Amy Chua, autorka książki zatytułowanej „Bojowa pieśni tygrysicy”, trzyma się niebanalnych zasad wychowawczych: zabrania córkom nocować u koleżanek, oglądać telewizję, grać w gry komputerowe, samemu wybierać kółka zainteresowań, dostawać oceny niższe niż szóstka.

Ponadto nigdy nie chwali je publicznie i zawsze staje po stronie nauczyciela (instruktora).

Takie podejście wywołało oczywiście krytyczny rezonans w liberalnych środowiskach. Jednak z treściami zawartymi w książce trudno polemizować, bo żadne najnowsze badania nie podważą faktów w niej opisanych.

Wspomniana pisarka jest Amerykanką chińskiego pochodzenia, profesorem prawa i matką dwóch córek. Jej wydana kilka lat temu książka została przetłumaczona na wiele języków. W lekkiej formie opowiada o wychowania córek i różnych perturbacjach z tym związanych.

Slow parenting a „chiński” elitaryzm

Omawiana książka jest reakcją na typ rodzicielstwa zwanego slow parenting, czyli takiego, które uprawia apologię „babrania się w kałuży”. Jego zwolennicy twierdzą, że zbyt wysokie wymagania stawiane dziecku niszczą dzieciństwo, a także doprowadzają do wielu stresów. Krytykują dziecięcy wyścigu szczurów, przejawiający się wypełnionym od rana do wieczora grafikiem zajęć. →♦ Amy Chua, Bojowa pieśń tygrysicy, Warszawa 2011

Jest to fragment artykułu, który wszedł do książki: ===> „Nieposłuszne dzieci, posłuszni rodzice”.