.
Wychowanie czy nauczanie? Wśród rodziców utarło się przekonanie, że najważniejsze jest wykształcenie. Charakter, silna wola, to na ogół druga liga – „kwiatek do kożucha”.
Co najwyżej towarzyszą nauczaniu. Formujemy grzeczność przez przypominanie o mówieniu „dzień dobry” sąsiadom; „pracowitości” przez wynoszenie śmieci i sprzątanie pokoju; pobożności przez regularne odmawianie pacierza. To praktycznie całe wychowanie! Czasami coś więcej, czasami nawet mniej.
Najważniejsze to „ucz się!”, zdobywaj „wiedzę praktyczną, przydatną w życiu”, a nie będziesz synu/córko „bez butów chodził/a”!
▶ KLASYCZNE WYCHOWANIE W PRAKTYCE
- jeśli jesteś ciągle zmęczona i brak Ci czasu na zajmowanie się dziećmi,
- jeśli nie masz pojęcia, jak radzić sobie z ich: lenistwem, agresją, marudzeniem, nadwrażliwością, bałaganiarstwem, grymaszeniem przy jedzeniu, przesiadywaniem przed komputerem, itp.
- jeśli nie potrafisz przekonująco stawiać wymagań i żądać posłuszeństwa, ,
- jeśli szukasz metody wychowawczej ugruntowanej w tradycji, ale rozumiejącej problemy współczesności,
- jeśli chcesz mieć gotowy plan do działania, a nie rozważania w rodzaju: „co by było gdyby?
- to ten PROGRAM JEST DLA CIEBIE
Nauczanie ponad wszystko
Takie podejście zostało nawet zinstytucjonalizowane. Do szkoły przecież nie prowadzi się dzieci, by je wychowywano, lecz nauczano! Szkoła jest instytucją nauczającą. Oczywiście, „przy okazji” się wychowuje, choć w obecnych czasach, z uwagi na kwestie ideologiczne, jest to tym bardziej dyskusyjne.
Mało kto uświadamia sobie konieczność podwyższenia rangi formowania charakteru, a ściślej pisząc, sprawności moralnych! A przecież: jeśli wychowanie służy głównie usprawnieniu moralnemu człowieka, to głównie ono wspiera go na drodze do wieczności. W nie wpisuje się formacja religijna i w dalszej konsekwencji uświęcenie.
Innymi słowy (nie obawiam się użyć takiego skrótu): dzieci posyłamy do szkoły (nauczamy) w praktyce po to, by zdobyły zawód i utrzymanie, a jeśli je wychowujemy – to w kontekście wieczności („żeby nie grzeszyły”)!
Świadome uproszczenie
Opisując w ten sposób rzeczywistości świadomie upraszczam sprawę. Mam na myśli pewną „średnią krajową”, czyli pojmowanie tych spraw przez „zwykłego człowieka”. Takie rozłożenie akcentów wskazuje na miejsce „starań o wieczność” w jego hierarchii priorytetów.
Zdobywanie wiedzy jest najważniejsze, a przecież światowa wiedza raczej nie przyda się w wieczności. (Nie twierdzę, że należy z niej całkowicie zrezygnować, stwierdzam jedynie pewien fakt.)
Z kolei siła moralna, charakter, przydaje się nie tylko do uświęcania, ale również do efektywnej nauki. „Zdolny, ale leniwy” – dla wielu to rodzaj pochwały, dla mnie osobiście jedna z największych obelg. Leniwy nic nie osiągnie, choćby był zdolny. Pracowity, choćby miał mniejsze zdolności – osiągnie o wiele więcej. Dlatego najpierw trzeba się pozbyć lenistwa, a dopiero potem oczekiwać poważnych efektów zdobywania wiedzy!
Konsekwencje
M. Gillet OP, autor książki „Kształcenie charakteru”, zauważył, że preferowanie nauczania kosztem wychowania musi owocować problemami wychowawczymi i niestety przynosi konkretne, zepsute owoce.
Nie ma się czemu dziwić. Jeśli marginalizuje się potrzebę formowania charakteru, jeśli nie wypracowuje się roztropności, umiarkowania, sprawiedliwości, męstwa, cnót teologalnych, to ich po prostu nie ma. Bo niby skąd mają się brać? Dlatego konieczne jest przewartościowanie i spojrzenie na te sprawy inaczej.
