.


Jaka jest najlepsza strategia, która pomaga uciszyć klasę? Pytanie nie jest łatwe. W internecie można znaleźć rozmaite wskazówki, które mają w tym pomóc. Nie pomogą jednak żadne sztuczki i triki, gdy uczniowie nie czują… respektu przed nauczycielem.

Autorytet a uciszanie klasy

Potrzebujemy zatem nauczyciela, który posiada autorytet, a jednocześnie budzi respekt. Autorytet jest podstawą w pracy pedagogicznej, ale nie zawsze wystarcza. Znam dobrych dydaktyków, którzy co prawda generalnie mają uznanie w oczach uczniów, są lubiani i cenieni, ale nie potrafią uciszyć klasy, ani skutecznie radzić sobie ze szkolnymi rozrabiakami.

W sytuacjach konfliktowych sam autorytet nie wystarcza.

Ten paradoks bierze się stąd, że dziecięce słabości (np. gadatliwość i lenistwo) dyktują im co mają robić. Dziecko idzie za głosem wady i nie słucha upomnień nauczyciela!

Pedagog mówi:
– Zajmij się lekcją. Nie rozmawiaj!
Wewnętrzny głos (inspirowany wadą np. gadatliwości), który słyszy uczeń, podpowiada:
– Nie słuchaj go. Co on ci może zrobić?

Respekt – pomaga uciszyć klasę

Nie wystarczy zatem sam autorytet. Do niego musi dołączyć to, co nazywamy respektem. Nauczyciel ma być ceniony za wiedzę, mądrość życiową, ale również powinien mieć siłę przekonywania, być darzony szacunkiem i w efekcie skutecznie wymuszać pewne zachowania na podopiecznych.

Wskazywanie na ten aspekt nie jest dzisiaj popularne, bo kojarzy się z lękiem. Ale lękiem, który działa motywująco, mobilizując do pokonywania własnych wad. Bez niego słabości się utwierdzają. Tym samym w konsekwencji dziecko nie osiąga w życiu tego, co mogłoby osiągnąć, gdyby nauczyciel pomógł mu przezwyciężyć daną przywarę.

Oczywiście trzeba tu zachować roztropność i tzw. takt pedagogiczny – nie należy z wymaganiami przesadzać, ale rezygnacja z posłuchu, nawet wymuszonego, jest drogą donikąd.

Czy autorytet i respekt można wypracować?

Do pewnego stopnia: tak. O posiadaniu autorytetu decyduje bardzo wiele czynników: mądrość życiowa, roztropne podejście wychowawcze itp. O respekcie decydują zaś zazwyczaj pewne zewnętrzne cechy w postawie wychowawcy.

Niektórzy posiadają je naturalnie. Inni muszą nad nimi pracować. Najlepiej zacząć tę pracę wraz z początkiem nowego roku szkolnego.

Aby być postrzeganym jako osoba, która posiada autorytet z respektem nauczyciel musi zwracać uwagę na swoją zewnętrzną postawę, gesty, sposób mówienia i generalnie posiadać tzw. silny charakter, który uczniowie szybko rozpoznają. Wspomniane czynniki nie przesądzają o posłuchu, ale pomagają go osiągnąć.

Co nie sprzyja posłuchowi?

Można wymienić kilka takich elementów w postawie zewnętrznej, które w ramach efektu pierwszego wrażenia, rodzą skojarzenie ze słabością:

a) Niewielki wzrost – osoby niewielkiej postury kojarzone są ze słabością. Niewysoka nauczycielka częściej może spodziewać się aroganckiej odpowiedzi ucznia, niż rosły, dwumetrowy, potężnie zbudowany mężczyzna.

Powtarzam raz jeszcze – niewielka postura nie przesądza o osiągnięciu lub nie efektu posłuchu. Ale przy pierwszym wrażeniu na pewno nie pomaga. Konsekwentnym postępowaniem taka osoba musi później udowodnić, że może jest słabsza fizycznie, ale jest na tyle silna psychicznie, że potrafi radzić sobie w trudnych sytuacjach.

b) Młody wiek – podobna zależność występuje w tym przypadku. Młody nauczyciel nie kojarzy się z osobą doświadczoną, mającą autorytet, ale raczej z kimś, kto jest dopiero na dorobku. Takie wrażenie pogłębia też niewielka różnica wieku (szczególnie w szkołach średnich). Młodzi nauczyciele częściej są sprawdzani, testowani przez młodzież i jeśli w tych „testach” nie wypadną pomyślnie trudno im będzie zachować spokój i porządek w klasie.

c) Zbyt wysoki, piskliwy głos również kojarzy się ze słabością, bo przypomina głos dziecięcy. Jego posiadacz będzie zmuszony do podjęcia działań, które udowodnią, że jest mocnym człowiekiem.

d) Niepewne ruchy i słabość „wypisana na twarzy”. Zdarzają się osoby lękliwe, które swoją słabość zdradzają nieporadnością, niepewnymi gestami. Można zaryzykować twierdzenie, że słabość mają „wypisaną na twarzy.” Uczniowie to szybko zauważają i wykorzystują na co dzień.

