.
Wpis gościnny. Autorem artykułu jest Paweł Kaliniecki, założyciel niezwykle ożywczego portalu Dystrybucjonizm.PL
O edukacji w ramach dystrybucjonizmu możemy pisać z perspektywy wspólnego im mianownika, którym jest silna tradycja rodzinnej podmiotowości, tej zaś w Polsce współczesnej niestety nie było kiedy zbudować.
W obu ujęciach zatem uwaga koncentruje się dziś na pewnym bycie in abstracto, celowym ideale, wciąż jeszcze nieurzeczywistnionym, którego prekonfiguracje znajdujemy od strony dystrybucjonizmu w etosie ziemiańsko-chłopskim (szacunek dla tradycji wespół z pracowitością), natomiast zerkając nań przez pryzmat edukacji, w etosie powszechnego, rodzinnego kształcenia narodowych elit, często w kontrapunkcie do nauk pobieranych w państwowym systemie oświaty, zastępujących go, lub budujących podeń zręby.
Obie wyrastają natomiast z cywilizacji, którą możemy określić mianem Christianitas. Podmiotowość tę można najtrafniej opisać jako katolicką (powszechną) miłość krwi i ziemi, niepozwalającą by afekt do jednej odbywał się kosztem drugiej, tudzież niezezwalającą na stawianie wiary nad rozumem, bądź wynoszenie intelektu ponad rzeczywistość sensów naddanych.
DZIEDZICTWO CHRISTIANITAS
W zależności od czasów prawo stanowione było dodatkowym lepiszczem umacniającym siłę rodziny, ewentualnie czynnikiem w tę siłę godzącym, jak ma to miejsce współcześnie, gdy narzucane z zewnątrz ramy, są w dużej mierze zaprzeczeniem arystotelesowskiej dzielności etycznej, do której wg. Stagiryty prowadziła w jego czasach znakomita większość swobód i możliwości w systemie obowiązującego prawa. Dzisiejszy zakres prawnie dopuszczalnych działań odbiega znacznie od owej opisywanej później przez św. Tomasza vis coactiva, sile prawa przyzwyczajającego człowieka do spełniania cnót i czynów dzielnych etycznie, jednak – co ważne – nie zmuszającego go do nich.
Nastąpiła kontrakcja sfery publicznej promującej cnoty, do poziomu rodzinnej, czy klanowej przestrzeni funkcjonowania, utrudniając praktyczną realizację dobra wspólnego (rozumianego przez pewnego rodzaju „iloczyn”, a nie utylitarną „sumę” osobowego rozwoju poszczególnych obywateli), którą zredukowano do walki partykularyzmów, czy też w sferze metapolitycznej, walki medialnych narracji.
Odcięcie od dziedzictwa Christianitas, którego cezurę stanowią takie wydarzenia, jak rewolucja francuska i reformacja, skutkowało wykwitem utopijnych socjalizmów: liberalizmu, komunizmu i nazizmu, z których każdy „budując” nowego człowieka i nowy ład, oderwany od personalistycznej Tradycji, w ramach własnych sukcesów osłabiał realną podmiotowość rodzin. Działo się to głównie aktami przemocy, maskowanymi doborem różnych słów-szyldów opisujących te same procesy, mechanizmy zezwalające uprawnieniom pozytywnym stać w sprzeczności z przyrodzoną osobie ludzkiej sprawiedliwością, przez co przestały one stanowić jakiekolwiek korelaty cnót i duchowego doskonalenia się człowieka.
Koncentracja własności, czy to przez kolektywizację i sekwestrację dóbr, czy liberalną monopolizację, zasadzała się na argumencie siły, destabilizowała ustrój i publicznie legitymizowała pozostawienie pojedynczego człowieka, bądź całych grup społecznych, na pastwę losu. Status osoby zredukowano do statusu efektów ubocznych, czyniąc z ludzi konieczne ofiary mechanizmów mających stworzyć nowy ład.
PRZYMUS EDUKACYJNY
W dziedzinie edukacji dużym ciosem był przymus edukacyjny, a krytycznym wyrugowanie całego dziedzictwa edukacji klasycznej umożliwiającej realne obcowanie z dobrem, prawdą i pięknem. Stosunkowo najdłużej, bo w szczątkowych formach do dnia dzisiejszego, przetrwała w niektórych placówkach i rodzinach decydujących się na edukację domową, nauka łaciny, gdzieniegdzie logika, per saldo jednak przetrzebiono curricula odzwyczajając ludzi od myślenia i rozumienia. Przestano mówić, o tym co jest (degradacja realizmu metafizycznego) na rzecz tego, co się ludziom wydaje, stopniowo osiągając stadium, które Benedykt XVI nazwał „dyktaturą realtywizmu”.
RODZINA I KOŚCIÓŁ
Rodzina mimo wszystko pozostała ostatnim niezdobytym do końca bastionem , szczeliną wolności i należytej dozy suwerennego, odpowiedzialnego życia, nadając systemowi kształt figury niedomkniętej, którą pretendenci do sprawowania rządu dusz chcą zaryglować cybernetyczną mechaniką, utopijnym końcem historii redukując duszę, intelekt i wolę do myślącego białka i układu energetycznych potencjałów.
W dużej mierze wyłom ów zawdzięcza rodzina sieciowej strukturze Kościoła, w którym zapośredniczona znajdowała oparcie i wspólnotową łączność z innymi rodzinami, a także silnego sojusznika w komunikacji z państwem. Kościół stanowi bowiem jedyną autentyczną ekstrapolację rodziny, organiczną rodzinę rodzin, uświęconą autorytetem samego Boga. Proces destrukcji podmiotowości rodzin i zaszczepiania coraz to nowych prototypów norm (protonorm) przy pomocy mediów, prawa oraz instytucji jest wciąż niwelowany stosunkowo dużą dozą autentycznej, bo zakorzenionej w wierze, a nie samym obyczaju, religijności. Ostatecznie musi ona jednak znaleźć oparcie również w ekonomicznej sile, przez szerokie uwłaszczenie domostw.
PODSUMOWANIE
Podsumowując ten krótki szkic należy stwierdzić, że współczesny kryzys edukacji (przymus wdrażania coraz niższych standardów) jest bezpośrednio sprzężony z kryzysem własności (atomizacja, proletaryzacja) i moralności (dominacja różnych odmian socjalistycznej utopii), a zaradzić może mu wspólnotowy, ale też indywidualny powrót do naszej cywilizacji, personalistycznej Christianitas -akcentującej konieczne relacje w naturze i arbitralność Bożego fiat.
Dystrybucjonizm i edukacja klasyczna obrazują na tym polu komplementarne, sprzymierzone siły przywracania dawnego porządku. Ludzkie naturalne skłonności do prawdy, istnienia, dobra i szczęścia są zasadą i racją wolności, nie zaś jej ramami. Taki był zamysł Stwórcy, a gdy Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko jest na właściwym. Umiejmy to dostrzec.
Paweł Kaliniecki