
.
„A co mi tam… Niech się dzieje, co ma się dziać” – postawa zawarta w tych słowach pojawia się, gdy przestaje nam zależeć na czymś, co dotychczas było dla nas ważne.
Dlaczego tak się dzieje? Przyczyny mogą być różne.
W szczególny sposób dotyczy ona postanowień związanych z praktykowaniem różnych diet zdrowotnych i generalnie tzw. „odchudzania się”. Nie jest to równoznaczne ze zwalczaniem klasycznej wady obżarstwa. (Wspominam o tym w ostatnim artykule, a także w najnowszym kursie: „Obżarstwo poskromione„).
Efekt „a co mi tam”
Psycholog Peter Herman przeprowadził eksperyment, który doprowadził do zaskakujących wniosków. Porównał zachowania osób będących na diecie i tych, którzy na diecie nie byli. Jedni i drudzy zostali w przemyślny sposób zmuszeni do wypicia dużych koktajli, po których już nie powinni odczuwać głodu. Mimo to zaproponowano im dalszy poczęstunek.
Na zdrowy rozum, ci co byli na diecie powinni powstrzymać się od jedzenia, a okazało się, że jest odwrotnie. Osoby, nie przejmujące się na co dzień dietami i ograniczeniami związanymi z odżywianiem, generalnie jedli mniej od „dietetyków”.
Jak to możliwe?
Na tym właśnie polega efekt „a co mi tam”. Odchudzający liczą kalorie, ich postanowienia związane są ograniczeniami, co do ilości zjadanych pokarmów. Nie kierują się realnym odczuwaniem głodu, lecz mają w głowie normy, które starają się nie przekraczać.
Badacze zmuszając ich do wypicia kalorycznych koktajli doprowadzili do przekroczenia dziennych limitów żywieniowych. Jeśli limit został przekroczony, to dzień w ich rozumieniu został spisany na straty:
„- Czy dalej będę powstrzymywał/a się od jedzenia, czy też nie, i tak wszystko na nic ” – myśli sobie taka osoba. – A skoro tak się sprawy mają, to… odbiję sobie dni poszczenia i podjem sobie. A co mi tam. Dopiero od jutra powrócę do dbania o limity i normy.”
Tak mniej więcej działa ten mechanizm. (O efekcie „a co mi tam” na podstawie: Roy. F. Baumeister, John Tierney, Siła woli, Poznań 2013).
Jak sobie z nim radzić?
Wspomniany efekt odnosi się nie tylko do odchudzania, ale także do innych postanowień, na przykład dotyczących ograniczeń oglądania telewizji, korzystania z internetu itp.
Podejmując postanowienie musimy opracować równocześnie „procedury” na wypadek braku jego dotrzymania w danym dniu.
Przede wszystkim należy odnowić motywację. Przywołać myśl, która stała za podjęciem danego postanowienia, co było jego źródłem i co jest naszym celem? Ważne, by to odświeżenie motywacji nie było powierzchowne, ale poruszało również emocje.
Pomoże w tym przygotowanie standardowych argumentów przeciw efektowi „a co mi tam”. Może to być np.taki argument:
Niewielkie przekroczenie normy postanowienia, np. o 5%, to nie to samo co przekroczenie o 100%. Różnica jest znacząca. Nasze postanowienie powinno mieć charakter racjonalny, roztropnościowy, a nie kierować się liczbą i normą.
Zjawisko „zsuwania się postanowienia”
Z drugiej strony powinniśmy być świadomi niebezpieczeństwa, które wiąże się ze zjawiskiem „zsuwania postanowienia”. Chodzi o powolne odchodzenie od niego poprzez mnożenie wyjątków.
Każde odstępstwo osłabia wolę, rodzi pokusę powtórzenia danej sytuacji, tego wyjątku. Gdy będziemy często przekraczać wyznaczoną normę, to w końcu zrezygnujemy z niej.
Dzięki efektowi „a co mi tam”, zjawisko zsuwania się postanowienia będzie szybsze. Dlaczego? Świadomość, że po upadku natychmiast powracamy do postanowienia, a nie czekamy do jutra, nie sprzyja rozbudowywaniu, ewentualnej pokusy.
Co innego, gdy zacznie pociągać nas myśl, że oto mamy przed sobą perspektywę kilkunastu godzin bez żadnych ograniczających norm! Wtedy łatwiej decydujemy się na wyjątki i w efekcie końcowym rezygnujemy z realizacji wyznaczonego celu.
Foto: Pixabay.com
ZAMÓW KSIĄŻKĘ




