Ilość pakietów promocyjnych ograniczona.
Istnieją dwie filozofie wychowania katolickiego. Pierwsza polega na dostosowaniu się do tego, co proponuje w kwestii edukacji współczesny świat. Druga – bazuje na metodach przekazywanych przez tradycję i obyczaj katolicki.
Podział ten odpowiada z grubsza podziałowi na tzw. tradycjonalistów oraz modernistów w Kościele. Z tym, że wielu „modernistów pedagogicznych” nie jest do końca świadomych tego co robią, uznając modernistyczny sposób wychowania za normalny, czyli „katolicki, ale unowocześniony”.
O wychowaniu dzieci przez modernistów
Jedni (teologowie moderniści) próbują godzić teologią ze współczesnymi trendami w filozofii, drudzy (pedagogiczni moderniści) odwracają wzrok od klasycznej teologii, filozofii czy etyki katolickiej, które tradycyjnie wyznaczały cel wychowaniu, wzorując się teraz na psychologii, biologii (neuropedagogika) czy nawet technologiach cyfrowych (konektywizm).
W efekcie formują młodych ludzi, odwołując się do ideologii opartych na materialistycznych koncepcjach człowieka. Przejmują nową mentalność i frazeologię, doprowadzając do pomieszania podstawowych pojęć. Na przykład, mądrą, wymagającą miłość, zastępują tzw. tolerancją bądź więzią emocjonalną. To, co ich wyróżnia ze świeckiego tłumu, to deklaratywna wiara, modlitwa i coniedzielne chodzenie do kościoła.
Ale wcześniej czy później dochodzi do konfliktu z nauczaniem katolickim. Światopogląd dzieci formowanych według materialistycznych koncepcji w sposób naturalny zostaje znoszony w kierunku agnostycyzmu czy ateizmu.
Katolicki modernizm edukacyjny przyjmuje niekiedy zawiłe formy. Potrafi na przykład stroić się w piórka patriotyczne, opowiadać się za opcją polsko-katolicką, a jednocześnie akceptuje modernistyczne koncepcje dydaktyczne czy nawet wychowawcze.
‼⏩ODKRYJ KSIĄŻKĘ, która obala wiele pedagogicznych mitów.
Dzięki tej lekturze:
• odkryjesz od czego zależy właściwa reakcja dziecka na polecenie rodzica,
• poznasz pewien ciekawy sposób na niejadka,
• zrozumiesz, dlaczego „więź emocjonalna” ma niewiele wspólnego z chrześcijańską miłością,
• zobaczysz, jak wykorzystać sakrament spowiedzi do kształtowania charakteru dziecka? (str. 106),
• przeczytasz o 9 praktycznych sposobach na rozpieszczonego dziecka.
PRZECZYTAJ WIĘCEJ⏩
O katolickim wychowaniu dzieci przez tradycjonalistów
Z kolei wychowanie tradycyjnie katolickie przede wszystkim akcentuje znaczenie pierwiastka nadprzyrodzonego w formacji dziecka i trzyma się zasad przekazywanych przez obyczaj rodzinny. Wzorem i przewodnikiem pozostaje klasyczna teologia, etyka i filozofia katolicka.
Tacy rodzice są świadomi, że natura musi być uszlachetniona przez kulturę z jednej strony, a z drugiej – w wymiarze religijnym – uzupełniona przez działanie łaski.
Dlatego otwierają się więc przede wszystkim na jej działanie, a nie modnych ideologii. Jednocześnie nie lekceważą pracy w obrębie natury (formowanie cnót).
Pewnym błędem, które przypisuje się temu wychowaniu jest przesadna surowość. Niektórzy też przeakcentowują sferę naturalnego wychowania, kosztem sfery nadprzyrodzonej.
Tradycjonaliści czy moderniści?
Na koniec spróbujmy odpowiedzieć sobie na pytanie: który typ, tradycjonalistyczny czy modernistyczny, jest dzisiaj popularniejszy? Innymi słowy: jakie wychowanie katolickie przeważa?
Obserwując dookolną rzeczywistość wydaje się, że dominuje typ modernistyczny, który do końca nie jest świadomy tego faktu, uznając wiele z nowych ideologii edukacyjnych za naukowe i dające się pogodzić z wiarą.
Popularny jest też typ… mieszany, który czerpie z obu opcji. W tym przypadku mamy do czynienia ze specyficznym eklektyzmem wychowawczym w obrębie katolicyzmu.
Jeżeli krytykuję, to, co dosyć umownie nazywam „katolickim modernizmem w wychowaniu”, to nie znaczy, że odrzucam współczesne badania naukowe. Jeśli są rzetelne i nie naznaczone piętnem ideologizacji – czemu nie?
