.

Posługując się terminem „wyrzeczenie” czy „asceza” w sposób naturalny mamy skojarzenia z brakiem. Odmawiamy sobie jedzenia, rezygnujemy z wolnego czasu, przestajemy plotkować, podnosić głos itd.

W taki sposób niejako ćwiczymy nasz „duchowy biceps”. Regularnie podnosząc ciężar własnych ograniczeń, z każdym wyrzeczeniem, nabieramy większych sił duchowych.

Ale takie ćwiczenia możemy wykonywać nie tylko odejmując sobie czegoś, lecz także… dodając. Celem bowiem jest pokonanie własnej słabości, a nie post dla samego postu. Zależnie od sytuacji „wyrzeczenie” może przybierać zaskakujące formy.


Za mało gniewu?


Weźmy na przykład cnotę łagodności. Polega ona na racjonalnym posługiwaniu się uczuciem gniewu. Jej głównymi „oponentkami” są wady powstałe z nadmiaru gniewu: porywczość i mściwość.

O wiele rzadsza jest apatia, polegająca na zobojętnieniu na bieg spraw, taka swoista „bezgniewliwości”, która wynika z faktu, że gniew u danej osoby nie osiąga wymaganej normy w działaniu (wada z „niedomiaru”). W takiej sytuacji praca nad pozbyciem się przywary, będzie sprowadzała się do przezwyciężenia stanu „bezgniewliwości”.


Więcej, a nie mniej


Teraz wyobraźmy sobie osobę ustępliwą, uległą, wycofaną, zawsze potakującą, bojaźliwą. Jej łagodność przyjmuje zbyt skrajne formy, w efekcie godząc w podstawowe zasady moralne (nadmierna łagodność może prowadzić bowiem do daleko posuniętej ustępliwości wobec zła).

Przypuśćmy, że taka osoba zechce zmienić ten stan rzeczy i uformować właściwą łagodność. Na czym będzie polegało jej wyrzeczenie?

Właśnie na odrzuceniu dotychczasowych zachowań, czyli przełamaniu się do bardziej odważnych wypowiedzi (na przykład w nieprzychylnym towarzystwie), wspomagając się przy tym uczuciem gniewu oraz używając narządów mowy z większą siłą i stanowczością, niż zwykle (choć zachowując nad nimi kontrolę).

Dobitne, mocne zaakcentowanie swoich poglądów, napędzane kontrolowanym gniewem, który pełni rolę paliwa do działania, wcale nie kłóci się z cnotą łagodności. Paradoksalnie jest właśnie rodzajem „wyrzeczenia”, opartym na przezwyciężeniu własnych ograniczeń, które w tym przypadku nie sprowadza się do limitowania określonych zachowań, lecz wręcz przeciwnie – do ich intensyfikacji.


Okresowe „obżarstwo”


Na podobnej zasadzie może być dozwolone okresowe „obżarstwo”, na przykład w przypadku chorego, który odbudowuje się po chorobie i powinien jeść więcej, a nie ma na to ochoty. Oczywiście słowo „obżarstwo” jest tutaj w cudzysłowie, bo w danym momencie życiowym jest to ilość jedzenia, która stanowi normę. Niemniej jest to więcej, niż zazwyczaj.

Widzimy zatem, że zarówno post żywieniowy, jak i „taktyczna gniewliwość” są różnymi formami wyrzeczenia, ale opartego na „nadmiarze”, a nie „niedomiarze”.

ZAMÓW KSIĄŻKĘ


Zamów: Rozumna dyscyplina
Zamów: Sztuka samowychowania
form
Zamów:Decyduj i walcz!
Zamów: Żelazna wola
Zamów:Nieposłuszne dzieci, posłuszni rodzice
.-----