.

Nie znosili chińskiej czy amerykańskiej tandety, ale po stracie majątku nie było ich stać na otaczanie się pięknymi rzeczami. Uczyli się więc tapicerki, wyrobu ceramiki, zawodów budowlanych i sami wytwarzali piękne rzeczy, którymi się później otaczali.

piękne rzeczy

Tak w „Niedemokratycznych wspomnieniach” pisze Eustachy Sapieha (Warszawa 2012), który wraz z żoną i dziećmi uczył się różnych umiejętności niezbędnych do wyrabiania przedmiotów użytkowych.

Umysł, który nie jest w stanie wyjść poza schematy, będzie doszukiwał się tu próżności, przypominał, że piękne rzeczy nie są do „zbawienia konieczne potrzebne”. Zgoda – można się bez nich zbawić, ale nasza konstrukcja psychiczna domaga się pewnego zestrojenia ze światem materialnym.

Oczywiście, niebezpieczeństwo próżności istnieje, ale sięgnijmy myślą głębiej. Dzisiejszy świat pełen jest seryjnych, brzydkich produktów, zrobionych z tanich materiałów. Tworzone one są na kieszeń współczesnego „chłopa pańszczyźnianego”, któremu wmówiono, że jest wolny.

Pomimo brzydoty mebli, produktów elektronicznych i innych wyrobów codziennego użytku, wiele osób nie ma wyjścia i musi je kupować, bo nie stać je na droższe wyroby. Żyjemy zatem wśród postmodernistycznej tandety i plastiku, przyzwyczailiśmy się do niego, uważamy go za normę.

Ale czy nie działa tu zasada wyrażona w znanym powiedzeniu: „Jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać, tak jak one”? Co prawda materia nie jest żywym podmiotem świadomie oddziaływującym na nas, ale z pewnością jakoś tam oddziaływuje. Czy zatem żyjąc wśród brzydoty nie upodabniamy się do niej? Czy nie stajemy się wyrobami seryjnymi, które np. powtarzają te same medialne banały?

Na podobieństwo tandetnych rzeczy, którymi się otaczamy, szybko ulegamy zepsuciu. I nie chodzi tu o zdrowie fizyczne, ale raczej o pewną słabość charakteru, którą, jeśli owe rzeczy nie wywołują, to na pewno utrwalają.  Dla jasności: nie twierdzę, że piękne rzeczy są istotnym elementem w wychowaniu, ale z całą pewnością ich wpływ jest niedoceniany.

piękne rzeczy

Mam nadzieję, że nikt nie zrozumie tego wywodu opacznie. Nie jest moim ideałem „nowobogacki”, który epatuje swoją „furą” czy domem z basenem.

On żyje dla przedmiotu i to nie zawsze gustownego, a tu chodzi by piękny przedmiot był „przezroczysty” (nie koncentrował nas przesadnie na sobie), a tylko dopełniał, i tym samym rozszerzał na świat materialny, nasze piękno duchowe.

Wyjście poza schematy manichejskie bez popadania w materializm uwolni nas od brzydoty i tandeciarstwa, która destrukcyjnie oddziaływuje na nasze postrzeganie rzeczywistości i w konsekwencji zachowanie.

Nasze życie duchowe i materialne musi być zespojone w jeden nastrój, w którym dążenie do doskonałości, w każdym aspekcie naszego życia, staje się normą. Wspomniany na wstępie Eustachy Sapieha wiedział o tym, inni dopiero to odkrywają.

Foto: MargueFile.com

 

ZAMÓW KSIĄŻKĘ


Zamów: Rozumna dyscyplina
Zamów: Sztuka samowychowania
form
Zamów:Decyduj i walcz!
Zamów: Żelazna wola
Zamów:Nieposłuszne dzieci, posłuszni rodzice
.-----