.
Specjaliści zwracają uwagę na konieczność dobrych relacji w rodzinie i właściwą więź emocjonalna na linii rodzice-dzieci. Jednak to nie wszystko. Można mieć dobre relacje z dziećmi, ale gdy nie ukształtujemy w nich określonych sprawności, wówczas w godzinie próby nie poradzą sobie z pokusą.
W tym artykule chciałbym spojrzeć na to ważkie współczesne zagadnienie z perspektywy pedagogii klasycznej. Przywołajmy zatem jeszcze raz tytułowy problem, ale w nieco uszczegółowionej formie: jakie sprawności moralne są niezbędne, aby dorastające dziecko odrzuciło pokusę narkomanii?
Melancholia narkomana
Gdy młody człowiek traci sens życia, odwraca się od Pana Boga, popada w stan, który dawniej nazywano acedią. (zniechęceniem). (Dzisiaj raczej używa się określeń typu melancholia i spleen.) “Rozczarowanie życiem” tworzy pokusę ucieczki od rzeczywistości również przy pomocy narkotyków.
I tu niespodzianka. Przyczyną acedii jest nadmierna ciekawość (curiostitas). O ile ciekawość sama w sobie jest źródłem rozwoju intelektualnego, to w tym przypadku mamy do czynienia z jej niezdrową wersją. Owładnięta nią osoba interesuje się wszystkim, tylko nie tym, co trzeba. Dlatego, jeśli chcemy wychować człowieka silnego duchem i intelektem, musimy pilnować by nie rozpraszał się na rzeczy niepotrzebne i nie osłabiał ducha treściami odciągającymi od wiary.
Słowem – podstawą jest tu zaszczepienie przekonania, iż narkomania jest działaniem wbrew naturze i wykroczeniem przeciw przykazaniom Bożym. Musimy to uczynić, kształtując pobożność i cnoty teologalne (wiarę, nadzieję i miłość).
Dopalacz, jako czynnik dobrej zabawy
Zważywszy, że korzystanie ze środków odurzających jest czynnikiem mającym stymulować “dobrą zabawę”, warto również zadbać o właściwe ukształtowanie cnoty eutrapelii. “Typ zabawowy” nie będzie stronił od alkoholu (taki staropolski hulaka), ale w wersji nowoczesnej, w odpowiednich okolicznościach, nie pogardzi też np. dopalaczem.
Wychowanie w tym zakresie będzie polegało na wdrażaniu do wartościowych form spędzania wolnego czasu (turystyka, sport, ciekawe hobby). Eutrapelia w klasycznym wydaniu była też sztuką konwersacji, zabawiania towarzystwa, ale utrzymanego na pewnym wysublimowanym poziomie intelektualnym.
Trzeba wpoić dziecku przekonanie, że siedzenie w zadymionym pomieszczeniu i słuchanie głupich żartów kolegów, nie jest wartościową formą rozrywki. Gdy będziemy wychowywali dziecko właśnie w tym duchu, to istnieje spore prawdopodobieństwo, że odrzuci ono grupę rówieśniczą, w której dominują prymitywne formy rozrywki.
Znaczenie odwagi cywilnej i silnego charakteru
Kolejną cnotą, która pomaga odrzucić naciski płynące z grupy rówieśniczej jest odwaga cywilna. O ile męstwo właściwe nie cofa się przed groźbą śmierci fizycznej, to męstwo społeczne nie cofa się przed niebezpieczeństwem śmierci cywilnej (ostracyzm). W młodym wieku pozostawanie na uboczu, poza grupą, jest szczególnie dotkliwe i stosunkowo mało osób ma siłę wytrwać w takim stanie.
Dlatego takie dziecko musi z jednej strony (jak już wspomniałem) być mocno zmotywowane moralnie i wynieść z domu odpowiednią formację religijno-duchową, z drugiej zaś powinno ćwiczyć się w przełamywaniu słabości ducha, aby mieć siłę stawić opór grupie rówieśniczej.
W tym kontekście konieczne będzie zwalczanie pewnej miękkości (mollites) psychicznej i rozpieszczenia (delicio). Te ostatnie wady są zazwyczaj wynikiem złego ukształtowania cnoty umiarkowania. Rodzice starają się spełniać wszystkie zachcianki dziecięce i przez to formują osobę słabą psychicznie, nastawioną na branie i poszukującą w życiu wyłącznie przyjemności, a stroniącą od obowiązków i poświęcenia.
* * *
Przypomnijmy pokrótce to, co napisano wyżej. Istnieją trzy podstawowe kierunki oddziaływania wychowawczego w kontekście narkomanii, na które trzeba zwrócić szczególną uwagę: 1) odpowiednia formacja religijna i moralna (pobożność, cnoty teologalne), 2) wdrażanie do form dobrej i pożytecznej zabawy (eutrapelia), 3) kształtowanie odwagi cywilnej i silnego charakteru.
Uformowanie człowieka w tych trzech kierunkach, gwarantuje, że nie sięgnie on po narkotyki. Pamiętać jednak trzeba, że pedagogika jest sztuką praktyczną (o tym piszę m.in w moim e-mailowym kursie), kluczowe będzie zatem rzeczywiste uformowanie omówionych tu sprawności, a nie tylko świadomość, że trzeba to zrobić.
