.
Magdalena Środa opracowywała z ZNP kodeks etyki nauczycieli. Wśród proponowanych przez nią zapisów jest między innymi taki: „Nauczyciel powinien starać się, by uczniowie, wśród których pracuje, przestrzegali zasad wzajemnego szacunku, równości, tolerancji i by mieli szacunek do (kulturowej, etnicznej, religijnej, przekonaniowej) różnorodności”.
Inna propozycja wspomnianej autorki brzmi: „Nauczyciel w procesach nauczania powinien być rzetelny, powinien zachować neutralność światopoglądową oraz być bezstronnym w ocenianiu. Wszelkie formy indoktrynacji (politycznej, religijnej, ideologicznej) są w zawodzie nauczyciela niedopuszczalne”(cytaty za: gazetaprawna.pl)
Za tą lewicową nowomową pełną słodkich słów o tolerancji i równości skrywa się ideologiczna pułapka. Cały problem w tym, że opowiadanie się za ideologią tzw. “neutralności światopoglądowej” jest już formą indoktrynacji. Na samym wstępie mamy zatem do czynienia ze sprzecznością.
Nie ma wychowania bez narzucania
W relacjach międzyludzkich, zwłaszcza tych, które występują na terenie szkoły, zawsze będziemy mieli do czynienia z narzucaniem bądź preferowaniem jakiegoś światopoglądu (w kontekście bazowania na określonej filozofii). Bez tego po prostu szkoła nie mogłaby funkcjonować.
Problem jest w czym innym: czy to “narzucanie” służy obiektywnemu rozwojowi dziecka, czy jest tylko formą propagandy, mającej na celu wyhodowanie posłusznego politycznie wyborcy oraz bezmyślnego słuchacza i oglądacza reklam?
Istotna różnica
Edukacja klasyczna odwołuje się do realistycznej wizji osoby ludzkiej, dążąc do jej rozwoju w różnych wymiarach (umysłowym, moralnym itp.). W efekcie wyposaża młodego człowieka w sprawności, dzięki którym jest on zdolny do samodzielnego myślenia i dokonywania wyborów moralnych.
Z kolei “nowoczesne” pedagogiki modernistyczne i postmodernistyczne “wychowują do czegoś”, są zideologizowane i zazwyczaj służą interesom partyjnym. Choć posługują się etykietą “tolerancji” czy “wolności”, to tak naprawdę wychowują człowieka wewnętrznie zniewolonego, podporządkowanego swoim słabościom i zachciankom.
* * *
Uwzględniając powyższy kontekst, kodeks etyki nauczycieli, proponowany przez środowiska lewicowe, zawsze będzie narzędziem indoktrynacji w duchu politycznie poprawnej ideologii. Gdyby został wprowadzony, poprzez swój uniwersalny charakter będzie narzucał nauczycielom pewną wizję pedagogiki i tym samym wpływał na sposób wychowywania przez nich dzieci.
Zakładam Panie Dariuszu, że milcząca odpowiedź jest formą poszanowania racji dyskutanta i praktyczną odpowiedzią na zarzut o narzucanie własnej racji („Nie tworzą człowieka zamkniętego na odmienne punkty widzenia, przekonanego że w każdej sytuacji ma ostateczną rację, którą powinien narzucać innym…”). Paradoksalność tej sytuacji polega na tym, że postawiłem kwestię w sposób teoretyczny, Pan zaś rozstrzygnął ją w sposób praktyczny, konstruując pewien argumentacyjny fortel. Przeciwieństwem narzucania własnej racji nie jest bowiem brak dialogu, lecz otwartość na cudze argumenty i chęć korekcji własnego stanowiska. Tymczasem brak dialogu postrzegam właśnie jako wyraz braku otwartości i przekonanie o prawdziwości własnej racji bez względu na opinię drugiej osoby, może to być także wyraz braku szacunku. Dopuszczam także możliwość iż uznaje Pan, że zbyt wiele nas dzieli i brak wspólnej podstawy dla jakiejkolwiek dyskusji.
Abyśmy się źle nie zrozumieli – osobiście także preferuję pewną formę stanowiska realistycznego w filozofii, podzielam Pana opinie dotyczące klasycznej edukacji i dostrzegam zalety pedagogiki klasycznej, niemniej jednak jak pisałem w poprzednich komentarzach zależy mi przede wszystkim na rzetelności – nawet kosztem sprawności – obrony koncepcji pedagogiki klasycznej, a także poważnym traktowaniu argumentów kierowanych przeciwko koncepcji wychowania klasycznego.
