.
Melchior Wańkowicz w jednym ze swoich reportaży z kresów opisuje zachowanie pewnego dziedzica o nazwisku Protassewicz. Miał on zwyczaj upominać każdego, kto spiesząc się … biegł.
Wedle Protassewicza podstawą do usprawiedliwienia takiego zachowania było tylko realne zagrożenie np. pożar. Tylko pozornie mamy tu do czynienia z dziwactwem. Postępowanie takie wynika z głębokiej obserwacji natury ludzkiej. Bieganie (poza sportem i dbaniem o zdrowie) zawsze jest skutkiem jakiejś gorączki emocjonalnej, dlatego ów szlachcic, upominając swoich pracowników, dopuszcza je tylko w wyjątkowych sytuacjach.
Cóż, gorączkowanie się w drobnych, codziennych sprawach jest niewątpliwie objawem nieuporządkowania ducha. Niewiele w tym aspekcie zmieniają przeobrażenia cywilizacyjne. Bo choć szlachcic na zagrodzie rzeczywiście nigdzie nie musiał się spieszyć, w przeciwieństwie do współczesnego, wciąż spóźnionego człowieka, to mimo wszystko w tej dookolnej gonitwie jest sporo przesady.
A jeśliby przyjąć, iż nie jest to wina człowieka, tylko cywilizacji, to tym gorzej. Człowieka można próbować wychowywać, a co zrobić z cywilizacją?
Nie znałem tej książki. Będę musiał nadrobić zaległości.
Pozdrawiam
Witam!
Przypominam ciekawą książkę na temat m.in. pospiechu we współczesności – Tyrania chwili Thomasa Hyllanda Eriksena.
Pozdrawiam.
Piotr Kozak