Zadajmy sobie pytanie: co dla nas, jako rodziców, wychowawców, jest najważniejsze? Czy wykształcenie w duchu jakiegoś (nie wiem jak to nazwać) encyklopedyzmu postpozytywistycznego, które da, lub nie da, w miarę popłatny zawód naszym dzieciom, czy raczej sprawności moralne, które pozwolą osiągać im cele życiowe (ziemskie), ale przede wszystkim zdobyć wieczność?
Co to oznacza w praktyce?
Na pewno uświadomienie sobie tych faktów, to już jest dużo. Przestawienie zwrotnicy celów sprawi, że inaczej spojrzymy na wiele codziennych problemów i problemików. Nie namawiam do rezygnacji z nauki. Jeżeli już, to do przemyślenia, czy nie zapisać dziecko do grupy harcerskiej, ewentualnie sokolej?
Po drugie, połóżmy większy akcent na codzienną, systematyczną pracę nad charakterem dzieci: wyzwalajmy motywację do pracy nad sobą, uczmy obowiązkowości, dobrych manier, starannego wysławiania się, rozważnego podejmowania decyzji, pilnujmy przystępowania do sakramentów itd. itp. Jak to robić? Na Edukacja-Klasyczna.PL znajdziecie Państwo mnóstwo artykułów na ten temat. Odsyłam też do swoich książek i kursów.
Czy wychowanie jest ważniejsze od wykształcenia?
Z artykułu wynika, że wychowanie jest ważniejsze. Jednakże proszę zauważyć, że opisałem tu tylko pewien stan faktyczny, biorąc pod uwagę kontekst społeczny w jakim obecnie funkcjonujemy, dlatego takie rozłożenie akcentów było konieczne.
W „moim idealnym królestwie” nauczanie i wychowanie uzupełniałyby się wzajemnie. I niniejszy wywód sprowadziłby się do dyskusji w rodzaju, co było pierwsze: jajko czy kura? Wiedza dawałaby siłę i motywację cnotom do działania, a te napędzałyby zdobywanie wiedzy. Ale to królestwo „nie jest idealne”, dlatego nie zapominajmy o wychowaniu!
Foto: Pixabay.com/pl gustavofer74
W dzisiejszych czasach według mnie liczy się doświadczenie. Niestety nauka i wykształcenie schodzi na drugi plan
Trudno oddzielić wychowanie od nauczania, te dwa elementy moim zdaniem powinny się zazębiać żeby przynosić fajne efekty;) Ja staram się to umiejętnie łączyć.
Panie Dariuszu, po raz kolejny zwraca Pan uwagę na ważny, wręcz palący problem współczesnego świata. Nazwałbym to zapatrzeniem w to co ziemskie i porzucenie przy tym pierwiastka duchowego (materializm?).
Stawianie wykształcenia na pierwszym miejscu, ponad wychowanie, kształtowanie cnót i charakteru, moralność, wartości prowadzi do „hodowania” ludzi-komputerów, którzy jak dobrze zaprogramowane maszyny mają wykonywać zadaną pracę, słuchać rozkazów…
Historia pokazała przecież nieraz, że takie podejście jest błędne. Mam na myśli np. II Wojnę Światową i wpływ Hitlera na naród, który w tamtych czasach, był jednym z najbardziej wykształconych i rozwiniętych… (a dali się zwieść ideologii rasy panów itp.). Teraz mamy inne puste ideologie, które zwodzą wielu „wykształconych” ludzi.
Warto zwrócić uwagę jeszcze na jedną rzecz, mianowicie, odnoszę wrażenie, że obecnie „wykształcenie” jakie się funduje młodym ludziom w szkołach, ale również na uczelniach wyższych, jest jakieś papierowe, teoretyczne, a zdobywane umiejętności „odtwórcze”.
Panie Dariuszu walka trwa, po raz kolejny dziękuję za tego bloga i za Pana „pracę u podstaw”!
Pewien rodzaj wiedzy, który zapomina o moralności, a opiera się tylko na pogoni za użytecznością i korzyścią jest rzeczywiście niebezpieczny. Dziękuję za ten głos.