W komentarzach do jednego z zeszłorocznych artykułów zachęcał Pan czytelników do wyrażania próśb dotyczących ewentualnych treści zamieszczanych na blogu, jeśli mógłbym w tym miejscu taką prośbą się podzielić wskazałbym właśnie na brak artykułów apologetycznych, rozbudowanych argumentacji i wielostronnych ujęć pewnych kwestii.
Tymczasem pozostaję pod wrażeniem ogromu pracy jaką wykonuje Pan dla dobra przyszłych pokoleń.
Serdecznie pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów publicystycznych i pedagogicznych
Sprawa jest o wiele bardziej prozaiczna. Cały dzień wczoraj przygotowywałem akcję informacyjną: „Stop szkolnej indoktrynacji!” i zwyczajnie nie miałem czasu.
Nie chodzi zatem o lekceważenie. Dyskusja z Panem jest po prostu absorbująca czasowo, wychodzą mi bardzo rozbudowane komentarze i dlatego chciałbym do niej podejść poważnie.
Postanowiłem zatem ustosunkować się do Pana argumentów w osobnym wpisie. Myślę, że uda mi się to zrobić w przyszłym tygodniu.
Dziękuję za uwagi pod koniec komentarza.
Pozdrawiam
Absolutnie rozumiem ograniczenia wynikające z formy, często nadmiar dyskursywnej argumentacji jest szkodliwy dla odbioru tekstu. Ironię będącą owocem dystansu uważam za jak najbardziej pożądaną.
Sprawa podstawowa:
Widzę że odebrał Pan moje (mam nadzieję nie irytujące nadmiernie) uwagi bardzo gorąco, obraźliwych chwytów retorycznych dostrzegam już znacznie mniej co bardzo mnie cieszy, i wyczulonych na retoryczne chwyty czytelników zapewne także.
Sprawa pierwsza:
Filozofia realistyczna w Pana ujęciu negatywnie waloryzuje wszelkie odmienne wysiłki poznawcze, określając je mianem 'ideologii filozoficznych’ (interesujący termin – domyślam się że filozofia realistyczna jako swiatopogląd nie służy niczyim interesom) – odwołując się do swoich epistemologicznych tez dotyczących istnienia i poznania prawdy obiektywnej. Niemniej jednak ta wizja prawdy napotyka na pewne trudności takie jak problem kryterium prawdy, czy regressus ad infinitum przy orzekaniu o zachodzeniu korespondencji sądów z rzeczywistością. Temat jak Pan zauważył jest obszerny, zatem polecam lekturę monografii prof. Woleńskiego (broniąc realizmu nie rozstrzyga kwestii jednoznacznie) „Epistemologia”, wychodząc z założenia że warto uzyskać krytyczne podejście do głoszonych przez siebie tez i argumentów.
O istnieniu Pana klawiatury przekonują mnie napisane przez Pana słowa, zaś o istnieniu tegoż pisma przekonują mnie doznawane wrażenia wzrokowe, podobnie jak o istnieniu dawno już wygasłych gwiazd, czy faktu wygięcia się wiosła zanurzonego w wodzie.
Pisze Pan o kształceniu zgodnie z zasadami trivium, przekazywaniu wiedzy będącej kanonem cywilizacji zachodniej w kontekście wolności. Kwestia nie wydaje mi się trywialną, bowiem przekazując określony światopogląd, w dodatku określany jako uprzywilejowany, zatem negatywie odnoszący się do pozostałych – raczej ogranicza niż poszerza Pan możliwości intelektualnego wyboru.
Pozostawiając wolność wyboru zniewalam- interesujący punkt widzenia, wymaga jednak przybliżenia. Być może tutaj już pojawił się jakiś problem z klawiaturą i stąd zdawkowość.
Sprawa druga:
Prawdę mówiąc w oparciu o wyżej wzmiankowane lektury stawiam tezę iż: pedagogika klasyczna przyczyniła się do stworzenia pewnego typu umysłowości – pozbawionej wątpliwości, przekonanej o prawdziwości własnych racji, przeto dewaluującej odmienne punkty widzenia a zatem przeciwstawnej wolności myśli- która stworzyła warunki dla powstania systemów totalitarnych, cechujących się kontrolą światopoglądową obywateli.
Brak pluralizmu światopoglądowego choćby o najszczerszych intencjach zawsze pozostaje zamachem na wolność negatywną człowieka.