W przeciwieństwie do nauczycieli obdarzonych powyższymi cechami, osoby wyższe, w wieku 40-50 lat, z umiarkowanie niskim głosem, pewne siebie, będą kojarzone – już na wstępie – jako silniejsze, co nie oznacza, że łatwiej im będzie uciszyć klasę. Bo choć przy pierwszym wrażeniu – zyskują, to każdego dnia swoim zachowaniem muszą potwierdzać, że posiadają silny charakter i moc forsowania swojego zdania.

Przejdźmy teraz do błędów, które sprawiają, że uczeń zaczyna postrzegać nauczyciela za osobę słabą, z którą może sobie pogrywać, pomimo postrzegani, jako „silny psychicznie” przy pierwszym spotkaniu

Brak dystansu we wzajemnych relacjach

To częsty błąd – nie tylko młodych nauczycieli. Z jednej strony trzeba z dziećmi rozmawiać, z drugiej – należy to czynić umiejętnie, aby nie doszło do czegoś, co kiedyś nazywano spoufaleniem. Przy czym nie chodzi tu o takie ewidentne błędy jak „przechodzenie na ty” czy „kolegowanie” się z uczniami.

Niekiedy już tylko zbyt częste rozmowy z danym uczniem mogą sprawić, że ośmieli go to do zuchwałych poczynań. Co więcej, gdy będzie rozmawiał na lekcji i zostanie upomniany, może się „obrazić” i uznać takie upominanie za swoistą „zdradę”, bo wcześniejsze relacje z pedagogiem postrzegał jako przejaw swoistego „kumplostwa”.

Nie chcę generalizować. Nie każdego ucznia to dotyczy, ale musimy być świadomi, że tacy się znajdą.

Niemniej czasami reakcja uczniowska bywa wręcz odwrotna. Gdy wychowawcy rozmawiają z wychowankami na temat ich różnych problemów, rodzi się między nimi relacja wzajemnego zaufania, której młody człowiek nie chce zawieść. Wtedy jednorazowe zwrócenie uwagi na lekcji przez nauczyciela będzie wystarczające, aby przestał rozmawiać.

Zdając sobie sprawę z wyżej opisanych uwarunkowań, pamiętajmy, że typowych rozrabiaków raczej trzeba trzymać krótko, unikając rozmów i sposobów argumentacji, które mogą być odczytane przez nich jako przejaw słabości.

Z dziećmi wrażliwymi, odpowiedzialnymi i godnymi zaufania, można, a wręcz należy rozmawiać częściej, pomagając im rozwiązywać różne problemy.

Żarty

Do skracania dystansu dochodzi również, gdy nauczyciel nieumiejętnie żartuje z podwładnymi. Żarty mogą pełnić pozytywną funkcję – pomagają skrócić zbyt duży dystans. Wychowawca sztywny, kostyczny nie budzi zaufania i paradoksalnie może prowokować do ataków (często z udziałem rodziców: „ten nauczyciel nie rozumie młodzieży”).

Żartować z dziećmi jednak trzeba umieć. Gdy żarty nie są zbyt wyszukane i pojawiają się zbyt często, prowadzą do nadmiernego skrócenia dystansu (żartuje się z kumplami).

Można zatem żartować, ale trzeba wiedzieć z kim, kiedy, jak często i w jaki sposób. Na przykład, należy unikać żartowania z uczniów, którzy potem czują żal do pedagoga i mszczą się, dogryzając i pyskując na lekcji.

Nerwowe zachowanie i zmienność nastrojów

Autorytetu nie buduje również zbyt nerwowe zachowanie. Jeśli ktoś ciągle krzyczy, stwarza atmosferę terroru, wówczas nie ma możliwości, aby zdobył szacunek w oczach dzieci i rodziców.

