
.
Przedstawiam fragmenty wywiadu na temat mojej powieści „Rebelia w ogrodzie Eden”, który przeprowadził ze mną Paweł Pomianek.
Wywiad ukazał się w “Gońcu Wolności”, pt. :”Front ideologicznej wojny jest ciągle otwarty”. Całość publikowałem już na blogu W oblężonej twierdzy, dlatego tutaj tylko fragmenty dotyczące edukacji.
(…)
Paweł Pomianek: Jest Pan pedagogiem. Dlatego wiele miejsca w Pańskiej książce zajmują opisy tego, co może się zdarzyć w szkolnictwie. Czy rzeczywiście może dojść do tego, że uczniowie będą mogli bić nauczycieli, a na lekcjach wychowania seksualnego będą się uczyć o zoofilii jako jednej z seksualnych preferencji do wyboru?
Dariusz Zalewski: Czy dojdzie do tego, że uczniowie, w imię rekompensaty wielowiekowych „prześladowań uczniów przez nauczycieli”, będą mogli wymierzać razy współczesnym pedagogom? Cóż, podobno Indianie północnoamerykańscy otrzymują jakieś formy rekompensaty za wielowiekowe prześladowania. Jeśli ten sposób politycznie poprawnego myślenia się upowszechni, to wszystkiego możemy się spodziewać. Oczywiście – to jest pewne przerysowanie, żeby uświadomić absurdy związane z funkcjonowaniem szkolnictwa, ale nieformalnie uczniowie przecież już biją lub w inny wymyślny sposób znęcają się nad nauczycielami – wystarczy wsłuchać się w doniesienia medialne.
Jeśli chodzi o zoofilię, to przy takim tempie „postępu” za 50 czy 60 lat wszystko może się zdarzyć.
A propos, gdy ktoś czyta słowo pedagog, to od razu kojarzy mu się osoba promująca na terenie szkoły różne postępowe metody, które później testowane są na biednych dzieciakach. Ja akurat nie pasuję do tego schematu. Od lat staram się upowszechniać na różne sposoby klasyczną wizję edukacji i konieczność powrotu do starogreckich oraz tomistycznych ideałów wychowawczych, polegających przede wszystkim na powrocie do wychowania cnót i kształcenia według metody trivium.
Może Pan powiedzieć więcej o tym modelu edukacji i metodzie, o której Pan wspomniał?
Metoda jest stara jak świat, nie odkrywam tu niczego nowego, co najwyżej staram się odzyskać to, co zapomniane. Najkrócej mówiąc: chodzi o usprawnienie umysłu, woli oraz poszczególnych popędów poprzez nabycie odpowiednich sprawności, tak aby służyły człowiekowi, a nie władzy czy ideologicznym utopiom, które za tą władzą stoją. Podstawą jest powrót do pojęcia cnoty (gr. arete). Chodzi o konsekwentne formowanie określonych dyspozycji do działania poprzez uprawę „natury” człowieka. Na tym opiera się zasadnicza różnica między pedagogią klasyczną a współczesną. Ta druga za Rousseau powtarza, że człowiek z natury jest dobry, zapominając o skażeniu natury przez grzech. Natomiast w wersji postmodernistycznej przybiera radykalną postać i prowadzi do zanegowania edukacji w ogóle.
A jak ocenia Pan stan dzisiejszego szkolnictwa? Czy szkoła jeszcze wspiera rodziców w wychowywaniu dzieci, czy już je demoralizuje?
Oczywiście, że demoralizuje. Dzieje się to dwoma kanałami: przez programy szkolne oraz destrukcyjnie działające grupy rówieśnicze. Są oczywiście wyjątki. Znam szkoły dobre, które starają się realizować programy po swojemu i praca wychowawcza jest tam na niezłym poziomie. Znam też wielu nauczycieli, którzy tworzą przyjazne wyspy na tym oświatowym bagienku. Ale w skali kraju szkoła w obecnej formie jest instytucją szkodliwą, zdominowaną przez lewicowy sposób myślenia i nie zmieni tego faktu to, że raz na jakiś czas odprawi się Mszę świętą w tej czy innej szkole oraz powiesi krzyż.
Czy widzi Pan jakieś antidotum na ten stan rzeczy? Czy rodzice, którzy chcą wychowywać dzieci do wartości, powinni w miarę możliwości decydować się na homeschooling? Czy kręgi konserwatywne powinny w jakiś sposób walczyć o szkolnictwo? A jeśli tak, to na jakim poziomie: rządowym, samorządowym czy poprzez zarządzanie konkretnymi szkołami lub ich tworzenie?
Od lat staram się upowszechniać na różne sposoby klasyczną wizję edukacji i konieczność powrotu do starogreckich oraz tomistycznych ideałów wychowawczych, polegających przede wszystkim na powrocie do wychowania cnót i kształcenia według metody trivium.
Edukacja domowa na pewno jest rozwiązaniem. Choć nawet dzieci nauczane w domu realizują program ustalony przez MEN i w tym znaczeniu trudno się uwolnić od systemu! Ważny jest kontekst tego nauczania i wychowywania, pewne niuanse. Rodzice będą wychowywali zgodnie ze swoimi przekonaniami, ale – jeśli są nauczyciele o zbliżonych poglądach, to dlaczego nie oddawać im dzieci na wychowanie do szkół? Oczywiście wchodzi jeszcze w grę kontekst środowiskowy, grup rówieśniczych i ich negatywnego wpływu, ale można tworzyć szkoły prywatne i przez odpowiednią pracę neutralizować te negatywne wpływy. Jednocześnie nie da się lekceważyć znaczenia władzy politycznej i jej wpływu na szkolnictwo.
Powieść można przeczytać wstępując do Klubu Libenter—> „Rebelia w ogrodzie Eden” .
ZAMÓW KSIĄŻKĘ





Fajny artykuł! Pozdrawiam