W kwestii pedagogik wolności i miłości (w przeciwstawieniu do klasycznej opisanej epitetami zniewolenia i nienawiści ?):
Nie tworzą człowieka zamkniętego na odmienne punkty widzenia, przekonanego że w każdej sytuacji ma ostateczną rację, którą powinien narzucać innym – nie wiem czy jest to tak niebezpieczne.
Relatywizm nie prowadzi w prostej linii do egoizmu (prędzej egoistyczny byłby absolutyzm odmawiający odmiennym punktom widzenia racji). Etyki relatywistyczne także wyznaczają zasady i określają kryteria moralnego postępowania.
Dziękuję i odwzajemniam pozdrowienia
Pomimo puenty, cała dyskusja wydała mi się nierzetelna z obu stron. Dyskutując na temat podręczników, nie raczyli Panowie wspomnieć szerzej o przedmiotach dyskusji, czyli źródłach – jak mniemam chodzi o „Społeczeństwo otwarte i jego wrogowie” Karla Poppera, a także dzieła Zygmunta Baumana jako klasycznego, rodzimego autora koncepcji postmodernistycznych – dziwi mnie szczególnie brak zaprezentowania źródeł opozycyjnych koncepcji, (dla mniej wprawnych czytelniczek\czytelników) przez Pana Dariusza, hołdującego zasadzie: „Pedagogika klasyczna nie zmusza, ale daje wiedzę, na podstawie której dorastający człowiek wyrobi sobie własne poglądy.”, przymykam jednak oko rozumiejąc lekkość obowiązującej formy.
Lecz martwi mnie, że panowie używacie terminów wartościujących, zamiast opisowych według własnego upodobania, co jest chwytem erystycznym, piszecie np.: „w sprawie zabójstwa małych dzieci” zamiast aborcji (przedmiotem sporu w tej kwestii jest właśnie to, czy dokonujemy zabójstwa), czy: „e. Czyżby dzieci miały taką wiedzę zaprogramowaną, wrodzoną, czy też zdobywają ją dzięki reinkarnacji?” – przykład zestawienia jaskrawej tezy dot. reinkarnacji i natywizmu epistemologicznego (domniemanej przez Pana Dariusza u adwersarza) z pozostałymi tezami, dla ośmieszenia poglądów przeciwnika; lub: „Teza, że przyczyną pierwszej i drugiej wojny światowej oraz faszyzmu i komunizmu jest klasyczne wychowanie , jest tezą brawurową. Pozwoli Pan, że ją przemilczę.” – znów ośmieszające imputowanie adwersarzowi tez, których nie wypowiedział ( i jak wynika z dalszej dyskusji nie miał na myśli), oczywiście Pan Dariusz nie odróżnia tutaj przyczyn bezpośrednich od pośrednich, to dość wstydliwe, bowiem rozróżnienie to zależy od elementarnej kultury logicznej. Ponownie zatem apeluję do Panów o precyzję wysłowienia i rzetelność w dyskusji, która z pewnością przełoży się realnie na zwiększenie liczby odwiedzin bloga.
Przyznaję, że czasami idę trochę na skróty w komentarzach.
Decyduje tu przede wszystkim czynnik czasowy. Kiedyś potrafiłem pisać komentarz dłużej niż sam wpis. Teraz nieco zmieniłem taktykę i stąd może nieprecyzyjność czy ucieczka w „ironię” (raczej niezamierzona, tak jakoś wychodzi).
Dwie sprawy:
1) Rozumiem, że powątpiewa Pan czy: „Pedagogika klasyczna nie zmusza, ale daje wiedzę, na podstawie której dorastający człowiek wyrobi sobie własne poglądy.”
Dla mnie jest to oczywiste, gdyż pedagogika, o której mowa, odwołuje się do filozofii realistycznej, która nie jest jedną z wielu ideologii filozoficznych, ale stoi na gruncie obiektywnego poznania rzeczywistości. Temat jest obszerny, w tym miejscu wypada mi Pana odesłać do książek o. prof. Krąpca
czy prof. H. Kieresia (Kul, nie mylić z eks-IPNowcem Kieresem).
Słowem – nie zgadzam się ze stanowiskiem, iż pedagogika klasyczna, jak i filozofia klasyczna, są jedną z wielu ideologicznych propozycji do wyboru (wedle gustu i zapotrzebowań).
Istnieje obiektywna prawda, istnieje obiektywne poznanie rzeczywistości. Ta klawiatura, w którą stukam, istnieje naprawdę!
Jaki z tego wniosek?
