.
Jaskinia Platona a matematyka. W koncepcji Platona dzięki naukom matematycznym (dawne quadrivium), człowiek zamieszkały w jaskini i widzący wokół siebie tylko cienie, mógł odkryć „wzór” (rachunek), wedle którego Demiurg tworzył kosmos.
Zwolennicy matematyzacji szkolnictwa, to często świadomi lub nie kontynuatorzy myślenia w duchu jaskini Platona i jego tradycji filozoficznej. W nowszych wersjach filozofia ta została odpowiednio zrekonstruowana tak, że sam Platon z wieloma swoimi naśladowcami byłby dzisiaj w sporze. Niemniej wyżłobił koryto, którym popłynął ważny nurt filozofowania. Rzeczywistość jest w nim niepoznawalna, a poznawalne są tylko wytwory naszego umysłu – idee, które z czasem rozbudowują się w fantomy zwane ideologiami (socjalizm, komunizm, nazizm, liberalizm itp.)
Filozofia a jaskinia Platona
Prof. Henryk Kiereś tak opisuje ten proces myślowy:
Ludzie nie osiągnęli jeszcze pełni człowieczeństwa, jakie zawiera w sobie idea człowieka. Życie społeczne winno się kierować tą ideą, a instytucją gwarantującą taki rodzaj kierownictwa jest państwo. Jest ono absolutnym, czyli idealnym obywatelem i z tej racji jest politycznym suwerenem i celem-dobrem jego obywateli. Życie społeczne polega więc na państwowej socjalizacji człowieka, celem państwa jest zrównanie realnych ludzi z ideą człowieka (Platon, Th. Hobbes, I. Kant, G. W.F. Hegel, K. Marks). [Por. Człowiek i cywilizacja, Lublin 2007, s.131]
To zrównywanie realnego człowieka z jego ideą w tradycji platońskiej związane jest z… liczbą, która stanowi tu niejako rodzaj pośrednika. Henri-Irenee Marrou w monumentalnej pracy Wychowanie w starożytności [Warszawa, 1969] zauważa, że Platonowi chodzi „o dojście do tego rachunku, którym posłużył się Stwórca, w chwili, gdy układał ład świata” (s.124). Inny uczony, prof. Piotr Jaroszyński również zwraca uwagę, na ten aspekt:
Platońska wizja powstania świata opierała się na przekonaniu, że nieokreślona i bezkształtna materia (CHORA) została przez Demiurga uformowana za pomocą odpowiednich operacji matematycznych. Dzięki liczbie świat materialny stanowi odbicie odwiecznego świata idei. [Nauka w kulturze, Radom 2002, s. 178].
W tym sensie liczba w koncepcji platońskiej pełni fundamentalną rolę. Oto praktyczny przykład wyjaśniający w czym rzecz: Grecy potrafili zmierzyć natężenie dźwięku, podzielić go na oktawy czy kwinty. (Za pomocą monokordu mierzono długość drgającej struny.) Przywołajmy jeszcze raz H.-I. Marrou:
zdołano … znaleźć związek pomiędzy jakąś określoną i prostą liczbą, a subiektywnym wrażeniem i estetycznym znaczeniem jakie się zawdzięcza poznaniu właściwego interwału i zestroju dźwięku (oktawa, kwinta). Po poznaniu tego nie można było poddawać w wątpliwość, że liczba jest ukrytym zrębem budowy kosmosu i we wszechświecie wszystko jest liczbą (dz.cyt. s.262).
Innymi słowy – jeśli można zmierzyć dźwięk, tzn. zawrzeć go w pewnej liczbie, to tak, jakby znaleźć jeden ze wzorów na piękno! Później dzięki temu wzorowi można je w nieskończoność odtwarzać. Czyż to nie jest dowodem, że zgłębiając naukę o liczbach można upodobnić się do Stwórcy i poznać Jego tajemnice?
