
.
W dyskusjach na temat edukacji domowej często pada argument, jakoby dzieci źle uspołeczniały się pobierając naukę w domu. Jednak używając sformułowania „uspołecznienie” uczestnicy sporu mówią o dwóch róznych rzeczach.
Sprawa zasadnicza: mitem jest, jakoby dzieci uczące się w domu nie podlegały socjalizacji. Wszak spotykają się z kolegami z podwórka, znajomymi, chodzą na treningi do klubów itp. Rzecz jest w czym innym. Nie łudźmy się. Współczesne reżimy demoliberalne mało obchodzi rozwój emocjonalny naszych dzieci, bądź to, czy potrafią nawiązywać kontakty z rówieśnikami.
Rzeczywisty powód tych sporów widać na przykładzie niemieckim. Otóż niemieccy urzędnicy mówią oficjalnie, że „wspierają integrację społeczną” i boją się tworzenia „społeczeństw równoległych” (dyskusja na ten temat toczy się również w Australii). Innymi słowy – dzieci wychowywane domowo nie przyswoją państwowej filozofii społecznej, czyli aktualnie obowiązującego wychowania obywatelskiego. Kształcone przez rodziców, a nie przez funkcjonariuszy państwowych mogą okazać się za mało tolerancyjne, postępowe, wielokulurowe, sfeminizowane itp.
Tym samym kwestionuje się wprost rodzicielskie prawo do formowania światopoglądu dziecka. Co ciekawe, „wspieranie integracji społecznej” wiąże się z interesem państwowym. O ile bowiem poglądy obywateli będą mniej więcej jednolite, uchroni to państwo przed niepotrzebnymi napięciami społecznymi!
Tym samym zapanuje demokracja absolutna. Jedynie słuszna i jedynie prawdziwa.
ZAMÓW KSIĄŻKĘ





Oczywiście, że jest dozwolona od dawna i popierana przez coraz więcej środowisk. Jednak, to ciągle za mało, by zniknęło uczucie odrzucenia edukowanych domowo przez masy… Mimo wszystko warto!
Do Anieli:
Odradzam odkładanie edukacji własnych dzieci na potem… Od wieków wiadomo, że charakter człowieka kształtuje się dość wcześnie, a na późniejsze przywary nie mamy już zbyt dużego wpływu. Również chłonność ludzkiego umysłu jest największa we wczesnym dzieciństwie. Dzieci są darem i nie należy marnować oczekiwaniem na lepszy czas… Tym bardziej, że wydaje się Pani pojmować tragiczną sytuację Polskich szkół – nie rozumiem wobec tego bierności.
Pozdrawiam!
Edukacja domowa jest już teoretycznie dozwolona w Polsce. Trzeba tylko odpowiednio wcześniej złożyć wniosek do dyrektora szkoły, uzyskać opinię z porad. psychol.-pedag. itp.
Wniosek można teraz składać w dowolnym terminie.
To nie było tak dawno: lata 90, dyrektor to oczywiście komunista i liberał w jednej osobie (widać, że te ustroje mało się różnią)
Obecnie w szkole to systematyczna ideologizacja i demoralizacja, a już na pewno strata czasu.
Powtarzam wszystkim, ze moje dzieci chodzą do podstawówki, aby się bawić (póki co mała wiejska szkoła). Uczą sie po "lekcjach" w domu. Nie jest łatwo.
W gimnazjum mam zamiar wziąć się za nauczanie domowe, chociaż to dopiero za 2 lata. Mam nadzieję, że do tego czasu będzie dozwolone w Polsce.
Jeżeli dawniej się nie uczyli, to jak nazwać to, co się dzieje teraz w szkole?
"Współczesne reżimy demoliberalne mało obchodzi rozwój emocjonalny naszych dzieci, bądź to, czy potrafią nawiązywać kontakty z rówieśnikami."
Ich nie interesuje jakikolwiek rozwój naszych dzieci. Gdy jeszcze uczyłam w szkole, mój przełożony (komonista) uspakajał mnie: "i czego się pani denerwuje, ze nie chcą się uczyć? Nie wie pani, że głupimi ludźmi łatwiej się rządzi?"