Anonimowy,
"Należy wziąść pod uwagę, że w wieku dojrzewania następuje kryzys autorytetu rodziców i nauczycieli -zaczyna wyznawać wartości całkowicie odmienne od wpajanych mu od pieluch. I nie jest to coś nienormalnego."
A skąd pan wziął takie niepodważalne statu quo? Wydaje mi się, że w czasach, zanim szkoła publiczna została głownym, a potem już tylko jedynym rozwiązaniem, takich problemów pokoleniowych było o górę mniej. Tylko głupi buntowali się biorąc wzór z rówieśników, a nie z mądrzejszych i dośiwadczonych życiowo starszych. Poza tym, kultura i edukacyjna spuścizna europejska opierała się na klasyce starożytnej i chrześcijańskiej, a atm wzorców pełno na temat właściwego wychowania.
Możnaby raczej pogadać o zepsutej naturze człowieka, o grzechu, wyborach itp, ale nie o "automatycznym występowaniu kryzysu autorytetów nauczycieli i rodziców". Śmiem, twierdzić, choć nie mam dowodów, że wzięło się to racze z moderny.
Idolami powinni być święci i ludzie ogromnego formatu, a nie nasi współcześni pożal się Boże gwaizdorzy od siedmiu boleści.
Traktowanie nastolatków jak irracjonalnych osobników z momentami nieuwagi są bezzasadne. Nastolatek to już prawie dorosły – i tak powinien być traktowany, ale z powodów przestawienia równowagi w rodzinie i społeczeństwie – przedłuża się mu młodość na jego zgubę. Jakby młodociani mieli więcej roboty i odpowiedzialności, to by nie mieli czasu na głupoty. To tyle.
"Konflikt pokoleń jest stary jak ludzkość. Irracjonalne zachowania nastolatka są przejściowe i lepiej przez to przejść (co nie znaczy – nie wymagać i nie stawiać granic), niż ryzykować bombę z opóźnionym zapłonem – nie do opanowania bunt w wieku dorosłym."
————————
Absurd za absurdem!
Lepiej przejść przez bunt nastolatka?? i leczyc go później w ośrodku dla narkomanów? Nie! Trzeba dziecko dobrze wychować, a wtedy nie będzie się buntować jako nastolatek. Widział Pan kiedyś dorosłego, który się zbuntował, bo został dobrze wychowany?
Całkowicie popieram p.D. Zalewskiego.
Profilaktyka w szkole dla źle wychowanych dzieci może je nawet zachęcić do wzięcia narkotyku, a lektury polecane przez Anonimowego są wręcz szkodliwe dla młodzieży. Nigdy nie poleciłabym ich czytać swoim dzieciom, brrr.
Znam osoby, które się nigdy nie "buntowały": ani w młodości, ani w dorosłości.
Okres dorastania jest szczególnym okresem, ale młodzież "szaleje" w tym czasie, dlatego że po prostu nie jest wychowywana; nie są formowane podstawowe cnoty, tylko plecie się jakieś farmazony o tolerancji, dialogu i takie tam.
Zdaje sobie sprawę, że to co piszę jest trudne do zrealizowania, ale nie jest niemożliwe. Dlatego pozwolę sobie, nie zgodzić się z powyższym wywodem.
Należy wziąść pod uwagę, że w wieku dojrzewania następuje kryzys autorytetu rodziców i nauczycieli -zaczyna wyznawać wartości całkowicie odmienne od wpajanych mu od pieluch. I nie jest to coś nienormalnego. Podobnie jak dwulatek demonstrujący swoją odrębnosć, którą właśnie odkrywa, swoim "nie chcę", tak nastolatek od czegoś musi od czegoś zacząć uczyć się formować własne sądy. Rośnie znaczenie grupy rówieśniczej, bo potrzeba przynależności jest naturalna. Nie można mieć pewności, że młodziak nie zetknie się z narkotykami, przecież nie można trzymać dzieci pod kloszem. Tu bardzo ważna jest profilaktyka, w którą powinna zaangażować się również, a raczej przede wszystkim, szkoła. Poza tym, nastolatek często uważa za "święte" to co wykrzyczy ze sceny np. jego ulubiony piosenkarz. Stąd wzięły się zakrojone na szeroką skalę akcje typu "Narkotyki – nie biorę". Jeżeli do nastolatka nie docierają słowa rodziców, to może posłuchają się chodciaż swoich idoli. A jak jeszcze dać im do przeczytania "Pamiętnik narkomanki" i film "Dzieci z dworca Zoo" do obejrzenia, to jest spore prawdopodobieństwo, że nie sięgną po narkotyki ani po dopalacze. Drogi Autorze, pisze Pan jedynie o ryzyku zetknięcia się z narkotykami podczas zabaw rówieśniczych, ale proszę pamiętać, że speed jest popularny w renomowanych liceach i uczelniach, bo, choć to efekt krótkotrwały i zdradliwy, "wiedza po nim sama wchodzi do głowy". Na koniec: nie ma "szczepionki na młodzieńczy bunt". Konflikt pokoleń jest stary jak ludzkość. Irracjonalne zachowania nastolatka są przejściowe i lepiej przez to przejść (co nie znaczy – nie wymagać i nie stawiać granic), niż ryzykować bombę z opóźnionym zapłonem – nie do opanowania bunt w wieku dorosłym.