.

W pierwszej połowie grudnia (ubiegłego już roku) przez media przetoczyła się dyskusja na temat nauczycielskiej opieki nad dziećmi w trakcie przerwy świątecznej. Dyskusja wywołana przez minister edukacji miała wyraźne tło polityczne, ale jej podtekst był głębszy.

Nie wchodząc zatem w szczegółowe kwestie prawno-oświatowe, zastanówmy się: czy nauczyciel rzeczywiście powołany jest do niańczenia obcych dzieci?

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Praca pedagoga związana jest ściśle z kondycją psychofizyczną najmłodszych, które, dla właściwego funkcjonowania, potrzebują czasu wolnego i zabawy.

Specyfika zawodu sprawia, że nauczyciele mają więcej wolnego czasu w porównaniu np. z urzędnikami. Niektórych to mierzi i szukają dla nich dodatkowych zajęć. Stąd pomysł obarczenia matematyków czy polonistów opieką nad uczniami, w dniach, gdy w szkołach nie ma lekcji.

Jakie jest zadanie szkoły?

Szkoła ma przede wszystkim nauczać. I temu zadaniu podporządkowany jest cały system oświatowy. Nie można też lekceważyć jej funkcji wychowawczej, ale funkcja opiekuńcza jedynie towarzyszy nauczaniu czy wychowaniu. O tej ostatniej w większym zakresie można mówić w kontekście żłobków, przedszkoli czy świetlic środowiskowych.

Trudno sobie wyobrazić, aby lekarz czy rzemieślnik, powiedzmy 2 wieki wstecz, posyłał dziecko do szkoły w dni wolne od nauki, bo: „on musi iść do pracy”.

Argument, że „czasy się zmieniły” nie do końca załatwia sprawę. Jest pytanie: czy „czasy” zmieniły się w dobrym kierunku? I tu można dyskutować. Tak czy inaczej politycy przekształcają rzeczywistość, a te przekształcenia niosą ze sobą kolejne konsekwencje.

Przykład. Reforma z sześciolatkami w tle sprawiła, że szkoła musi przejmować zadania przedszkola. Takie są skutki wyborów politycznych, które w efekcie prowadzą do zmiany statusu, a w istocie również etosu nauczyciela. Jeżeli bowiem nauczyciel ma być ochroniarzem dziecka, lub jak kto woli niańką, to czy może być jednocześnie jego Mistrzem?

Mistrz czy niewolnik?

W ujęciu klasycznym nauczyciel to Mistrz, który naucza, ale niekoniecznie niańczy! Oczywiście tu i tam niekiedy guwernantki pełniły zadania opiekuńcze, ale głównie zajmowały się nauczaniem.

Znawcy historii pedagogiki szybko wyłapią pewną słabość w tej argumentacji. Tak, to prawda. W tradycji greckiej pajdagogos uczył dziecko, a zarazem mu usługiwał, czyli był jakby opiekunem. Problem w tym, że tym zadaniem obarczano zazwyczaj… niewolnika.

Chrześcijaństwo wyakcentowało model, w którym pajdagogos nie był pogardzanym niewolnikiem, ale właśnie Mistrzem.

Jak widać pokusa powrotu do tradycji niewolniczej jest dzisiaj duża.

Kolejny kroczek w Rewolucji

Konserwatywny zarzut w tym momencie wybrzmi mniej więcej tak: „dzisiaj i tak, nie ma już nauczycieli w starym stylu, a państwowe szkoły realizują antypolski i antykatolicki program”.

Po pierwsze. Nie zgodzę się, że prawdziwych nauczycieli już nie ma. Są. Widziałem ich.

Po drugie. Nie chodzi mi o aktualne połajanki polityczne, programy, itd., ale o opowiedzenie się za konkretnym etosem nauczyciela, który stanowi ważny element tradycyjnego społeczeństwa, a który powinien być kultywowany pomimo sytuacji kryzysowej. Jeśli w świadomości społecznej ugruntuje się model niewolniczy, to rewolucjoniści zdobędą kolejny szaniec.

Nauczyciel tradycyjnie pełnił funkcję: autorytetu, punktu orientacyjnego. Ten autorytet od lat jest konsekwentnie podważany, a teraz dodatkowo jego rola sprowadzana ma być do roli usługowo-opiekuńczej (widzimy tu jakby uwieńczenie całego procesu)

Nie chodzi zatem o to, że „spadnie mu korona z głowy”, bo zaopiekuje się dzień czy dwa obcym dzieckiem. To może nie byłoby wielkim problemem. Rzecz w tym, że nie traktuje się go już jako nauczyciela, a przy okazji zmienia tradycyjny charakter szkoły.

To kolejny kroczek w trwającej Rewolucji.

Foto: MorgueFile

ZAMÓW KSIĄŻKĘ


Zamów: Rozumna dyscyplina
Zamów: Sztuka samowychowania
form
Zamów:Decyduj i walcz!
Zamów: Żelazna wola
Zamów:Nieposłuszne dzieci, posłuszni rodzice
.-----