
.
Porażki wychowawcze wpisane są w rodzicielstwo. Jednak wydawać by się mogło, że w rodzinach katolickich należy się spodziewać najlepszych owoców. Zdarza się jednak, że dorastające dziecko i tu popada w nałogi lub traci wiarę.
Co może być tego przyczyną? Oto, jak się wydaje, 9 najważniejszych przyczyn (kolejność przypadkowa):
1. Polityka i środowisko
Środowisko wychowawcze stanowi istotny czynnik kształtowania charakterów. Nie tylko koledzy, ale również: media, trendy i ideologie dominujące w życiu społecznym, wreszcie system szkolnictwa, odgrywają tu ważną rolę.
Na tak rozumiane środowisko wpływ ma zaś polityka. Wychowanie, a może szerzej, edukacja, jest w dużym stopniu z nią związana i to nie tylko w tym sensie, że politycy piszą prawo oświatowe, ale przede wszystkim przez fakt realnego zmieniania dookolnego świata, w którym dojrzewa dziecko.
2. Słabe zaangażowanie
Negatywne oddziaływanie środowiska (polityki) może być neutralizowane przez heroizm rodzicielski. Jeśli będziemy mieli w sobie dużo determinacji, to tak udoskonalimy podstawowe sprawności dziecka, że poradzi sobie ono z „atakiem” świata.
Problem w tym, że rzadko to udoskonalenie się udaje. Z rożnych przyczyn. Czasami powodem jest brak czasu, wyjazd za pracą czy zwykłe zmęczenie. Innym razem rodzice mają czas i możliwości, ale lekceważą wychowanie, myśląc, że jakoś to będzie, lub koncentrują się na wykształceniu, a nie formowaniu cnót.
3. Zły przykład
Banalnie brzmi stwierdzenie, że najważniejszy jest własny przykład. Rzecz w tym, że nie każdy sobie to do końca uświadamia. Rodzice, pomimo że dorośli, nie są święci i wciąż muszą pracować nad sobą.
Nie tylko dla siebie, ale także dla dzieci, bo paradoksalnie wychowanie w dużej mierze polega na samowychowaniu rodziców.
4. Biologia
Do wychowawczych porażek przyczyniają się także uwarunkowania biologiczne. Ich wpływ można rozważać w dwóch kontekstach:
Pierwszy – wiąże się z określoną konstrukcją neurobiologiczną, typem układu nerwowego i przekłada się na sposób zachowania (np. większą nerwowość, wrażliwość).
Drugi – związany jest ze skłonnością do chorób. W efekcie dzieci „chorowite” nie uprawiają sportów, a to wpływa nie tylko na ich tężyznę fizyczną, ale również na poczucie pewności siebie, mniejszą ilość kontaktów rówieśniczych, itp.
Ponadto rodzice zazwyczaj wyręczają je w różnych czynnościach, nadmiernie się nimi opiekując. Przez to pogłębia się ich życiową nieporadność (choć zdaję sobie sprawę, że czasami po prostu nie ma wyjścia!)
Te dwa elementy, o ile nie determinują charakteru, to na pewno mają wpływ na jego ukształtowanie.
5. Brak modlitwy
Regularna modlitwa jest podstawą zwycięstwa, a wielu rodziców o tym zapomina.
Z drugiej strony, jeśli ktoś uważa, że wystarczy się tylko pomodlić, a przykładu dawać nie musi, to może się okazać, że nie jest to najlepsze rozwiązanie.

‼⏩ODKRYJ KSIĄŻKĘ, która obala wiele pedagogicznych mitów.
Dzięki tej lekturze:
• odkryjesz od czego zależy właściwa reakcja dziecka na polecenie rodzica,
• poznasz pewien ciekawy sposób na niejadka,
• zrozumiesz, dlaczego „więź emocjonalna” ma niewiele wspólnego z chrześcijańską miłością,
• zobaczysz, jak wykorzystać sakrament spowiedzi do kształtowania charakteru dziecka? (str. 106),
• przeczytasz o 9 praktycznych sposobach na rozpieszczonego dziecka.
PRZECZYTAJ WIĘCEJ⏩
6. Złe metody
Można mieć dobre intencje, dobrze określić cel, ale stosować złe metody. Niektórzy pod wpływem modnych ideologii praktykują różne odmiany bezstresowego wychowania.
Życie niestety szybko weryfikuje takie podejście.
7. Przypadek
Czasami o tym, jak potoczy się życie, decyduje przypadek. Ktoś poprawnie uformowany może uwikłać się w określoną sytuację (nie ze swojej winy) i później ponosić jej konsekwencje, upadając.
Ktoś inny, kto nie otrzymał takiej formacji, będzie miał więcej szczęścia i nie spotka go taka sytuacja wraz z jej konsekwencjami.
8. Braki w formowaniu cnót
Z omawianym tematem wiąże się zaniedbanie albo raczej brak heroizmu w formowaniu cnót, a szczególnie tej jednej – woźnicy pozostałych, czyli roztropności.
