Czy pokuta jest cnotą moralną, czy sakramentem? A może jednym i drugim. Czy jest ważną cnotą czy drugorzędną? Dlaczego jej znaczenie dla wewnętrznego rozwoju duchowego jest tak istotne?
Na ogół nie jesteśmy skłonni postrzegać pokuty jako cnoty. Traktujemy ją jako pewien przejaw pobożności, który
„polega na boleści za jakiś poprzednio popełniony uczynek”
(Św. Tomasz z Akwinu Suma Teologiczna, t. 29: Sakrament pokuty, przełożył o. R. Kostecki, Londyn 1969, III, q. 85, a.1 35.) Nie muszę dodawać, że chodzi o grzeszny uczynek.
Jeśli jednak pokuta jest świadomym działaniem i staje się konkretną doskonałością w czynieniu dobra, polegającą na oczyszczaniu się z kary jaką pociąga grzech, wówczas niewątpliwie mamy do czynienia z cnotą.
Tomasz z Akwinu wyraża to w następujący sposób:
„Jako uczucie pokuta nie jest cnotą, jako akt woli zawiera w sobie akt wyboru i jeśli on jest należycie wykonany, jest z konieczności aktem cnotliwym” (tamże)
Przy czym jak każda sprawność moralna uaktywnia się, gdy pojawiają się określone warunki do jej zaistnienia. Na przykład, umiarkowanie w jedzeniu i piciu nabiera na znaczeniu, gdy musimy odeprzeć jakąś pokusę … kulinarną. Podobnie w tym przypadku: gdy zgrzeszymy powinna uaktywnić się cnota pokuty.
Skrajności i kara
Omawiana sprawność posiada pewne skrajności, które są jej wadami. Jej brak lub niedostatek sprawia, że ludzie niedostatecznie żałują i pokutują za grzechy. Niekiedy zaś zdarza się przesada w drugą stronę, tzw. cierpiętnictwo (por. O. Jacek Woroniecki, Katolicka Etyka Wychowawcza, 2013, s. 320). W wymiarze praktycznym: w pokutowaniu, umartwianiu, można przesadzić.
Jeśli spotykają nas kary „niesprawiedliwe” powinniśmy się przed nimi bronić. Jeśli się to nie uda – należy je przyjąć z pokorą.
Z kolei kary „sprawiedliwe” dotyczą czynów zawinionych tu i teraz. Ich przyjęcie jest aktem zadośćuczynienia za wyrządzone zło. Gdy nie zostanie ono świadomie odpokutowane, wówczas nie ma rzeczywistego nawrócenia (por. tamże, 323)
Warto w tym miejscu zwrócić uwagę, że współczesna pedagogika rezygnując z karania dzieci nie daje nawet szansy, żeby ”karę przetworzyć w pokutę” (por. tamże, s.324).
Wręcz przeciwnie – o ile karanie dorosłych się dopuszcza (nagany, mandaty, więzienie), to w przypadku dzieci praktycznie się z niego rezygnuje (nawet podważa się zasadność stawiania negatywnych ocen w szkole), twierdząc, że przynosi wyłącznie szkody psychiczne.
Cnota nadprzyrodzona czy naturalna?
Teraz rozważmy ciekawą kwestię; czy pokuta jest cnotą naturalną, czy nadprzyrodzoną? O ile na przykład czyny sprawiedliwe możemy wykonywać będąc w stanie łaski uświęcającej (sprawiedliwość nadprzyrodzona) lub bez niej (sprawiedliwość ukształtowana z natury), to mogłoby się wydawać, że pokutę zawsze rozpoczynamy w stanie zwanym macula peccati (zmazy, plamy grzechu), czyli poza łaską.
Cnota ta ma nam pomóc przejść na „drugi brzeg”, ale żeby to się udało musimy wystartować z brzegu na którym łaski nie ma! Trochę to dziwne. Jak można pokutować nie mając łaski Bożej? I rzeczywiście – coś tu nie gra.
Otóż można powiedzieć, że omawiana cnota uruchamiana jest na wcześniej wyrobionym gruncie – nie działa w próżni. Dlaczego? Bo nie tylko jest sprawnością, która przejawia się w znoszeniu bólu lub smutku w intencji przebłagalnej za wcześniej popełniony grzech, ale również (czy przede wszystkim) jest… sakramentem.
Jej sakramentalny charakter zasadniczo zmienia sytuację. Żeby pokuta (w sensie tzw. zadośćuczynienia) mogła zadziałać musi zaistnieć „pierwiastek formalny”, czyli sakramentalne odpuszczenie winy w wyniku skruchy i żalu za grzechy przywraca łaskę.
Biorąc pod uwagę ten fakt, św. Tomasz podkreśla, że
„odpuszczenie winy jest skutkiem pokuty, jako cnoty, jednak w większym stopniu pokuty sakramentu” (św. Tomasz, dz. cyt., q. 86, a.6).
To sakrament jest podstawą na której może działać cnota.
Pokuta – przywraca cnoty
Tytułowa sprawność ma zatem wyjątkowe znaczenie. Śmiało może włączyć się do licytacji w rankingu ważności cnót. Zazwyczaj w tej licytacji górę biorą miłość i roztropność, bez których nie można wyobrazić sobie pozostałych sprawności. Wszystkie przecież nasze czyny wykonujemy z uwagi na miłość, a roztropność nimi dowodzi.
Pokuta jednak ma tę szczególną cechę, że „przywraca wszystkie cnoty” (tamże, q.89. a.1).
Dzięki niej następuje odpuszczenie grzechów i wlanie łaski. A to oznacza, że przywrócona zostaje „łączność z Niebem”, dzięki czemu ponownie obdarzeni jesteśmy cnotami nadprzyrodzonymi.
W tym kontekście cnoty pokuty jest ważna, bo bez niej niemożliwa jest prawdziwa duchowa przemiana. Ale czy pragnienie nawrócenia się i pokuty byłoby możliwe, gdyby nie miłość?
Niedawno po wielu latach wychowania i karania zmieniłam moje podejście do karania. Teraz karą jest zrobienie jakąś konkretną pracę w domu. I właściwie to wtedy wychodzi na pokutę. Wzbudza dobre uczucia, poczucie sprawczości, że 'mogę zrobić coś dobrego.’ Żałuję że wcześniej to tego tak nie podeszłam.
Moim zdaniem mądrość jest najważniejszą rzeczą, ale nie mądrość z książek i szkół tylko życiowa wynikająca z obserwacji siebie i innych. Nie wszystko musimy lubić, rozumieć, wybaczać, ale jeżeli mamy na tyle rozumu żeby wiedzieć iż podtrzymywanie negatywnego stanu nic nie da, wtedy przychodzi spokój.