Z nerwowością związana jest pośrednio zmienność nastrojów. Jeśli ktoś w jednej chwili uśmiecha się, żartuje, udaje dobrego kumpla, a za chwilę krzyczy, szaleje, stawia jedynkę za jedynką, to nawet gdy będzie wzbudzał lęk („w sumie nie wiadomo, czego po takim można się spodziewać”), to z całą pewnością nie będzie posiadał autorytetu w oczach uczniów. A celem obok respektu jest właśnie autorytet.

Wiedza i umiejętności nauczycielskie

Jeśli nauczyciel posiada pasję nauczania, zna swój fach, pochyla się nad każdym uczniem, wówczas oni to doceniają i taki „przedmiotowiec” obdarzany jest szacunkiem. Jednak takie zaangażowane podejście nie zawsze wystarczy, gdyż zapewne znajdą się uczniowie, którzy zlekceważą nawet tak pozytywną postawę.

Niemniej w większości przypadków będzie to ważna cecha budująca faktyczny autorytet. Zwłaszcza, że zazwyczaj z umiejętnościami dydaktycznymi idą umiejętności wychowawcze.

Konsekwencja

Bycie konsekwentnym w najwyższym stopniu przekłada się na umiejętność uciszenia klasy. Niekiedy nauczyciele mają tendencję, żeby odpuścić sobie: „co ja będę się z nim szarpał?” Gdy uczeń zachowuje się nagannie, trzeba starać się być konsekwentnym i dążyć do tego by poniósł zasłużoną karę. Jeśli sobie odpuścimy, następnym razem problem powróci ze zdwojoną mocą.

Innym razem rzeczywiście roztropność może podpowiadać zrobienie kroku w tył, żeby później zrobić dwa do przodu.

Jednak nawet posiadanie autorytetu z respektem nie zawsze gwarantuje skuteczne uciszenie klasy. Aby to osiągnąć należy jeszcze zwrócić uwagę na następujące elementy:

Ciekawe i sprawnie prowadzone lekcje

Dzieci przeszkadzają na lekcji, bo się nudzą. Jeśli lekcja prowadzona jest w ospałym tempie, nauczyciel powtarza nudne frazy, to po prostu prowokuje młodzież do negatywnych zachowań. Nie powinien się zatem dziwić, że dojdzie do przerywania lekcji rozmowami.

Jeśli będzie mówił z pasją, zaskakując wciąż nowymi elementami lekcji i metodami pracy liczba zakłóceń lekcji będzie malała.

Przełamać buntowników

Nie ma co się łudzić. Nawet najlepiej prowadzona lekcja nie zawsze zainteresuje niezainteresowanych, dla których chodzenie do szkoły jest przykrym obowiązkiem.

Niestety, to od nich zazwyczaj zaczyna się rozbijanie lekcji. Jeśli w odpowiednim czasie nie zostaną opanowani, to dołączą do nich następni. Dlatego w miarę szybko należy zareagować, a niekiedy stoczyć z nimi psychiczną walkę. Użyłem specjalnie słowa „walka” – gdyż w rzeczywistości o nią tu chodzi.

Co zatem należy zrobić? Na początku porozmawiać z nimi – najlepiej po lekcjach. Dowiedzieć się, dlaczego nie są zainteresowani przedmiotem i w miarę możliwości spróbować ich zaciekawić, np. dostosować do nich część materiału lekcji, aby podnieść ich zaangażowanie.

Jeśli to nie pomoże, wtedy należy konsekwentnie uruchamiać procedury szkolne: kary, oddziaływanie wychowawcy klasy, pedagoga szkolnego, rodziców (o ile zechcą współpracować) i dyrektora.

Ważna w takich przypadkach jest konsekwencja, nieustępliwość, pokazanie, że posiada się silny charakter, ale jednocześnie wykazanie się roztropnością. Nie ma sensu rozpętywać wojen nie do wygrania.

Pamiętajmy jednak, że ostatecznie to nauczyciel stawia ocenę na koniec roku… A uczeń, nawet jeśli sprawia wrażenie, że o tym nie pamięta, mimo wszystko uwzględnia ten fakt w swoich kalkulacjach.

PS. OTO SCHEMAT DZIAŁANIA, DZIĘKI KTÓREMU UCZNIOWIE ZACZNĄ SŁUCHAĆ TWOICH POLECEŃ (NAWET JEŚLI UWAŻASZ, ŻE TO NIEMOŻLIWE) 

Zamów kurs zanim cena wzrośnie 


ZAMÓW KSIĄŻKĘ


Zamów: Rozumna dyscyplina
Zamów: Sztuka samowychowania
form
Zamów:Decyduj i walcz!
Zamów: Żelazna wola
Zamów:Nieposłuszne dzieci, posłuszni rodzice
.-----