.
Motywacja daje nam siłę do działania. Problemem jest: jak ją w sobie wyzwolić? Co zrobić, żeby „nam się chciało chcieć”?
Błędne koło
Praktykowanie ascezy (rozumianej, jako konieczne wyrzeczenie w celu formowania cnót i szerzej charakteru) wymaga posiadania cnoty wytrwałości. Z kolei, żeby posiąść tę cnotę, musimy ją wcześniej uformować przez wytrwałą ascezę. W ten sposób błędne koło się zamyka.
Jeśliby trzymać się konsekwentnie tej logiki, moglibyśmy dojść do wniosku, że praca nad charakterem nie jest w ogóle możliwa.
Bo skoro do jego formowania potrzebna jest wytrwałość, której nie posiadamy, a wytrwałości nie możemy uformować, bo nie mamy… wytrwałości, to nic, tylko usiąść i płakać.
Życie jednakże pokazuje, że ta żelazna logika, nie do końca jest taka żelazna. Faktem jest bowiem, że ludzie jakoś się zmieniają, doskonalą, uświęcają – jest to fakt niepodważalny. Ów „skok egzystencjalny” na wyższy poziom ducha jest możliwy.
Pytanie: w jaki sposób?
Motywacja mająca źródło w wychowaniu
Dzięki dobremu wychowaniu niejako automatycznie pozbawiamy się naszego głównego dylematu. Jeśli już w okresie dorastania rodzice ukształtują w dzieciach cnotę wytrwałości, wówczas omawiany problem stanie się nieaktualny.
Mamy wtedy do czynienia, jakby z zewnętrznym „narzuceniu” cnoty przez rodziców. Wyręczają nas w walce z naszą słabością. Albo raczej motywują i wzmacniają na tyle, że odpowiednio wcześniej udaje się nam uformować wspomnianą sprawność moralną.
Przełamanie oparte na silnej motywacji
Ale załóżmy, że musimy sobie poradzić z tym problemem w czasie, gdy już będziemy dorośli. W tym przypadku pokonanie oporu woli polega na odpowiednim zmotywowaniu się: tekstem, obrazem, słowem. W rezultacie pojawia się uczucie, które nas niesie ku konkretnym działaniom.
Pamiętajmy jednak, że uczucia są krótkotrwałe i muszą być odpowiednio podsycane, aż do uformowania stałej dyspozycji.
Stopniowo ku wytrwałości
Dlatego obok motywowania potrzebne jest stopniowe pokonywaniu trudności, aby łatwiej nam było przełamać opór woli. Wybieramy zatem obszary życia, które nie sprawiają nam wielu trudności i pozwalają stosunkowo łagodnie przezwyciężyć słabość.
W ten sposób podnosimy wiarę w końcowy sukces i tworzymy pierwsze zręby cnoty wytrwałości.
Gdy nabierzemy siły duchowej, gdy się wzmocnimy, łatwiej nam będzie formować cnotę tak istotną dla skutecznego kształtowania charakteru.
Mininawykiem w motywację
Metoda ta zaproponowana przez Stephena Guise nieco przypomina stopniowanie, ale się od niego różni. Autor zachęca, żeby nasze postanowienie było minimalistyczne, czyli gwarantujące jego realizację.
Choć pozornie wydaje się to nieopłacalne, bo co komu na przykład z ćwiczeń, które polegają na wykonywaniu jednego przysiadu dziennie, to jednak stopniowo budowana jest silna wola.
„Wyznaczając postanowienia, które wymaga od nas tylko minimalnego wysiłku i wręcz mikroskopijnej wytrwałości początkowej, jesteśmy w stanie ich dotrzymywać, a tym samym budować i wzmacniać wytrwałość” – pisałem o tym w artykule >>> Mininawyki.
Działanie łaski
Nie możemy też zapominać o działaniu czynnika nadprzyrodzonego. Stan łaski uświęcającej plus modlitwa może przynieść zaskakujące efekty. Jeden z komentatorów pism św. Jana od Krzyża zauważył:
„Więcej się nabywa w przeciągu jednej godziny w skarbcach Bożych, niż w naszych własnych przez całe życie” (o. Łukasz, hiszpański mnich zamordowany przez komunistów w 1937 r.)
Pamiętajmy zatem o pomocy Bożej!
To chyba najważniejsze kierunki działań, zmierzające do przezwyciężenia naszego dylematu opisanego na początku artykułu.
(Tekst odnowiony)