Postąpiłbym nieracjonalnie odrzucając je. Rzecz w tym, iż za modernizmem wychowawczym idzie określona koncepcja człowieka, a badania mogą być zideologizowane (pod tezę), ale nie muszą. Bardzo często dopiero ich interpretacja ma wymiar ideologiczny.
Podejrzewam, że mając nawet dobre intencje rodzic może się zagubić. Prawda jest taka, że katolickie wychowanie tradycyjne, to dzisiaj ideał, do którego się dąży, a niewielu go osiąga. Jak można po katolicku wychowywać dzieci, skoro trzeba iść do pracy, a dziecko posłać do agnostycznej szkoły, w której podlega oddziaływaniu bynajmniej nie katolickim postawom kolegów? Jak widać, nawet organizacyjnie, jest to trudne do zrealizowania.
Tak jest w praktyce. Na poziomie teoretycznym zaś łatwo jest określić granicę między wychowaniem tradycyjnym a mieszanym, bo to kwestia przyjętych zasad i metod. Jeśli przyjmujemy przynajmniej niektóre nowoczesne zasady i metody wychowawcze już reprezentujemy styl mieszany.
Dodam jeszcze, że modernistów nie da się zreformować, gdyż oni uważają, że nie można wchodzić w żadne schematy. Dla nich np. schematem jest realistyczna koncepcja człowieka. Niewchodzenie w schematy, które faktycznie jest pozorem to jedno z wolnościowych założeń modernistycznych pedagogów. Odrzucają też istnienie celu w wychowaniu: „przecież nie będę projektował dziecka, dziecka nie zaprojektuję”.
Nauczony doświadczeniem włączyłem monitorowanie komentarzy. Nie dopuszczę do publikacji komentarzy obraźliwych bądź niemerytorycznych.
Droga Anielo przepraszam za pytanie, ale w jaki sposób okazujesz szacunek swojemu dziecku?
@margeritta, swoim dzieciom okazuję szacunek przez swoje działanie: nie lekceważę, wysłucham, gdy trzeba, nie wyzywam, oddaję im swój czas, swoje umiejętności, swoją pracę itp, itd
Właśnie, ciekawi mnie w jaki sposób można stosować model mieszny, to chyba niemożliwe! Oczywiście już widzę modernistów zapierających się, że oni absolutnie po katolicku wychowują swoje dzieci. A jeżeli już dzieci odejdą od Koscioła (żyjąc w grzechu, albo przez deklarację odejścia) to moderniści wcale nie będą przypisywać tego złemu wychowaniu, ale działaniem jakiś innych dziwnych czynników. Znam np. takich rodziców-katolików, którym córka uciekła z domu, a dwóch synów przestało chodzić do kościoła i ci rodzice (pobożni i sympatyczni) uważają, że byli zbyt wymagający od swoich dzieci. Patrząc na sprawę z boku, bo to moi sąsiedzi, uważam, że w ogóle nie byli wymagający, jedynie co wymagali, to pomocy w pracach polowych czasami – mają niewielkie pole.
Augustyn może dlatego błądził, bo jego ojciec nie był katolikiem, ale poganinem. SAMA św. Monika nie byłaby w stanie dobrze wychować syna.
Przepraszam za pychę, ale obgadywanie???, przecież opisuję sytuację, zachowuje anonimowość.
Czy można trochę w następnych odcinkach pogłębić temat? Myślę, że warto- zrobiło się bardzo ciekawie!
Tego typu zagadnienia zazwyczaj wzbudzają ciekawość Czytelników. Chętnie coś napiszę, ale proszę o sugestię tematu.
Moderniści posytępują z dzieckiem jak z jajkiem i takie swoje zachowanie nazywają szacunkiem do dziecka 😀
Moderniści nie chcą tracić zaufania u własnych dzieci. Mówią: „nie będę sobie robił wroga z dziecka”. Biedacy nawet nie zdają sobie sprawy, że przypodobywanie się dziecku prowadzi do złego wychowania. Nie chcą niczym zrażać dziecka do siebie, a to prosta droga do wyhodowania leniucha i konformisty.
Przez to, że wśród katolików dominuje model modernistyczny, mamy plagę konkubinatów. Całe życie społeczne ulega rozkładowi w katolickim społeczeństwie.
Przesadna surowość jest błędem i jest on powszechnie przypisywany tradycyjnemu, katolickiemu wychowaniu, aby je krytykować. W rzeczywistości jego istotą jest raczej, tak jak pisał o. J. Woroniecki, wyrozumiała surowość, a to nie jest to samo.
Błędem jest to, że sie przypisuje przesadna surowość, czy błędem jest przesadna surowość? 🙂