Wspominałem o tym już wyżej, ale uważam, że jest to bardzo istotna sprawa, dlatego wyakcentuję ją tutaj: brak wystarczającego uformowania poszczególnych cnót, sprawia, że człowiek łatwiej ulega światowym pokusom.
Gdy zaś potrafi roztropnie pokierować swoim życiem, gdy nie działa emocjonalnie, „nie filozofuje”, ma silny charakter, to z większym prawdopodobieństwem uniknie trudnych sytuacji (lub potrafi je pokonywać) i poradzi sobie z ewentualnymi pokusami.
9. Nieodgadnione
Tak nazwałem tę przyczynę, bo nic innego nie przychodzi mi do głowy. Czasami po prostu pomimo heroizmu wychowawczego, zrobienia wszystkiego: „co po ludzku możliwe”, rodzice ponoszą klęskę.
Dlaczego? Trudno to racjonalnie wytłumaczyć. Jeżeli już to chyba jednym słowem: wolność. Nawet dobrze uformowane cnoty nie są nam dane raz na zawsze. Możemy je utracić przez zaniedbanie, pewność siebie, grzech i wolność wyboru. W tym przypadku – złych wyborów.
Dwa cele
Na koniec jeszcze jedna uwaga. To, co nazywamy sukcesem wychowawczym można definiować na dwa sposoby.
Pierwszy sposób ma wymiar ludzki, doczesny. O dziecku dobrze wychowanym mówi się, że jest grzeczne, dobrze ułożone, sprawiedliwe, wytrwałe, panuje nad swoim emocjami, potrafi dogadywać się z ludźmi, ma silny charakter itp.
Drugi wymiar odnosi się do celu ostatecznego, nadprzyrodzonego. Ostatecznym kryterium sukcesu wychowawczego jest w tym przypadku to, czy dana osoba zdołała się ostatecznie zbawić, czy też nie?
Można zatem założyć tu różne zawirowania, tzw. gorsze momenty życiowe, a nawet brak zewnętrznej ogłady. Jednak decydujące będzie zaszczepienie przez rodziców wiary, do której ostatecznie człowiek wraca.
Jaki stąd wniosek dla nas?
Zewnętrzne zachowanie może być co prawda: „dobrej drogi znakiem” (Nowalis), ale nie jest jeszcze osiągnięciem ostatecznego celu wychowawczego.
Dlatego opisane powyżej przyczyny mogą jedynie powodować negatywne zachowania i porażkę w kontekście doczesnym, ale niekoniecznie wiecznym. O tym drugim, tak naprawdę, dowiemy się po tamtej stronie.
ZAMÓW KSIĄŻKĘ





Dodam jeszcze, że psycholodzy potwierdzają ten stan, gdy dziecko ma wysoki iloraz inteligencji. Wtedy „zaburzenie” jest pewnikiem i ucznia trzeba poddać jakiejś terapii.
Ostatnio często spotykam się ze stwierdzeniem, że przyczyną porażek wychowawczych są zaburzenia opisywane przez psychologię/psychiatrię czyli np. ADHD, zespół Aspergera. To nawet nie jest tak…. często pedagodzy, psychologowie stwierdzają, że takich dzieci nie da się wychować, bo oni już tacy są :O. Co EDUKACJA KLASYCZNA sądzi o używaniu wulgaryzmów przez dzieci, złym zachowaniu w szkole takim jak notoryczne przeszkadzanie nauczycielowi w prowadzeniu lekcji i jednocześnie nazywaniem tego przez psychologów: zaburzeniem?
Trudno wykluczyć istnienie pewnych zaburzeń, stanów chorobowych o podłożu neurologicznym. Kwestią dyskusyjną jest natomiast, kiedy takie stany realnie mają miejsce, a kiedy nakładają się (bądź są wynikiem) zaniedbań wychowawczych? Z własnych obserwacji odnoszę wrażenie, że niekiedy dzieci wymagają więcej pracy z uwagi na uwarunkowania biologiczne. Gdy tej pracy nie ma – „choroba” się nasila. W szczególności chodzi mi o pewne zachowania pochopnie kwalifikowane, jako ADHD. Oczywiście każdy przypadek wymaga indywidualnego rozpatrzenia.
Właśnie nadarzyła się okazja, aby poruszyć problem zaburzeń psychologicznych.
Jesteśmy po testach szóstoklasistów i gimnazjalistów. W szkołach, w których pisały moje dzieci tak wyglądała liczba dzieci z zaburzeniami (łatwo było poznać, bo uczniowie z zaburzeniami pisali testy dłużej) , a więc: w gimnazjum 50% zaburzonych, a w klasie szóstej 73% zaburzonych. Syn nawet zapytał zdziwiony: „Czy naprawdę polskie społeczeństwo jest aż tak zaburzone?”
Rzeczywiście te liczby mogą zaskakiwać.