
.
Rodzice o poglądach, nazwijmy je, tradycyjnie-katolickich, mają pewien określony system wartości, według którego starają się żyć i wychowywać dzieci.
Odpowiednie prowadzenie od najmłodszych lat, plus tzw. dobry charakter, powinny (teoretycznie) sprawić, że dziecko nie będzie ulegało komputerowym czy telefonicznym uzależnieniom, a także będzie unikało złego towarzystwa.
Jednak bądźmy realistami – nie zawsze to się udaje. Na zachowania syna czy córki nakładają się bowiem pewne wrodzone tendencje, czy też – może bardziej słuszne będzie powiedzenie – indywidualne wybory.
Zderzenie dwóch światów
Następuje zderzenie dwóch światów. Dzieci chodzą do szkół, spotykają się z rówieśnikami i nie zawsze akceptują rodzicielskie wartości.
Dlatego czasami trzeba pomóc im odeprzeć pokusę . Dzieje się to zazwyczaj poprzez zakazy. W rezultacie rodzice zaczynają być postrzegani jako „opresywni” i… „zaściankowi”:
„- Ograniczają mi korzystanie z komputera, telewizora, oraz spotkania z przyjaciółmi.” – skarżą się nastolatkowie.
Obiektywnie taki rodzic może mieć rację, ale jego pryncypialna postawa nie przynosi efektów. Bunt narasta. Czasami dochodzi do spektakularnych ucieczek z domu czy głęboko zakorzenionych konfliktów, które potem ciągną się przez długie lata.
Kiedy być pryncypialnym, a kiedy przymknąć oko?
W przypadku tzw. ewidentnego zła – sprawa jest jasna. Nie możemy się godzić na oglądanie czy czytanie szkodliwych filmów i książek, krzywdzenie innych, alkohol, narkotyki itp.
Ale już problematyczne będą sytuacje, które mogą, ale nie muszą, prowadzić do złego. Oto bowiem, jeśli obłożymy je zakazami, wtedy ciśnienie (wewnętrznej atmosfery domowej) możemy podnieść do stanów krytycznych, grożących wybuchem.
Niewykluczone, że konsekwencje tego będą gorsze, niż gdybyśmy w czymś ustąpili.
Przykłady „obszarów do zastanowienia”: kwestia korzystanie z telefonu komórkowego, z komputera (gry, portale społecznościowe) czy wyjście na „imprezę” do znajomych.
Telefon czy komputer to typowe gadżety współczesności. Z drugiej strony wiadomo, że niekontrolowane korzystanie z nich prowadzi do uzależnień, oraz falowania emocjonalnego, wynikającego z ciągłego kontaktowania się z kolegami i koleżankami.
Podobnie jeśli chodzi o spotkania towarzyskie. Im dziecko starsze, tym bardziej można się spodziewać na nich alkoholu. Czasami nastolatek twierdzi, że chce być z grupą, ale nie będzie pił. I tu jest ryzyko decyzji rodzica związane ze zgodą na takie wyjście.
Jednocześnie zakaz generuje konflikt, który może prowadzić do nieprzewidywalnych zachowań.
Nie ma tu ogólnej rady
Każdy rodzic powinien tu kierować się własną roztropnością.
Przede wszystkim musi odpowiedzieć sobie na dwa pytania:
- po pierwsze – czy nagromadzenie zakazów w sytuacjach dwuznacznych, ale niezdeterminowanych moralnie, nie będzie gorszym rozwiązaniem, niż podjęcie ryzyka i zgoda na przynajmniej niektóre z nich?
- po drugie – czy pozwolenie na dane zachowanie, w konkretnej sytuacji, nie będzie jednak zbyt ryzykowne?
Jak wspomniałem, nie ma na to ogólnych reguł. Trzeba wszystko dobrze wyważyć. Co więcej, nawet dobra znajomość dziecka nie gwarantuje, że podejmiemy słuszną decyzję?
Na te pytania nie ma prostych odpowiedzi. Tu potrzeba wielkiej mądrości.
Ikona wpisu: morgueFile
ZAMÓW KSIĄŻKĘ





„Na te pytania nie ma prostych odpowiedzi.” Jednak, piszę o swoim ostatnim doświadczeniu, konsekwentne ograniczenie korzystania z komórki i komputera u 16-latka zadziałały, gdy nie potrafił sensownie wykorzystywać czasu. I do tego, tak mi się wydaje, pogłębiły więzi. Na pewno nie jest gorzej 🙂 Uważam, że nie należy bać się konsekwentnych zakazów.