Jeśli daję dziecku wiedzę, która jest kanonem cywilizacji zachodniej; jeśli kształcę go zgodnie z zasadami trivium, to daję mu narzędzie, które dopomoże mu być naprawdę wolnym! Daję mu realną klawiaturę!
Jeśli zaś mówię mu jesteś wolny, masz swoje prawa, rób co chcesz, ucz się czego chcesz, to tak naprawdę przyuczam go do niewolnictwa. Daję mu wyobrażenie klawiatury!
Dlatego, Panie Macieju, dalej podtrzymuję, że pedagogika klasyczna prowadzi do wolności i autentycznego tzw. własnego zdania.
2) Jeśli chodzi o kwestię: czy pedagogika klasyczna była przyczyną wojen? Tu również mamy do czynienia z pewnym nieporozumieniem. Sugeruje Pan, iż były pośrednie przyczyny wywołania tychże wojen, tzn. – jak ja to rozumiem – pedagogika klasyczna stworzyła typ człowieka, który doprowadził do „zezwierzęcenia” rodzaju ludzkiego i stąd wojny.
Pedagogika zaś wolności, „miłości” czy jak ją tam zwał, tworzy człowieka otwartego na innych, uśmiechniętego, bez kompleksów itd. W moim przekonaniu to właśnie ten typ, który nie ma zasad (bo wszystko jest płynne, taka jest baza filozoficzna tej pedagogii!) jest jak najbardziej niebezpiecznym typem, bo dla zaspokojenia swego „ego” (kariery, kasy) zrobi wszystko.
Pozdrawiam
„2) Treści przekazywane przez szkołę zawsze mają charakter światopoglądowy. Na przykład, preferowana lista lektur narzuca pewien światopogląd. Nie istnieje wspieranie rozwoju bezpoglądowe.”
„3. Trudno jest kogoś zmusić do przyjęcia określonych poglądów. Pedagogika klasyczna nie zmusza, ale daje wiedzę, na podstawie której dorastający człowiek wyrobi sobie własne poglądy.”
1. Nie do końca tak jest. Państwo narzuca rodzicom, jak dzieci mają być wychowywane. Wystarczy wspomnieć, choćby kwestię nieszczęsnych klapsów.
2. Dzieci same mają dobierać treści? Ciekawe skąd dzieci będą wiedziały co jest dla nich dobre. Czyżby dzieci miały taką wiedzę zaprogramowaną, wrodzoną, czy też zdobywają ją dzięki reinkarnacji?
3. Trudno jest kogoś zmusić do przyjęcia określonych poglądów. Pedagogika klasyczna nie zmusza, ale daje wiedzę, na podstawie której dorastający człowiek wyrobi sobie własne poglądy.
4. Nie rozumiem dlaczego w sprawie kradzieży wszyscy mają się zgadzać, a w sprawie zabójstwa małych dzieci ma obowiązywać pluralizm?
5. Podręczniki te piszą ludzie, którzy mają określony światopogląd i ten światopogląd narzucają studentom. Niech to będzie puento naszej dyskusji o istnieniu „światopoglądu neutralnego”.
Pozdrawiam
Panie Dariuszu
1. Ma Pan rację – w praktyce władze zawsze jakiś światopogląd preferują, stąd też postulat neutralności światopoglądowej jako obowiązkowej, oficjalnej postawy każdego organu władzy. Bowiem te organy nie powstały po to, by sterować ludzkimi poglądami, by jedne preferować a inne zwalczać. Demokracja liberalna nie preferuje agnostycyzmu, ani na nim nie opiera się. W przeciwieństwie do systemów totalitarnych dopuszcza, by rodzice wychowywali swoje dzieci w innym światopoglądzie, niż ten który wyznają przedstawiciele władz. Dopuszcza, by bez względu na światopogląd zajmować stanowiska państwowe i robić życiową karierę. Państwo musi być jednakowo przyjazne dla wszystkich.
2. Ma Pan rację, że szkoła zawsze wciskała uczniom treści, które niejednokrotnie były dobrane według kryteriów światopoglądowych. Ale z tym musimy skończyć, bo to jest jedno ze źródeł niepowodzeń systemu oświaty, zaznaczam, że mówię o systemie oświaty mającym przygotować do wyzwań XXI wieku. Istnienie zjawiska obowiązkowych treści i obowiązkowych lektur leży u podstaw upartego trwania szkoły przy nieefektywnych metodach kształcenia. Metody aktywizujące, pozwalające na kształtowanie umiejętności i kompetencji zakładają brak obowiązkowych treści i lektur.
