
.
Lecz puści wewnątrz ludzie są jak konie,
Co, nie naglone, pysznie wyglądają
I obiecują cuda; gdy skrwawiona
Ostroga wbije im się w boki, wtedy
Zwieszają głowę na kształt szkap zawodnych
I upadają pod brzemieniem próby.
W. Szekspir, Juliusz Cezar
W wychowaniu są cele ważne i ważniejsze. Do tych drugich należy ukształtowanie hartu ducha czy po prostu szlachectwa duchowego. Dzięki nim człowiek ma zdolność do trwania i przezwyciężania sytuacji trudnych. Jest to sprawność podstawowa. Po niej poznajemy, że mamy do czynienia z człowiekiem, a nie jego prototypem.
“Czy osioł może być żałosny?”
Ludzie uwielbiają “święty spokój”, czyli stan gdy wszystko jest na swoim miejscu: zdrowie, pieniądze, bezpieczeństwo emocjonalne i materialne. Jednak prawdziwe człowieczeństwo i świętość sprawdza się w czasie próby, wtedy, gdy coś nie gra, gdy tracimy “święty spokój”, a żyć trzeba.
F. Nietzsche w typowy dla siebie sposób wołał: “Czy osioł może być żałosny? Nie mieć siły wstać, ani zrzucić z siebie swego ciężaru?” Nietzsche, choć nie jest z mojej bajki, w pytaniach o osła uchwycił najważniejsze rysy sytuacji kryzysowej.
Jest to fragment tekstu, który wszedł do książki → Decyduj i walcz! Podstawy formowania charakteru
ZAMÓW KSIĄŻKĘ





No właśnie. Dlatego przerażenie mnie ogarnia na myśl jak będzie wyglądało nasze społeczeństwo za kilka-kilkanaście lat, kiedy te dzieci będą wkraczały w dorosłe życie. Jeśli wykształci się u nich postawa roszczeniowa to dojdzie do tego, że wszyscy na wszystkich będą krzyczeć, czegoś żądać i nikt nikomu nie zrobi nic za darmo….
Roszczeniowa postawa w dorosłym życiu doprowadzi do wielu rozczarowań i konfliktów.
Byłam wychowywana może nie tyle co surowo, ale bez większych wygód. Od dzieciństwa przyzwyczajona do braku różnych rzeczy, do tego, że nie zawsze miałam wszystko to, co moi rówieśnicy. Rodziców nie zawsze było stać na wszystko. Od dziecka rozumiałam co to znaczy, że mama czegoś nie może kupić, bo nie ma na to teraz pieniążków. Jestem wdzięczna rodzicom, że nie przyzwyczaili mnie do otrzymywania wszystkiego, czego będę chciała. Dzięki temu łatwiej przychodzi mi zetknięcie z rzeczywistością, która nie zawsze jest taka różowa.
Ze smutkiem i pewną dozą przerażenia patrzę na współczesne dzieci, które mają wszystko, które rządzą rodzicami i jako 4-5 latki robią z nimi co chcą, potrafią wymusić na rodzicach wszystko, mają nie prośby, lecz żądania…. to przykre. Strach pomyśleć, co z takich dzieci wyrośnie….
@Bartek. Bardzo ciekawa obserwacja. Jak widać ze świata zwierząt też możemy czerpać inspiracje do działania. Taka orla pedagogika.
Osobiście uważam, że w wielu aspektach życia podpatrywać należy naturę. Można powiedzieć że my ludzie to przecież też natura. Jednak poziom wynaturzenia w naszej cywilizacji dobija do czerwonej kreski.
W tym przypadku warto podpatrywać niektóre zwierzęta. Samica orła wychowując pisklaki wyścieła gniazdo liśćmi i i siankiem aby te miały ciepło i wygodnie. W momencie gdy młode orzełki dostają skrzydeł i właściwego opierzenia, samica zastępuje liście twardymi i kującymi gałązkami . Młode pisklaki czują tę niewygodę co motywuje je do opuszczenia gniazda i tym samym nauki latania oraz radzenia sobie w życiu.
Przede wszystkim trzeba formować pewne sprawności, które zabezpieczą nas przed upadkami. Ale faktem jest, że zawsze można upaść; zawsze można stchórzyć, wycofać się itd.
Człowiek jest zagadką. „Czuwajcie i módlcie się”.
Pewności nigdy nie można mieć do końca.
Uff.. nie tylko ja 😉 A teraz serio. Wydaje mi się, że chodzi tu przede wszystkim o zadeklarowanie samemu sobie, że chce się być duchowym twardzielem, a nie zawodną szkapą, a następnie o realizowanie tego celu. A to, że czasem się upada jest ludzkie.
Niestety mam to samo.
Byłem wychowywany wymagająco, surowo i z naciskiem na formowanie cnót. Wydaje mi się, że jestem duchowym twardzielem. Mimo to często łapię się na byciu szkapą zawodną.
Pamiętam te wyjazdy do Zielonej Góry.
Jeszcze raz pozdrawiam
Jest ważne, bo to kształtuje i bardzo ułatwia życie dorosłe człowieka.
Prawdę powiedziawszy moja zainteresowanie edukacją klasyczną wzbudził u mnie Pan podczas wykładów, które odbywały się w Zielonej Górze w ramach Instytutu IEN.
Moja Mama wychowując nas realizowała tą edukację, a dziś się jej spytam czy była tego świadoma 🙂
Pozdrawiam serdecznie
Basia
PS. Dopiero dostrzegłam, że w poprzednim wpisie Bóg napisałam z małej litery. Przepraszam.
@Basia
Ja zaś jestem wdzięczny Pani za ten wpis.
To już któryś z kolei znak, że także dla młodego pokolenia ważne jest wychowanie charakteru, cnót, pogłębionej religijności.
Pozdrawiam
Dariusz Zalewski
Po przeczytaniu artykułu jestem jeszcze bardziej wdzięczna moim Rodzicom, a zwłaszcza Mamie, za wychowanie.
Mimo moich młodych sprzeciwów, niezrozumienia dla ich postępowania, stawianych wymagań czy wymaganego posłuszeństwa – jestem im głęboko wdzięczna i bogu że dął mi takich Rodziców.
Dziękuję serdecznie za wszystkie artykuły, będę się starać na miarę moich możliwości promować edukację klasyczną.
pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziękuję 🙂
Basia
Z mojej strony także żart. Wielu publicystów celuje w gusta „starych, niewykształconych i z małej wsi” – to prawdopodobnie Ci „młodzi, wykształceni z wielkiego miasta”.
Użyłem sformułowania „młody, wykształcony z wielkiego miasta” w formie ironiczno-prześmiewczej. Wielu publicystów wyśmiewa ten typ wyborcy, który pojawia się w różnych badaniach „opinii publicznej”. Jego problemem jest to, że do jego wykształcenia można mieć sporo zastrzeżeń.
Zabawne, ale nie zależy mi jakoś szczególnie, aby moje dziecko było „stare, niewykształcone i z małej wsi”.
Rzeczywiście, rodziny wielodzietne stwarzają naturalnie lepsze warunki do wychowywania dzieci. Niemniej dużo zależy od samych rodziców.
Wielodzietność bardzo ułatwia wychowanie „duchowych twardzieli”. Niebezpieczeństwo dogadzania jedynakowi czy dwójce jest znacznie większe niż kilkorgu czy wielu dzieciom na raz.