.
Jeśli przyjmiemy, że charakter jest zespołem cnót, to zasady savoir-vivre sprzyjają jego formowaniu. Przestrzeganie etykiety wspiera bowiem kształtowanie cnót społecznych zgrupowanych wokół kardynalnej cnoty sprawiedliwości, ale także umiarkowanie w jedzeniu i piciu czy – w szerszym znaczeniu – męstwo (wymóg obrony słabszych).
Dzieje się tak, gdyż zasady dobrego zachowania są odzwierciedleniem wzorcowych norm postępowania w relacjach międzyludzkich, a te tradycyjnie były odbiciem cnót. Dlatego ucząc ich w naturalny sposób pomagamy formować cnoty moralne.
Jak to działa?
Formując cnotę, przezwyciężamy konkretną słabość. Zachowanie w określony sposób np. przy stole, w trakcie posiłku, sprzyja kształtowaniu cnoty umiarkowania.
Gdy każemy dziecku siedzieć prosto, nie jeść szybko i zachłannie, to tym samym przysposobimy go do przezwyciężania obżarstwa, bo uczymy nie tylko zasad etykiety, ale także zachowań związanych z tą cnotą.
Przy czym opanowanie danego popędu nie wystarczy, bo to opanowanie musi jeszcze znaleźć wyraz w działaniu zewnętrznym, a to już kwestia szczegółowej normy postępowania.
Może się na przykład zdarzyć, że ktoś panuje nad obżarstwem – je wolno i niezachłannie, lecz… rękami, a nie widelcem. Jak widać dyspozycja wynikająca z opanowania popędów wymaga jeszcze odpowiedniego “opakowania”
Sztywniactwo
Stosowanie zasad savoir-vivre ściąga niekiedy zarzut sztywniactwa oraz hipokryzji. Teoretycznie można sobie wyobrazić, że pewne zewnętrzne zachowania nie zinterioryzują się i pozostaną na poziomie wyuczonych, pustych gestów, stając się wyrazem obłudy, a nie rzeczywistej cnoty. Zapewne takie przypadki mają miejsce, ale są swoiście wyolbrzymiane przez obrońców spontaniczności.
Zazwyczaj nasze zachowania są odbiciem tego, co dzieje się w naszej duszy. Człowiek wyciszony wewnętrznie nie będzie wykonywał nerwowych ruchów, wręcz odwrotnie – jego zachowanie stanie się opanowane i zrównoważone. Z kolei ktoś wewnętrznie nieuporządkowany, nie ukryje tego w relacjach z innymi.
Co jest obłudą?
Może się zdarzyć, że emocje popychają kogoś do złych zachowań, ale czy zapanowanie nad nimi jest obłudą? Czy nie jest właśnie wzniesieniem się na wyższy poziom duchowy? Przezwyciężeniem niskich instynktów i postępowaniem wbrew nim?
Wszystko zależy od intencji. Jeśli opanowując złe emocje ktoś ma dobre zamiary, czyli nie chce innym sprawiać przykrości (choć np. czuje się urażony jakimś zdarzeniem), to czy można go oskarżać o obłudę? Chyba że za taką postawą czai się wyrafinowane dążenie do zemsty, to wtedy rzeczywiście możemy mówić o hipokryzji.
Tak czy inaczej: spontaniczność, która wyrażałaby się postępowanie zgodnie z naszymi instynktami, sprawiłaby, że niczym nie odróżnialibyśmy się od zwierząt.
Spontan i luz nie jest zatem przejawem wolności czy intelektualnego nieskrępowania, ale najzwyczajniej w świecie wyraża brak szacunku dla innych, a innym razem jest przejawem zwykłego lenistwa i niechęci do przezwyciężania własnego ego.
Fot. archiwum autora