.

Kończy się czas Wielkiego Postu. Z tej okazji krótka refleksja właśnie na temat postu, a właściwie szerzej – ascezy.

W okresie wielkopostnym nakładamy na siebie różne wyrzeczenia, połączone zazwyczaj z konkretną intencją (ofiarą). Takie praktyki ascetyczne dodatkowo wzmacniają naszą wolę i kształtują charakter.


Kwestia dobrowolności


Nasz post jest zazwyczaj wyborem świadomym i dobrowolnym. Pojawia się, gdy jesteśmy odpowiednio zmotywowani. Dzięki temu łatwiej jest nam wytrwać w postanowieniu.

Akceptujemy daną formę umartwienia, mimo dolegliwości, czy nawet cierpienia.

Wyobraźmy sobie teraz co się stanie, gdy ktoś narzuci nam post? Sytuacja zmienia się diametralnie. Trudno nam się z nią pogodzić i jeśli w ogóle zaczniemy praktykować takie wyrzeczenie, to bardzo niechętnie.


Choroba a post


Umartwienie i związana z nią ofiara nie musi być postem. W pewnych okolicznościach może być spolegliwą akceptacją danej sytuacji, np choroby czy innego nieszczęścia.

Dolegliwość fizyczną (czy psychiczną), podobnie jak post, możemy przyjąć z pokorą i ofiarować w danej intencji.

Problem w tym, że gdy nawet nie jest groźna (np. typowe przeziębienie, gorączka), to nie jest naszym dobrowolnym wyborem i dlatego jej akceptacja nie jest łatwa (nie mówiąc już o ciężkich chorobach).


Brak kontroli


Skąd się bierze bunt? Przede wszystkim z braku kontroli nad sytuacją. Sami chcemy dawkować sobie skalę wyrzeczenia i czas jego trwania.

Nawet niekoniecznie chodzi o to, że sami wybieramy mniej uciążliwe formy ascezy. Wystarczy przypomnieć praktykowane dobrowolnie przed wiekami wymyślne formy umartwień, np. biczowanie. Nie da się utrzymać tezy, że były to umartwienia mniej dolegliwe od wielu chorób.

Rzecz w tym, że jeśli chodzi o choroby nie panujemy nad nimi. Czujemy się niepewnie, bo nie wiemy: „ile to będzie trwało”.


Efekt zaskoczenia i granica komfortu


Duże znaczenie ma także efekt zaskoczenia (np. choroba pojawia się nagle), który sprawia, że nie jesteśmy przygotowani na „odparcie ciosu”.

Przy poście możemy się odpowiednio nastroić, przygotować. Tutaj musimy bez odpowiedniego nastroju wejść w sytuację niekomfortową. A to nie jest takie proste, bo właśnie coś sobie zaplanowaliśmy. Miał być mecz, wyjazd zagraniczny, a tu … nic.

Nie dość, że cierpienie się wpycha bez naszej zgody, to jeszcze musimy zrezygnować ze swoich planów. Prawda, że to nie do wytrzymania?

Niezależnie od powyższych uwag post mimo wszystko buduje nasz katolicki charakter, bo oswaja z sytuacją braku komfortu, czy też cierpieniem podawanym w kontrolowanych dawkach. Musimy jednak pamiętać, że wcześniej czy później będziemy zmuszeni przekroczyć ową granicę komfortu.

Fot. Pixabay

ZAMÓW KSIĄŻKĘ


Zamów: Rozumna dyscyplina
Zamów: Sztuka samowychowania
form
Zamów:Decyduj i walcz!
Zamów: Żelazna wola
Zamów:Nieposłuszne dzieci, posłuszni rodzice
.-----