.

Przed nami perspektywa bajecznej przyszłości. Po co oglądać się za siebie, w poszukiwaniu utraconego raju dzieciństwa, gdy tam, z przodu, czeka prawdziwy raj? „W przeczuciu szczęścia aż takich nasileń/ Przeżywam dziś największe swoje chwile – pisał Dante w „Boskiej komedii”.

Michał Pawlikowski – kronikarz okolic Mińska (początku XX w.), zauważył, że wspomnienia są tym dla jednostki, czym historia dla narodu. Pełnią funkcję dydaktyczną, dają niezbędne doświadczenie, a wraz z nim przydatną w życiu wiedzę. Znając przeszłość – wiemy, jak zachowywać się w przyszłości.

Ale jest pewien rodzaj wspomnień, można rzec nieproduktywnych, a nawet szkodliwych, które męczą emocjonalnie i do niczego dobrego nie prowadzą.

Chcę być dobrze zrozumiany. Każda przesada jest zła. Gdy jest czas i okazja można, a nawet należy, powspominać. Niebezpieczny jest raczej kult przeszłości.

Kult przeszłości

Idealizacja przeszłości może realnie osłabiać nasze siły duchowe i stać się rodzajem samoudręczenia. Pociągająca, rzewna nostalgia, „danych, dobrych lat”, wciąga, niczym w pułapkę. Sztuką jest uchwycenie i wykorzystanie tego z przeszłości, co dydaktycznie i roztropnościowo użyteczne, a unikanie tego, co prowadzi tylko do rozżalenia.

C.S. Lewis pięknie napisał, że „Miłość, która została bogiem, stała się demonem.” Myślę, że podobnie jest ze wspomnieniami. Gdy zostają bogami, stają się – jeśli nie demonami – to przynajmniej męczącymi tęsknotami, które wysysają z nas energię życiową”. Utwierdzają w błędnym przekonaniu, że „lepiej już było”, że nie ma na co czekać.

Eustachy Sapieha, przedstawiciel książęcego rodu, kończy opowieść o swoim życiu mniej więcej tak: „Stoję w miejscu, w lesie, gdzie przed 80 laty bawiłem się w salonie. Teraz po zawierusze komunistycznej tu rośnie las. Smutek, płacz” (nie jest to cytat dosłowny, ale ogólna wymowa tekstu).

Zgoda – to takie ludzkie. A nawet dydaktycznie potrzebne, żeby młodzież zrozumiała czym był komunizm. Ale rozróżnijmy powroty mające racjonalne uzasadnienie, od nostalgii, które poza niemożliwą do spełnienia tęsknotą i związaną z nią udręką, niczego dobrego nie wnoszą do naszego życia.

Niespełniona tęsknota rodzi smutek; smutek zaś marazm, zniechęcenie i poczucie braku sensu. A przecież życie chrześcijańskie ma sens! Powinniśmy nastawiać się na przyszłość, a nie przeszłości.

Przed nami bajeczna przyszłość

Nadzieja każe nam oczekiwać szczęścia wiecznego. Przed nami perspektywa bajecznej przyszłości. Po co oglądać się za siebie, w poszukiwaniu utraconego raju dzieciństwa, gdy tam, z przodu, czeka prawdziwy raj?

Taka perspektywa zaszczepia radość, uwalnia od niepotrzebnych, wspominkowych smuteczków. „W przeczuciu szczęścia aż takich nasileń./ Przeżywam dziś największe swoje chwile – pisał Dante w „Boskiej komedii”. Przeczucie szczęście, czekającego „po drugiej stronie”, powinno wprawiać nas w dobry nastrój.

Tak jak w piątek, po południu, mając przed sobą perspektywę weekendu, podśpiewujemy radośnie, tak – analogicznie – świadomość, że czeka nas „wieczny weekend” powinna tworzyć podobny efekt emocjonalny.

Otwórzmy się na ten efekt i strzeżmy się wspomnień!

ZAMÓW KSIĄŻKĘ


Zamów: Rozumna dyscyplina
Zamów: Sztuka samowychowania
form
Zamów:Decyduj i walcz!
Zamów: Żelazna wola
Zamów:Nieposłuszne dzieci, posłuszni rodzice
.-----