3. Wspieranie rozwoju tym się różni od zmuszania do przyjęcia jakichkolwiek poglądów, że opiera się na wyłącznie doradczej i opiekuńczej roli wychowawcy. To młody człowiek sam sobie kształtuje zestaw swoich poglądów. A, że czasami te poglądy nam się nie podobają – trudno. Jeżeli młodego uznajemy za człowieka, to tak jak każdy człowiek ma pełne prawo do swoich poglądów. My musimy jedynie dbać o to, by ewidentnie nie szkodził sobie i innym.
4. Twierdząc, że nie istniej ogólnoludzki, uniwersalny system wartości zaprzecza pan podstawom humanistyki. Przykład aborcji jest dobry, by pewne sprawy wyłożyć łopatologicznie. Jak ktoś wierzy w zasady religii katolickiej i dla niego człowiek zaczyna się od poczęcia, to dla niego aborcja jest niedopuszczalna. Ale dla niewierzącego początkiem człowieka nie jest poczęcie, lecz np. moment ukształtowania się układu nerwowego. W związku z tym dopuszcza aborcję we wczesnym stadium ciąży. Oba poglądy rozmijają się i nie wchodzą do systemu wartości ogólnoludzkich. Ale np. w sprawie kradzieży wszyscy (z wyjątkiem złodziei, ale ci mają swoje poglądy niezależnie od światopoglądu i religii) są zgodni – nie kradnij.
5. Teza o istotnym wpływie wychowania autorytarnego, przymuszającego, opartego na przeświadczeniu, że istnieją lepsze i gorsze światopoglądy, ideologie i religie na wybuch obu wojen i powstanie zbrodniczych systemów nie jest moim wymysłem. Obecna jest w wielu podręcznikach do dziejów myśli pedagogicznej.
A mi się wydawało, że człowiek zajmujący się pedagogiką powinien pewne rzeczy wiedzieć. Ciekawe czy autor nie wie, czy nie chce przyjąć do wiadomości, że:
1. Neutralność światopoglądowa nie jest ideologią, bowiem nie jest zbiorem poglądów służących objaśnianiu świata. Jest wyłącznie niezgodą na preferowanie poszczególnych systemów światopoglądowych przez instytucje państwowe i oświatowe, czyli te, które powinny być jednakowo przyjazne dla wszystkich, bez względu na światopogląd danej osoby.
2. Szkoła nie tylko powinna, ale wręcz musi bazować na wychowaniu bez narzucania. Szkoła ma wspierać rozwój mojego dziecka, a nie go indoktrynować. Szkole i państwu nic do tego, czy moje dziecko będzie ateistą, katolikiem, muzułmaninem czy satanistą. Nic do tego czy będzie wspierało lewicę, prawicę czy anarchistów. To jego indywidualne wybory, do których ma pełne prawo.
3. Nie jest prawdą, że dla sprawnego wychowania należy oprzeć się na konkretnym światopoglądzie. Można, a nawet należy oprzeć się na zestawie zasad i wartości uznawanych powszechnie, bez względu na światopogląd – to jest tzw. ogólnoludzki system wartości.
4. Przypominam autorowi, że modernistyczne i postmodernistyczne nurty pedagogiki są reakcją na rezultaty wychowania klasycznego, narzucającego – pierwszą i drugą wojnę światową, oraz faszyzm i komunizm.
1.) Zwracam uwagę, że w praktyce zawsze jakiś pogląd jest preferowany przez państwo. Na przykład, w tzw. demokracji liberalnej ideologią bazową jest zazwyczaj agnostycyzm. W praktyce nie będzie przyjazne dla wszystkich. To jest utopia.
2) Treści przekazywane przez szkołę zawsze mają charakter światopoglądowy. Na przykład, preferowana lista lektur narzuca pewien światopogląd. Nie istnieje wspieranie rozwoju bezpoglądowe.
3) Krótko: nie istnieje ogólnoludzki system wartości. Ja np. jestem przeciw „aborcji”, a ktoś inny jest za. Co zatem w kwestii aborcji mówi „ogólnoludzki system wartości”?
4) Teza, że przyczyną pierwszej i drugiej wojny światowej oraz faszyzmu i komunizmu jest klasyczne wychowanie , jest tezą brawurową. Pozwoli Pan, że ją przemilczę.
Polecam wczesny wywiad do GW jak to się Pani Środa integrowala na pasterce z okolicznym folklorem. Coś niesamowitego.
Można prosić o linka do tego wywiadu.