach” – takie mniej więcej tezy można napotkać od czasu do czasu w publicystyce.
Jednak biorąc pod uwagę moje poletko, tj. obszar edukacji, trudno bronić tezy, że czasy współczesne stwarzają jakieś diametralnie lepsze warunki dla wychowania i kształtowania młodzieży. Nie mamy podstaw, aby mniemać, iż rośnie pokolenie moralnie lepsze od tego ukształtowanego w czasach komunistycznych.
Żeby było jasne – nie uważam, aby komunizm miał dobroczynny wpływ na zachowania i postawy ludzkie, ale mierzi mnie apologia obecnego systemu, która przebija z zacytowanych na wstępie stwierdzeń.
Porównamy zatem te dwa światy pod kątem wybranych problemów edukacyjnych, tj.: wychowania do czystości moralnej, kształtowania przedsiębiorczości i dyscypliny oraz preferowania określonych treści i form nauczania.
Dla większej czytelności przy ocenie posłużę się skalą punktową od 5 do -5.
Czystość moralna
Obecne nasycenie mediów, przestrzeni reklamowej, sferą tzw. erotyki jest kilka razy większe, niż w latach 70/80 ubiegłego wieku. Trudno dorastające dzieci uchronić przed zgorszeniem. Nawet odłączenie telewizora czy komputera (który przecież jest dobrem cywilizacyjnym) niczego nie zmieni. Są przecież billbordy, reklamy, które dzieci oglądają w drodze do szkoły, a które również sieją zgorszenie.
Nawet nasycenie tzw. „normalnych” filmów, programów czy teledysków tego rodzaju treściami jest tak duże, że jakiekolwiek podobne ekscesy z czasów komunistycznych nie da się nawet porównywać. Prawodawstwo również tu nie wspiera wychowawców. Pornografia jest dostępna.
Jednak w kwestii zabijania dzieci nienarodzonych ustawa komunistyczna była w większym stopniu demoralizująca, niż obecna. Dlatego, choć w warstwie medialnej obecny system jest o wiele bardziej gorszący (daję mu -5 punktów), to z uwagi na wspomnianą ustawę „komuna” otrzymuje również – 5 punktów.
Przedsiębiorczość i zaradność
Mówi się, że komunizm uczył oglądania się na instytucje państwowe, obecnie zaś ludzie muszą radzić sobie sami. Faktem jest, że za „komuny” dzieci był przygotowywane do objęcia posad w przedsiębiorstwach państwowych. Miejsca na kreatywność nie było za wiele. Koniec końców i tak liczyły się przede wszystkim znajomości.
Ale czy teraz, akurat pod względem znajomości, tak wiele się zmieniło? W czasach bezrobocia wciąż pełnią one ważną rolę.
Faktem jest, że za komuny królowała zasada: „czy się stoi czy się leży, to 100 zł się należy”, która dzisiaj utraciła rację bytu.
W dzisiejszych czasach zmysł zaradności ujawnia się na przykład w tym, że młodzież nie kończy jednego kierunku, ale stara się mieć w zapasie kilka fakultetów, aby zwiększyć możliwości załapania się na jakąś posadę. Jednak proszę zauważyć, że ta zaradność wynika z zagrożenia bezrobociem, a nie z wychowawczych właściwości nowego systemu.
Słowem – system generalnie nie zachęca do zaradności i przedsiębiorczości. Podatki i biurakracja osłabiają ludzką przedsiębiorczość. Pojedyncze przypadki wyłamania się spod tej reguły właściwie tylko ją potwierdzają.
Proponuję punktację: „komuna” -5, „wolna Polska” -2
Dyscyplina
Dyscyplina jest podstawą wychowania i kształtowania charakteru. Tymczasem dzisiaj dominują nurty odwołujące się do naturalizmu czy idei wewnętrznej sterowności (antypedagogika) dziecka i w efekcie sens dyscyplinowania zostaje podważony. Anarchia wychowawcza w szkołach, a także w wielu domach, nasila się, tworząc ludzi słabych i wykolejonych moralnie.
