.

Od kilku dni czytam tu i tam, że konserwatywna wersja tzw. edukacji seksualnej, upośledza dzieci z rodzin tradycyjnych.

Dlaczego? Bo nie daje im solidnej „wiedzy” naukowej àpropos dwutorowej edukacji seksualnej zaproponowanej przez minister Kluzik-Rostkowską).

Owa mityczna „naukowość” ma polegać na wyposażeniu młodzieży w wiedzę „antykoncepcyjną” i „techniczną”, która ma jej dawać „równy start”.

(W domyśle – tradycjonalistyczne dzieci bez tej wiedzy nie będą miały „równego startu”.)

„Informacja jest pokusą”

Nie wiem, jak „naukowość” ustosunkuje się do twierdzenia, że „informacja jest pokusą”, ale tak właśnie uczy doświadczenie pokoleń. Każdy kto naucza o „antykoncepcji” i „technikach” dodatkowo budzi ciekawość, a z nią pokusę.

Jeżeli ktoś twierdzi, że mówienie o „tych rzeczach” nie pociąga tej swoistej „wartości dodanej”, ten kompletnie nie rozumie natury człowieka.

Syndrom Kargula

W filmie „Sami swoi” jest taki epizod, gdy Kargul przy pomocy kilku misek mleka przywabił na swoje podwórko kota Pawlaka.

Z podobnym zjawiskiem mamy do czynienia w tym przypadku. Wspomniana „wiedza naukowa” popycha młodzież ku pewnym zachowaniom, znacząco osłabiając wolny wybór. Mówiąc wprost – produkuje pokusy i przyczynia się do upadku.

No cóż, propagatorzy „naukowości” mogą zawsze powiedzieć, jak Kargul:

„- Wolno mi. Moje mleko, moje miski.”

czyli

„- Dajemy tylko wiedzę, ale przecież nie każemy tak postępować”.

Tylko niech wcześniej wyjaśnią: co jest naukowego w stawieniu misek z mlekiem i wabieniu kota? Bo jeżeli wodzenie na pokuszenie dzieci jest naukowe, to dlaczego wodzenie na pokuszenie kota – naukowe nie jest?

 

ZAMÓW KSIĄŻKĘ


Zamów: Rozumna dyscyplina
Zamów: Sztuka samowychowania
form
Zamów:Decyduj i walcz!
Zamów: Żelazna wola
Zamów:Nieposłuszne dzieci, posłuszni rodzice
.-----