Ilość pakietów promocyjnych ograniczona.


Pobożność, wbrew pozorom, nie jest cnotą teologiczną.  Wiara, nadzieja i miłość zasadniczo koncentrują się na Stwórcy.

Przedmiotem tych cnót teologicznych jest sam Bóg:

„jako najwyższa prawda (przedmiot wiary), czy to jako największe nasze dobro (przedmiot nadziei), czy wreszcie jako największe dobro samo w w sobie (przedmiot miłości)“ (o. Jacek Woroniecki, Katolicka Etyka Wychowawcza, t.II, Lublin 3013, s. 271)

Pobożność zaś ma za przedmiot… cześć oddawaną Panu Bogu, a nie Jego samego. Dlatego, jako cnota moralna, łączona jest z kardynalną cnotą sprawiedliwości i odnosi się do naszych obowiązków.

Na przykład, rodzicom w ramach sprawiedliwości winniśmy szacunek i wdzięczność za otrzymane dobro. Panu Bogu na sposób ludzki nie jesteśmy w stanie się odwdzięczyć, zatem przynajmniej powinniśmy we właściwy sposób oddawać mu cześć.

Pobożność przejawia się w modlitwie, święceniu Dnia Pańskiego, poście, jałmużnie, życiu sakramentalnym, pokucie, Eucharystii itp.

Wypaczenia

Bywa, że omawiana cnota przyjmuje formę modlitwy na pokaz („aby ludzie widzieli“) z równoczesnym zaniedbaniem autentycznego rozwoju duchowego.

Inną formą jej wypaczenia jest zachowanie, w którym wierny oddaje cześć Panu Bogu w sposób niewłaściwy, np. przenosząc akcent ze Stwórcy na osoby czy rzeczy (bałwochwalstwo).

Zaprzeczeniem pobożności jest też po prostu brak oddawania Bogu należnej czci, choćby z lenistwa.

Wychowanie, modlitwa i czas

Kwestia wychowania religijnego, w tym pobożności, była na tej stronie internetowej wielokrotnie podejmowana. Dzisiaj zwracam uwagę na jeden aspekt, o którym chyba jeszcze nie pisałem. Chodzi o czas modlitwy w kontekście wychowania.

O. J. Woroniecki nawiązując do św. Tomasza zwraca uwagę, że nie można w tej materii przesadzać.

„…Modlitwa winna tak długo trwać – pisze Akwinata – jak długo jest pożyteczna do podniecenia wewnętrznej gorliwości pragnień duszy. Gdy zaś tę miarę przekracza, tak iż bez znużenia trwać nie może, nie należy jej dalej przedłużać“ (za.: dz.cyt., s.306)

Zmuszanie dzieci do uczestnictwa w zbyt długich nabożeństwach, które z trudem znoszą starsi, może przynieść efekt odwrotny od zamierzonego, doprowadzając do zniechęcenia i oziębienia religijności.

Znaj proporcje

Sprawa wymaga dużej roztropności, bo równocześnie nie można iść na łatwiznę i skracać modlitwę do minimum pod pretekstem, że „dziecko się nudzi i zraża“.

Słynny Dominikanin pisze tak:

„Miara zalecona tu przez św. Tomasza niewyklucza konieczności pewnego wysiłku nad opanowaniem znużenia, które i przy krótkiej modlitwie może się zdarzyć. Nie można więc zdać się całkowicie na widzimisię dzieci i młodzieży, jak długo mają się modlić, ale należy ich zaprawiać, aby tego czasu, który normalnie ma być modlitwie poświęcony, choćby się nieco dłużył, nie skracali“ (s.306-307).

Niewątpliwie wraz z wiekiem czas modlitwy należy stopniowo wydłużać. Znużenie musi być przezwyciężane, ale nie można wystawiać tu dziecka na zbyt dużą próbę.

Słowem – najlepiej stopniowo podnosić poprzeczkę, jednocześnie pamiętając o pracy nad cnotami teologicznymi: wiarą, nadzieją i miłością, których rozwój naturalnie motywuje do modlitwy.

ZAMÓW KSIĄŻKĘ


Zamów: Rozumna dyscyplina
Zamów: Sztuka samowychowania
form
Zamów:Decyduj i walcz!
Zamów: Żelazna wola
Zamów:Nieposłuszne dzieci, posłuszni rodzice
.-----