Zasada unikania porównywania z rodzeństwem uchodzi niemal za niepodważalny dogmat wychowawczy. Zwracają nań uwagę współcześni pedagodzy, ale i w starszych podręcznikach można ją spotkać. Słowem – stwierdzenie mamy czy taty w rodzaju: „Twój brat dobrze się uczy, jest grzeczny, a z Tobą są same kłopoty!”, jest w tym kontekście wysoce niestosowne.
Na czym polega zło porównywania? Przede wszystkim sprzyja ono pojawieniu się pewnych wad, np. zazdrości i próżności. Słusznie zakłada się, że dziecko, gdy nie ma odpowiednio uformowanych cnót, ma z natury skłonność raczej ku temu co złe, niż dobre, czyli również do zawiści. Dlatego nie można dawać mu okazji do kształtowania się wad.
Ale… czy zawsze tak jest? Czy w pewnych przypadkach przez porównywanie nie można motywować do zdrowego współzawodnictwa? Dlaczego z góry zakłada się, iż zestawienie zachowania dwóch osób zawsze będzie przynosiło tylko negatywne skutki?
Jest to fragment artykułu, który wszedł do książki: ===> „Nieposłuszne dzieci, posłuszni rodzice”.
Owszem sposób jest bardzo ważny, moi rodzice nie potrafili, nauczyciele często również. Gdzie i jak można się tego nauczyć? Jeśli już w piaskownicy dzieci zasypywane są komentarzami o tym, które kiedy chodziło, siadało czy mówiło. Albo są zmuszane do mówienia bo inne dzieci więcej mówią (takie zachowanie sprzyja powstaniu jąkania).
Wiem, że pan nie neguje problemów jakie mogą się pojawić przez złe porównywanie. Wydaje mi się jednak, że dawno nie był pan na kobiecym forum rówieśniczym gdzie prześciganie się w chwaleniu, żaleniu i porównywaniu jest na porządku dziennym. Łatwo potem przenieść frustrację i oczekiwania na dziecko. Ludzie i tak porównują i będą to robić – dobrze jest dać im narzędzie aby robić to mądrze.
Byłam porównywana z rodzeństwem i o ile takie pozytywne jak pan opisuje ma sens to takie jakie mnie spotkały nie miały go. Zakładanie, że cechy jednego dziecka będą takie same u innego albo wywołają takie samo działanie, nie ma sensu. Jeśli rodzic nie pozna swojego dziecka to porównywanie nie ma sensu. Tak samo porównywanie w gronie rówieśniczym zamiast zajrzeć do norm. Takie działanie oznacza brak szacunku dla swojej oceny, dla dziecka. I nie chodzi mi o poprawność polityczną tylko o unikanie wyścigu szczurów najdłużej jak się da, porównywanie to jego początek.
Proszę zwrócić uwagę, iż nie neguję sytuacji, gdy porównywanie może przynosić negatywne skutki. Zwracam tylko uwagę, że w pewnych sytuacjach może być motywujące. Kwestia wyścigu szczurów to ważna sprawa, która mi umknęła w tych rozważaniach, dlatego ważne jest jak się porównuje, jeśli już się to robi.