Od Platona do matury
Dzisiaj kontynuatorzy tradycji, która powstała w platońskiej jaskini budują ziemskie raje, w których utopie społeczne podpierane się technologiami lub wręcz bazują na technologiach. Te z kolei dzięki matematyce mają znaleźć „tajemnicze wzory” pomocne w tworzeniu „nowego, wspaniałego świata”. (Tak urzeczywistniają się wizje rosyjskiego herezjarchy N. Fiodorowa o zbawieniu przez rozwój techniki.) Pamiętajmy jednak, że choć matematyka pomaga w budowaniu raju to nie daje odpowiedzi na pytanie o naturę rzeczy i o jej przyczyny [P. Jaroszyńki, dz. cyt., s. 179.] W tym sensie jest nauką jałową, nie dającą człowiekowi odpowiedzi na najważniejsze pytania egzystencjalne. Sugerowanie, że jest wyjątkowa, jedyną w swoim rodzaju, ma zawsze podłoże polityczne i ideologiczne.
W starożytnej Grecji „matematyki” zawarte w quadrivium nigdy się nie przebiły i pomimo „lansów” platońskich pozostały dziedzinami wiedzy dla wybranych, ze specjalnym „matematycznym guzem” (H.-I. Marrou). Na ogół nie należały do zasadniczej propedeutyki filozofii. Uprawiano je nie po to, by dzięki nim zbawić świat, ale ze względu na ich przydatność w codziennym życiu (handel, budownictwo itp.)!
I tu dochodzimy do sedna problemu. Po co właściwie wprowadzono maturę z matematyki? Czy rzeczywiście chodziło o to, żeby ludzie lepiej nauczyli się liczyć oraz szybciej i logiczniej myśleć? Czy też celem jest zrealizowanie nowej, politycznej utopii? Osobiście nie mam złudzeń, że chodzi o to drugie. Partyjniaków i ideologów nie interesuje przecież indywidualny rozwój człowieka. Polityczny kontekst unijnych reform oświatowych, którym bezwiednie poddaje się Polska, wskazuje, że umieszczenie „królowej nauk” wśród przedmiotów zdawanych na maturze ma podłoże stricte „(para)religijne”
Innymi słowy – celem jest przygotowanie kadr, które będą pracowały nad „wzorem” (rachunkiem) umożliwiającym zbudowanie nowego, ziemskiego Edenu.
W pełni zgadzam się z treścią artykułu. Moim zdaniem obowiązkowa matura z matematyki (na poziomie podstawowym) nie weryfikuje w dostatecznym stopniu wiedzy matematycznej, zdolności logicznego myślenia, czy kreatywności ucznia. Pytania zamknięte, które stanowią trzon matury, wymagają od ucznia najczęściej jedynie podstawiania do wzorów, które znajdują się na karcie wzorów. Czasem wystarczy podstawić liczby podane w odpowiedziach… Mimo to, wyniki matur są bardzo słabe. Matura obowiązkowa jest zatem sama w sobie utopią, która niewiele wnosi.
Dziękuję za ten komentarz (i inne również). Dziękuję tym bardziej, że napisała go osoba, której matematyka nie jest obca.
„Wszystko jest matematyką” ks. prof. Michał Heller
"Jeśli chodzi o ciągłe odwoływanie się w Pana artykule do grzechu pierwordonego to muszę stwierdzić, że wykazywanie skutków grzechu pierworodnego w takich zachowaniach dziecka jak płacz, złoszczenie się, nieodkładanie rzeczy na miejsce jest z Pana strony pomniejszeniem nauki o grzechu pierworodnym i infantylizowaniem go.
Większość dzieci otrzymuje Chrzest św. w Kościele w pierwszych tygodniach swojego życia, co związuje go na zawsze z Chrystusem i daje mu udział w Jego łasce. Chrzest nie powoduje co prawda usunięcia skutków zmazy pierworodnej, czyli tego osłabienia woli i nieuporządkowanych popędów, ale zmywa z nas sam grzech pierworodny i kieruje na drogę ku prawdzie i dobru."
———————————-
@Rafał Szczypka
1.Artykuł D. Z. nie dotyczył nauki o grzechu pierworodnym, ale wskazywał, że skutki grzechu pierworodnego grają pierwszorzędną rolę w naturze człowieka. Trzeba się przede wszystkim z nimi liczyć, a Montessori zakłada, że można te skutki w jakiś cudowny sposób obejść. Przykłady skutków grzechu pierworodnego podane przez D.Z. są bardzo trafione. Dotyczą dzieci, a o nich tu dyskutujemy.
2.Nie można traktować Chrztu jako obrzędu magicznego, który automatycznie czyni nas lepszymi ludźmi. To by dopiero było infantylne.