Co by nie powiedzieć za „komuny” pod tym względem dominował tradycyjny etos wychowawczy. Od dzieci się wymagało. Inna sprawa, że system wychowawczy miał służyć doktrynie. Choć trzeba podkreślić, iż tamtą atmosferę wychowawczą, nie spenetrowaną nowinkarstwem pedagogicznym, udało się w wielu rodzinach skierować na właściwe tory.
Proponuję punktację: „komuna” -1, „wolna Polska” -5
Treści i formy nauczania
Programy nauczania w latach 70/80 były podporządkowane ideałom komunistycznym. Na przykład fałszowano historię zgodnie z partyjną linią (sprawa Katynia), w pozostałych naukach zaś dominowało materialistyczne podejście.
Co się zmieniło? Co prawda Katyń dzisiaj został odkłamany, ale współczesne programy również naznaczone są linią ideologiczną. Na przykład, podręcznika do historii mojego syna nie da się po prostu czytać; pełno tam politycznie poprawnych banałów.
Niewątpliwie postępem jest wprowadzenie religii do szkół. Ale co innego naucza się na religii, a co innego w trakcie pozostałych przedmiotów. Wojujący ateizm, zastąpiono w najlepszym razie agnostycyzmem.
Funkcjonują dopuszczalne przez system obszary działania (edukacja domowa, rekolekcje w szkołach), katolickie placówki edukacyjne czy grupy wychowawcze, w których można kultywować tradycyjne wychowanie i to jest na plus, ale z drugiej strony cały system edukacyjny popycha dziecko zasadniczo w inną stronę.
Groźny jest sam mit rzekomej „wolności w nauczaniu”. W sytuacji, gdy w całej Polsce obowiązują te same programy nauczania, taka wolność jest właśnie mitem. Mitem groźnym, bo znieczulającym na fakt, że preferowane przez instytucje państwowe ideologie i modele wychowawcze są oparte na błędnych koncepcjach człowieka.
Sam poziom nauczania również się obniżył, a upowszechnienie szkolnictwa wyższego tylko zakłamało statystyki.
Proponuję: „komuna” -5, „wolna Polska” -3
Podsumujmy
„Komuna” w sumie otrzymuje -16 punktów, a „wolna Polska” -15.
Tak, można zauważyć postęp. Ale mówienie o skoku cywilizacyjnym, w kontekście wychowania i formowania „lepszego” człowieka, brzmi groteskowo. Jeśli nawet moje oceny naznaczone są subiektywnym spojrzeniem, to jednak nie da się obronić tezy, że obecne pokolenie wychowywane jest w zasadniczo lepszy sposób i w bardziej sprzyjających warunkach.
Dlatego nie oczekujmy wielkich zmian wraz z odejściem starszej generacji.
ZAMÓW KSIĄŻKĘ





„co, jeśli sól straci smak..”
Problemem nie aż tak wielkim jest istnienie błędów i grzechów w przestrzeni wolności lub „wolności”. Wszak Sodoma nie została zniszczona z powodu grzechów jej mieszkańców ! Problem jest wtedy gdy sól straci smak, i nie będzie „jednego sprawiedliwego”. Panie Dariuszu, jak bardzo boli Pana złamana noga sąsiada za ścianą? Chorobą realną jest tylko wewnętrzna. Tragedia to brak poważnej formacji w seminariach, systemu nadzoru, regularnej i wstępnej weryfikacji powołań (no bo nie może być wakatów, wszak tak mało powołań..). Tragedią jest nauczanie, okołonaukowe życie na KUL-u. Czy Pan wie, że większość demoralizatorów publicznych, to absolwenci KUL-u, jak i część „absolwentów” seminariów ( by nie obrażać miana kapłana)?
O komunie myślę wszystko co najgorsze, ale jak porównam sobie szkołę podstawową, do której chodziłem w latach 80-tych jako dziecko z obecną szkołą, do której chodzą moje dzieci, to uważam, że teraz jest znacznie gorzej.
Wychowywałam się w centrum stolicy w okresie dogasającej komuny. Nie-do-pomyślenia było, aby studenci, młodzi ludzie zamieszkiwali ze soba przed zawarciem związku małżeńskiego. Teraz to jest powszechne nawet na wsi – niedobrze mi się robi, gdy o tym piszę.