.
Matka drugoklasisty na korytarzu szkolnym zwraca się do księdza katechety. W jej głosie słychać pretensję:
– Kiedy ksiądz w końcu przepyta moje dziecko z tego wiersza?
Ksiądz w myślach usiłuje sobie przypomnieć o jaki wiersz chodzi. Matkę zna, kojarzy dziecko. Ale wiersza już nie. „Przecież ja generalnie nie zadaję wierszy” – myśli sobie.
W końcu zafrapowany mówi:
– Nie przypominam sobie, żebym zadawał wiersz w klasie Pani syna.
– Jak to: „nie”? Przecież widziałam notatkę w zeszycie, dotyczącą pracy domowej. Nawet go przepytywałam. On już zna ten wiersz… Jeśli go ksiądz dziś albo jutro nie przepyta – zapomni.
– Może pomyliła Pani przedmioty. Z zasady nie zadaję wierszy do nauczenia na pamięć.
– Jestem pewna, że to religia. Ksiądz naprawdę zapomniał? Proszę go przepytać – powiedziała stanowczo i pobiegła, tupiąc obcasami po szkolnym korytarzu.
Katecheta popatrzył za nią usiłując sobie przypomnieć ten wiersz. „Może za jakieś przewinienie zadałem mu jako karę – myślał. – Najgorsze, że nic nie kojarzę. Czyżby już ze mną było tak źle.”
Na ostatniej godzinie w tym dniu była lekcja z klasą wspomnianego ucznia. Od razu przywołał dziecko:
– Jaki ja tobie wiersz zadałem?
– No, taki normalny – malec nie bardzo wiedział jak odpowiedzieć na to pytanie.
– Może sobie pomyliłeś z innym przedmiotem. Ja nie zadawałem wam żadnego wiersza.
– Zadawał ksiądz – zaprotestował energicznie.
– W takim razie powiedz tytuł wiersza.
Chłopak zamyślił się, podrapał po głowie. Widać było, że jego mózg intensywnie pracuje. W międzyczasie zrobił kilka min:
– Już nie pamiętam, jak się nazywa… – wyznał nieco zawstydzony.
– A treść też zapomniałeś?
– Nie, treść jeszcze pamiętam – wykrzyknął.
– To powiedz fragment.
I chłopak dumnie wyrecytował:
– Wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego…
Dzieci nazywają „wierszykami” również teksty z reklam. Wszystko zaczną mylić.
Kwintesencja coraz bardziej rozpowszechnionej niestety postawy tzw.katolika z metryki,niewiele wie i dużo krzyczy,szczególnie na księży,sam zaś w swym oku nie widzi belki nawet „gargantuicznych”rozmiarów….
Dziecko przynajmniej znało treść, a matka z Credo zrobiła jakiś wierszyk, który jej nic nie mówi.
Kolejny przypadek potwierdzający regułę: ” Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” (Mt 18,3)